Wprawdzie Boyko miał niezłą parę w łapie, ale ciskanie martwym, bezwładnym ciałem, to nie w kij dmuchał. Berwin postarał się dobrze zapamiętać, gdzie martwe ciało wpadło do bajora.
Tymczasem babcia gotowała zupkę i to bynajmniej nie czerninę. Krew i odcięta ludzka dłoń powinny być wystarczającymi wskazówkami dla Morrytów, by domyśleli się co babsko chciało upichcić.
Wprawdzie kusiło Berwina by zostać i popatrzeć dalej, ale Wilhelm mógł mieć rację. Chyba lepiej było dotrzeć do obozu przed tą dwójką szaleńców.
Trzeba było się przygotować na godne powitanie babinki i jej fagasa. Sprawa była delikatna ze względu na innych Strigan podejrzanie sentymentalnych wobec staruszki.
- Dobra. Wycofajmy się cichcem. Trzeba ostrzec Morrytów z kim mieliśmy do czynienia. - szepnął do towarzysza.