Zdobycie dwóch mitrańskich szat nie stanowiło żadnego problemu - dwaj pojmani kapłani nadal byli zamknięci w piwnicy. Teraz trzeba było jeszcze znaleźć sposób na zdobycie trzech habitów. Ale i na to znalazło się rozwiązanie...
Wieczorem, po zapadnięciu zmroku w tak opustoszałym miejscu jak okolice zrujnowanej wieży, ukrycie się i zaczajenie na schodzących się członków Bractwa Byka było sprawą nad wyraz prostą. Potężna siła barbarzyńcy i jego pewne ciosy sprawiły, że jakiś czas potem trzech ogłuszonych, zakneblowanych i związanych kapłanów zostało pozbawionych szat, które narzucili na siebie awanturnicy. Może nie pasowały najlepiej, ale w półmroku podziemi pod siedzibą Lorda Nadanidusa nikt nie powinien się zorientować. Przynajmniej do czasu...
Pięciu przebierańców wybrało odpowiednią chwilę i zeszło do piwnicy wieży. Od razu skierowali się do drzwi, które jak wcześniej zdążyli sprawdzić, były zamknięte. Do pracy przystąpił Theo, obeznany w złodziejskim fachu. Pozostali czatowali przy schodach, aby nie zostać zaskoczonym przez innych zmierzających na spotkanie kapłanów.
Czy zawiodły umiejętności aquilończyka, czy może mechanizm był zbyt skomplikowany, w każdym razie Theo nie udało się otworzyć drzwi. Na górze słychać było kroki kogoś, kto zmierzał w dół do piwnicy. Berwin i Aeron zaczaili się z bronią gotową do walki, a w tym momencie Arslan nieskładną mową stwierdził, że ma klucz!
Zupełnie przypadkowo znalazł go w kieszeni znajdującej się po wewnętrznej stronie habitu. Błyskawicznie przypadł do drzwi i przekręcił zamek. Drzwi otworzyły się na wąski korytarz wiodący w mrok. Buchnął z niego nieprzyjemny smród fekaliów i rozkładającej się materii. Wejście do systemu kanałów znajdujących się pod zamożniejszymi dzielnicami Tarantii stało otworem. Na schodach widać już było nogi schodzącego kapłana.