Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-06-2018, 23:39   #756
eTo
 
eTo's Avatar
 
Reputacja: 1 eTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputację
Taktyka walki razem z bestią przyniosła bardzo pozytywne efekty. Albo krasnolud miał po prostu za mały móżdżek aby poradzić sobie z utrzymaniem uwagi i obroną przed dwoma napastnikami. Tak czy inaczej pozorowany atak Diritha zwrócił na siebie uwagę na tyle, aby Xenomorphus mógł mu przyłożyć błyskawicznie wysuwającymi się wewnętrznymi szczękami. Według poleceń jego pana oczywiście, które nakazywały aby szczęki były zamknięte. Dzięki temu krasnolud mógł jeszcze żyć po utracie przytomności związanej z przyjęciem dość silnego uderzenia.
Dalej sprawy wydawały się proste. Inny krasnolud leżał połamany na ziemi, trzeci obezwładniony przez hieny, więc walka w zasadzie wyglądała na pozamiataną. Można było więc spróbować wyciągnąć z przeciwnika trochę informacji. Ruszył więc spokojnie w stronę ostatniego przeciwnika mogącego się stawiać.

- To nie ty tu dyktujesz co się stanie kurduplu. - powiedział trochę chłodnym tone, jednak dało się wyczuć zadowolenie i pewność siebie idącą z unieszkodliwienia większości przeciwników.
- Hah! – prychnął, ściskając swój kilof i trzymając go w pogotowiu. – Ty długouchy, pasiasty zarazku, nie z takimi sobie radziliśmy!!!
- Dlatego teraz powiesz mi gdzie jest reszta hien, a przede wszystkim samica z jakimś naszyjnikiem albo czymś w tym stylu. - stwierdził spokojnie bez pośpiechu nadal idąc w stronę krasnoluda podczas gdy śliniący się Xenomorphus wił się za jego plecami łażąc z jednej ściany na drugą niecierpliwie wymachując ogonem w oczekiwaniu na odpowiedni rozkaz do ataku.
- Albo skończysz w trawie. - w tym momencie jego bestia agresywnie rozwarła swoją większą paszczę jednocześnie sycząc.
Krasnolud splunął nerwowo.
- Jaka reszta hien...?! Jaka samica z naszyjnikiem?! Hah! Aye, coś się wam, synku, potentegowało w główce... – mruczał, cofając się i poszukując plecami ściany. – Te sierści uchy krążą tu i tam... Wpadają, próbują kąsać, aye, ale nie myśl, że tak po prostu się poddamy!... Nie takich przepędziliśmy! Nie takie zarazy pokonaliśmy!
Kiedy dotknął plecami ściany, dodał po chwili:
- Nie wiem o jakich hienach mówisz, chłopcze, ale jeśli stanęły nam na drodze to już ich nie ma, hah!
- MUSIMY IŚĆ!!! – wparowała gwałtownie Tuti. – TRAWA!!! – wskazała na zarośnięte wyjście.
- Gdzie nasza matrona?! – wyszczekały hieny nad drugim dwarfem. – Gdzie nasi bracia?! Tacy jak my?! Gdzie oni są?!
- Tacy jak wy...? – mruknął jedyny stojący o własnych siłach krasnolud. – Nie widziałem takich jak wy od tygodni... aye... Nie interesuję się takimi rzeczami, przychodzą, dostają łupnia, odchodzą, różni... Takich jak wy nie widziałem od miesiąca albo dwóch, aye...
- Nasza przywódczyni?!...
- Synku, nie wiem kto to jest ta cała wasza matrona... Jeśli wygląda jak wy to jej też nie widziałem... Większość stworzeń w tych tunelach to chodzące pół-trupy rozsiewające zarazę, aye...
- No dobra, czyli nie ma co marnować więcej czasu... - stwierdził po czym bestia potrząsając łbem z niezadowoleniem zawróciła i dość szybko poszła w stronę obezwładnionego przez hieny krasnoluda z zamiarem podniesienia go i ciśnięcia w trawę. Przy odrobinie szczęścia zostanie on dość szybko złapany przez trawę, która jednocześnie zajmie się podarunkiem i zwolni tempo z jakim za nimi się poruszała. Jeśli wszystko poszło zgodnie z planem to następnie wróciła do Diritha.
Następną zaplanowaną rzeczą było uporanie się z ostatnim przeciwnikiem. Ponownie drow zamierzał zaatakować z dwóch stron. Z jednej była jego bestia włażąca na ścianę o którą opierał się krasnolud. Z drugiej był on gotowy do dźgnięcia w jakieś bolesne jednak nie wymagane do życia miejsce. Z innych stron mogły przyłączyć się hieny jeśli miały taki kaprys. Tak czy siak krasnolud wielkich szans nie miał, choć na jego nieszczęście nadal miał zostać brany żywcem. Dzięki temu posłużyłby jako kolejna przynęta i zajęcie dla trawy. Tak jak dwa pozostałe krasnoludy leżące na ziemi.
Przy odrobienie szczęścia Tuti w końcu da się przekonać do współpracy i zaprowadzenia do matron i można będzie ruszyć dalej w konkretnym kierunku zamiast krążyć po tunelach bez pojęcia w którą stronę się udać.
 
__________________
"Drow to stan umysłu." - Almena? Kejsi2?

"- You can't let them run around inside of dead people!
- Why not? It's like recycling." - Dr. Who
eTo jest offline