Wątek: [SF] Parchy
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-06-2018, 13:43   #358
Zuzu
 
Zuzu's Avatar
 
Reputacja: 1 Zuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputację
Kamień. Pierdolony latający kamień, napieprzający światłem po gałach jak stroboskop podrzędnego nocnego klubu. Tutaj niestety oprócz trójki jajogłowych o niewyględnej aparycji, Diaz nie mogła liczyć na nic do przedymania. Trzeba było mieć w końcu jakieś standardy, si? Jakiekolwiek, ale zawsze.

- Mierda… Kruszynka… czy ty, por tu puta madre widzisz to co ja widzę? - mruknęła do drugiej parchatki, wytrzeszczając gały na lewicujący kartofel, buczący złowrogo jak jej stara gdy się za bardzo najebała. Niby nic wielkiego i znaczącego, ale zawsze mogło pierdolnąć i nie wiadomo kiedy i jak i czy przypadkiem nie granatem.
- A mówiłam od początku. Każdego w okularach trzeba topić - splunęła na podłogę, mrużąc oczęta żeby lepiej widzieć w skaczącym świetle pochodni i tych z lightsticków i rac.
Zbiegło się kurew mundurowych, jakby nagle darmowe testy na HIV się w labie odstawiały. Byli i MP, był i Kudłaty z ekipą skautów za złamanego kredyta. Była też oczywiście Black 2 - coraz bardziej wkurwiona i zniechęcona do dalszej współpracy z kimkolwiek kto nosił pingle na oczach. Albo mundur. Albo w ogóle jeszcze oddychał. Wyglądało że ich flociarski trep sam ochoczo wjebał się na minę. Nie żeby go MP szukali, albo co… mierda. Całe życie z debilami.

Co niby miała potem powiedzieć Harcereczce, jakby przypadkiem jej przydupasa powinęli albo odjebali z miejsca? Że sorry, ale typowi się rozpruło i dołączył do statystyki ofiar? Brzmiało chujowo.
Dlatego piromanka wykazała się ogromnym, nieludzkim wręcz jak na swoje możliwości taktem i korzystając z zamieszania ogólnego podbiła do Kudłatego, stając tak aby go osłaniać chociaż trochę przed żandarmami.
- Mów co trzeba ogarnąć i wypierdalaj, putana estupida - wyszeptała, zezując na kręcącego się gdzieś za jej plecami naczelnego wafla MP - Tu chujem zawiewa, sam widzisz.

- No. Świeci. Burczy. I lata. Dobrze, że nie gada.
- Kruszynka pokiwała głową patrząc równie krzywo i podejrzliwie na to coś, unoszące się nad stołem w sąsiednim pomieszczeniu. Coś co pewnie było źródłem braku światła, komunikacji i w ogóle tych wszystkich zakłóceń dookoła.

- A może to rozwalić? - Gomes zastanawiała się bo chyba za grosz nie miała zaufania do świecącego, burczącego i lewitującego kamienia. Czyli czegoś co zachowywało się dokładnie na odwrót niż cała kamienista brać. Uwagę na szczęście dla Diaz i Mahlera a mniej szczęśliwie dla Gomes, usłyszał kapitan MP bo natychmiast zareagował ruszając w jej stronę i zgłaszając sprzeciw. Cekaemistka musiała oczywiście posłuchać w konflikcie z mundurowym do tego oficerem i to jeszcze MP. Ale na chwilę to zajęło kapitana.

- Cholera! - kapral też widać w tym migającym świetle dostrzegł kim jest ta druga grupa mundurowych bo złapał za łokieć Black 2 i wszedł do jakiegoś bocznego przejścia. Okazało się jakimś składzikiem na jakieś duperele i oczywiście było ciemno jeśli nie liczyć racy trzymanej przez marine. - W ambulatorium ogólnym pustki. Nie ma czym ludzi zszywać i szprycować. Sven zarządził zbiórkę sprzętu ale nie wiadomo co się tam znajdzie. To Mason mnie poprosiła bym sprowadził Kozlova i co się da z leków stąd. No to wziąłem chłopaków i przyszedłem. - marine wyjaśnił po kiego grzyba przylazł tutaj jak się okazało zaraz za oddziałem żandarmerii polowej.
- Dobra, powiem chłopakom a teraz spadam zanim się MP połapią. I dzięki za ostrzeżenie, wjebałbym się w sam ich środek. - kapral uśmiechnął się na koniec i sięgnął do klamki by nie przedłużać cierpliwości fortuny.

- Dobra, por tu puta madre! - poczekała aż Kudłaty zniknie za winklem i zaczęła jazgotanie... znaczy ekspresyjną formę wypowiedzi o podniesionej częstotliwości i masie gestów. Zwykle po tym lambadziarze się na nią gapili, więc odciągnie niepotrzebną uwagę od dymadełka Harcereczki. - Ej, doctore! Kończymy egzystencjalny ból dupy i zapierdalamy su trabajo, claró polla?! - raźnym krokiem podbiła do pijanego konowała i złapała pod ramię, ciągnąc do góry aby powstał na te krzywe, kacapskie szkity - Condor zatrukał o zapasy do składania cywilbany i reszty skautów w pasiakach. Ty też jesteś w zestawie, więc wyskakuj z fantów i zapierdalamy do laba poza tym burdelem. Tam prąd działa, pierdolniesz drina z lodem. Ale najpierw - wyszczerzyła się szczerym, poczciwym uśmiechem meksykańskiego ulicznika - Gdzie tu masz kibel? Od patrzenia na te krzywe, zakazane mordy srać mi isę zachciało - wyjaśniła wesoło, woląc nie wspominać, że woli poczekać jak MP zajmą się czterookim aby ona mogła pogadać z brodaczem. Miał, jebny coś załatwić.
 
__________________
A God Damn Rat Pack

Mam złe wieści. Świat się nigdy nie skończy...
Zuzu jest offline