Draco doskoczyl do jednego scavengersa. Wzial zamach od samej ziemi, wyczekal dobrego momentu po czym cial. Rowno i soczyscie, Rozciety jaszczor obrocil sie wokol wlasnej osi pchniety sila uderzenia. Drugi juz doskoczyl, nie czekajac na pozwolenie.
Lisz nagle znalazl sie w nielada klopotach; malo czasu na reakcje, tym samym na dobranie czaru i rzucenie go. Pierwszy scavengers jaki znalazl sie zbyt blisko po prostu stracil zeby dzieki jednemu dobrze wymierzonemu ciosowi podstawa laski. W jego miejsce natychmiast pojawil sie nastepny.
Aramil i Ercekion nie zsiadajac z koni probowali dosiegnac smiglych, malych jaszczorek. Nie na wiele sie to zdalo. Scavengersi okazali sie zbyt mali by smialo mozna z nimi walczyc. Zwinnie unikali atakow, sami natomiast pozostajac smiertelnym zagrozeniem dla bohaterow. Ulamki sekund wystarczylo by Aramil poczul, przeszywajacy az do brzucha, bol w lydce, kiedy mala wlocznia werznela mu sie w cialo. Ercekion tez nie byl w zbyt ciekawej pozycji; wysoko na koniu przeciwko zwinnym, malym potworkom, ktore wrecz mogly przebiegac pod jego koniem bez schylania sie.
Sariel wyrwala rapier i zeskoczyla na ziemie. Poczula jak bron zaglebia sie w jednej z tych malych paskud. Jednoczesnie poczula jak w jej wlasnym ciele, gdzies z tylu, zaglebia sie delikatne ostrze scavengersa, ktory syczac z satysfakcja pchnal swoj oszczep jak najdalej.
Nikt z was nie widzial gdzie w tym momencie zapodzial sie gnom. Wygladalo to jakby wiedzial o ataku albo byliscie zbyt zaskoczeni sytuacja i po prostu go nie zauwazyliscie. |