02-07-2018, 23:12
|
#136 |
| Walka zakończyła się niespodziewanie. Potwory rozsypały się nagle w pył i proch, a wokół zapanowała cisza, jeśli nie liczyć ciężkich oddechów wojowników walczących jeszcze przed chwilką o życie. Elfi wojownik nie wiedział kto lub co, i w jaki sposób kierowało szkieletami. Miał nadzieję, że Laurenor będzie w stanie coś o tym powiedzieć.
Przepełniony smutkiem Ari’Sainen podszedł powoli do martwego Francois, ukląkł przy nim i bezceremonialnie wyrwał z czaszki strzałę, która odebrała życie jego towarzyszowi. Położył ją na piersi trupa i skrzyżował jego ręce tak, jakby on sam ją przytrzymywał. Elf pochylił się i dotknął swoim czołem czoła Bretończyka.
- Meh’re asha kalinari nas’ai – szeptał cicho w swoim języku. – Ai rionan kale’i massan, te pullis are’kani. No’isan tellen mai’nero tekas.
Wstał z klęczek, podniósł z wysiłkiem ciało Francois nie czekając na pomoc innych i zaniósł je na wóz, gdzie Ryżyjuż przygotował koc do zawinięcia zwłok. Kiwnął halflingowi głową w podziękowaniu.
- Nikt nie rusza rzeczy Francois! – warknął, nie kierując swoich słów do nikogo konkretnego. Poszedł poszukać i sprawdzić stan strzał swoich i Bretończyka. Jego uwagę przyciągnęły osoby z zaintrygowaniem przyglądające się jakimś śladom. Podszedł i przykucnął, starając się odczytać z nich tyle, ile było to możliwe w pierwszych promieniach wschodzącego słońca.
__________________ Bajarz - Warhammerophil. |
| |