Alchemik zaklął unosząc dłoń do nagle bolącej skroni. Gdy ją odjął zobaczył że była pokryta jego szkarłatną krwią. Była to jego pierwsza rana, tak naprawdę w swoim życiu nigdy nie musiał walczyć, ale ból tego urazu... Był trywialny w porównaniu z tym co obdarzyło go krzywą mordą. W odpowiedzi ryknął na widzianego wcześniej orka i ponownie rozkręcił swoją procę, równocześnie szukając dogodniejszego dla siebie miejsca. Atak: Proca w widzianego wcześniej kapitana orków
Ruch: Jakoś tak żeby ten kapitan nie miał prostej linii strzału |