Wilhelm uznał, że ujrzał już wystarczająco wiele. I nie sądził, by dalsze oględziny miały przynieść coś nowego, bardziej interesującego. Najwyraźniej wiedźma szykowała jakiś dekokt, a z oczywistych powodów nie mogła robić tego w obozie Stirgan. Nawet ich tolerancja i gościnność miała swe ograniczenia.
- Chodźmy stąd, póki są zajęci - zaproponował. - Namacalnych dowodów i tak nie zdobędziemy, a lepiej by było, żebyśmy wrócili do obozu przed nimi.