Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-06-2018, 21:38   #130
Inferian
 
Inferian's Avatar
 
Reputacja: 1 Inferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputację
Na zewnątrz chałupy
Olo wyglądał jak gdyby mu coraz bardziej puszczały nerwy. Do tego wszystkiego słowa Otwina go coraz bardziej rozjuszały, na szczęście w porę zareagowała kapłanka. W jakiś sposób udało się uspokoic tą sytuację. Otwin zatrzymał się za Klarą, a Olo zaczął się mu przyglądał jak gdyby coś mu się rzuciło w oczy jednak nic więcej nie powiedział. Odezwał się do kompana stojącego w oknie:

- Wszystko dobrze, mamy kapłankę, może ona obejrzy naszego. Chce się zobaczyć z zielarzem.

Mężczyzna w oknie skinął głową i zniknął za ciemną zasłoną zamykając ponownie okno.

Oswald skinął kapłance, mówiąc o niej do Ola, który wyglądał na porządnie zaskoczonego całą sytuacją. Oswald w tym czasie jednak poczuł lekkie ukłucie w sercu, bo patrząc na kapłankę przypomniał sobie matkę. Te rysy twarzy i te oczy przypominały mu ją jak dwie krople wody. Czy może były to jakieś zwidy, omamy przestrzegające go przed puszczeniem jej samej do chaty czy może było coś czego nie wiedział.

Klara stojąc tak spoglądała to na Ola, a to na innych stojących tam mężczyzn, ale w pewnym momencie jej serce zabiło mocniej, w momencie gdy to Oswald spojrzał na nią. Ich spojrzenia się spotkały, a kobieta miała wspomnienie ojca. Mężczyzna stojący przed nią miał takie same rysy twarzy, ten nos jak jej zmarły ojciec, nie dojrzałą dokładnie barwy oczu. Ale wiedział, też aby nie przyglądać się zbytnio obcym bo może to zostać opacznie odebrane.

- To długa historia i jeżeli jesteście tu panie tylko przejazdem to naprawdę nie warto. Gdybym był na twoim miejscu bym nawet się nie zastanawiał tylko jechał tam gdzie dążycie ino nie dalej. Ja cholera nie mam wyjścia. Walka odbyła się już dawno temu, choroba to jej następstwo. - dodał dosyć zagadkowo spoglądając na Klarę - to chodź, a wy możecie tutaj stać, ale na bogów nie wchodźcie do chałupy.

Klara ruszyła wolnym krokiem za Olem, który kiwnął głową do Konrada trzymającego ciągle w gotowości swój miecz. Wyglądało na to, że on miał zostać na dworze i mieć oko na bohaterów.

W chałupie
Bohaterka tylko przekroczyła próg chałupy i niemal w tym samym momencie wyczuła mocne wiatry magii. Im głębiej tym więcej wiatrów. Klara zaczynała odczuwać jak gdyby lekkie otumanienie i musiała się na chwilę zatrzymać. Zauważył to tez Olo, który także chwilę przystanął. Klara wzięła kilka wdechów i poczuła się trochę lepiej. W chałupie było tak jak kapłanka pamiętała, jak to miał zielarz, który to nie dbał o porządek. Najważniejsze dla niego było oby to fiolki z miksturami stały dobrze na pólkach, tu i ówdzie suszyły się liście, ale to nie od nich były te wiatry. Przy stole siedziało trzech mężczyzn i jak gdyby nic grali sobie w karty, jedynie skinęli na widok kapłanki. Przeszła dalej i tam niedaleko okna stał wcześniej widziany w oknie mężczyzna z ciemniejszymi włosami, teraz zadziornie puścił oczko. Uśmiechając się arogancko. Wiatry zdawało się jak gdyby dochodziły ze wszystkich stron, jednak najbardziej z góry. Olo prowadził dalej właśnie do schodów. Weszli powoli do góry na stryszek, gdzie było łoże a na nim leżał mężczyzna. Był on przywiązany do niego, chociaż w tej chwili leżał dosyć spokojnie. Leżał on w rozbebeszonej koszulinie i portkach, a jego ciało wyglądało fatalnie, po prostu jak gdyby się rozkładało jak gdyby gniło. Jego usta wyglądały jak gdyby albo tak skóra z nich zeszła, albo jak gdyby sobie sam ją zjadł.
Obok łoża stał zielarz, który to okładał go różnymi specyfikami, wyglądał blado i na widok kapłanki wzniósł oczy ku górze.

- Na bogów, dobrze że jesteś, już sam nie wiem co robić. - powiedział rozżalony - Jeszcze wczoraj wyglądał znacznie lepiej, miał co prawda kilka ran, które się zaczęły jak gdyby same otwierać, ale dopiero z wieczora coś nim zawładnęło. Mówili mi że chciał karczmarza zabić, ale to nie był on. Teraz przywiązaliśmy go do łoża, bo chciał nas gryźć. Nie idzie z nim się porozumieć. Nie wiem co mogę zrobić, na to chyba zioła nie poradzą. - dodał ocierając pot z czoła, na to odrzekł Olo

- Bo to nie choroba, a klątwa, jakieś pieprzone przekleństwo chaosu - wybacz mi te słowa, ale każdego z nas pewnie to spodka. - czy możesz coś z tym zrobić? - zwrócił się robiąc miejsce przy łożu dla kapłanki.

Kapłanka wyczuwała, że to właśnie od leżącego na łożu pałał ten najmocnieszy strumeić magii, jednak także mocny dochodził od jednego ze stojącego przy łożu.

Na zewnątrz chałupy
Konrad stał spokojnie koło budynku z barku zajęcia zaczął przyglądać się swojemu mieczu, jak gdyby powierzchownie go czyszcząc. Bohaterowie mogli jedynie czekać.

Oswald kilka minut po wejściu Klary do wnętrza poczuł dochodzący z chałupy dziwny zapach, był to smród zepsutego mięsa, takiego gnijącego.
 
Inferian jest offline