Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-07-2018, 11:43   #29
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
- Tylko odrobinę. Spróbuję jeszcze tylko trochę waszej krwi. Wszystko może skończyć się dobrze! - powiedział Doru.
- No to chodź, skoro tak ci podobno smakowała moja krew - odpowiedział paladyn przygotowany na wyjście chłopaka.
Chłopak zacisnął pięści i uśmiechnął się pod nosem.
- Już idę - szepnął i skoczył w stronę Agusta. Uśmiech zszedł mu z twarzy bardzo szybko, kiedy jego buźka spotkała się z młotem Agusta. Doru spodziewał się próby zatrzymania go przez nieproszonych gości, ale aż do tego momentu nie wiedział, z kim ma do czynienia.
Młodociany wampir z rozwaloną twarzą zdał się Cahnyrowi mniej groźnym przeciwnikiem, niż sądził, dlatego też zaklinacz postanowił pozwolić, by najpierw wykazali się ci, co mieli więcej siły od niego. A wykorzystał to natychmiast Hassan.
Zakharyjczyk czekał spokojnie na wbiegającego po schodach chłopaka. Raz, dwa, trzy, liczył do siebie wojownik, próbując uchwycić moment, kiedy nogi chłopaka znajdą się w powietrzu, kiedy sadził swoje susy do góry, próbując dosięgnąć paladyna. Ten dodatkowo pomógł wojownikowi, ładując młotem prosto w twarz Doru. Pozwolił, by chłopaka odrzuciło na bok, po czym korzystając z tego, że równowaga Doru zachwiała się po takim ciosie opuścił glewię wprost na kark przemienionego chłopaka, aby przyspieszyć jego upadek. Wampir załomotał o deski podłogi.
Mira również trafiła Doru, który tylko jęknął.

Nie kop leżącego, powiadano.
Doru co prawda leżał, ale Cahnyr nie zamierzał go kopać. Wprost przeciwnie - zamierzał się trzymać od głodnego wampira jak najdalej. Dlatego też rzucił na Doru czar, który miał utrudnić wampirowi walkę.
Doru jednak oparł się zaklęciu.
Celaena także postanowiła wspomóc wojowników rzucając zaklęcie. Magiczny pocisk spudłował. Trudno było Cely trafić leżącego w oddali chłopaka. Był naprawdę zwinny.
Paladyn nie zamierzał kończyć szybko. Obiecał ojcu, że będzie starał się zrobić wszystko, aby chłopak przeżył, ale nie było mowy o byciu w dobrym stanie. Chłopak miał pecha, że nie skorzystał z danej mu szansy. Paladyn wykorzystał moment kiedy Doru leżał pod jego nogami i otoczony przez towarzyszy. Zamachnął się młotem. W końcu łatwiej będzie go związać jak już się nie będzie ruszał.
Doru nie miał szans na uniknięcie ciosu i kolejny raz spotkał się z młotem Agusta. Chłopak zwinął się z bólu.
- Głupcy, moc, którą dał mi mój Pan zagoi me rany, a ja rozerwę was na strzępy! - Spojrzał na swoje rany i niemałe było jego zdziwienie, kiedy wampirza regeneracja nie zadziałała. - Co jest? - Spojrzał wściekle na Agusta.
- No przecież ci mówiliśmy że nie masz szans. - Agust tylko się uśmiechnął.
Doru syknął jak wąż, eksponując swe wampirze kły i pospiesznie przeczołgał się w dół schodów, znikając drużynie z oczu za lewym rogiem.
- Poszedł sobie... - powiedział Cahnyr, z pewnym niedowierzaniem komentując zachowanie Doru, jakże sprzeczne z jego wcześniejszymi słowami.
- Myślisz, że stchórzył? - zapytała Celaena.
Cahnyr pokręcił głową.
- Zmądrzał.
- Chodź tu do mnie, tchórzliwy umarlaku!
- krzyknęła wściekle Mira, rzucając się za chłopakiem i usiłując go pochwycić w swe łapska.
Chłopak był pewny siebie. Był przekonany, że umknie pół-orczycy, ale był w niesprzyjającej pozycji - na ziemi, a ona nie była teraz zwykłą pół-orczycą, ale pół-orczycą w szale. I zakończyło się to mocnym uściskiem kobiety. Mira zataszczyła wijącego się na podłodze Doru z powrotem na górę, przed oblicze pozostałych.
Cely była już gotowa rzucić iluzję na Doru. Kiedy już wypowiedziała zaklęcie i wykonała odpowiednie gesty, czar zwyczajnie prysnął. No tak, pół-elfka pacnęła się w czoło, kiedy przypomniała sobie, że nieumarli są odporni na to zaklęcie.
Seria uderzeń Hassana poturbowała krwiopijcę trzymanego przez Mirę. Dyszał wściekle, a nowe rany przyozdabiały jego ciało i twarz. Był jednak na tyle uparty, że nadal wola walki go nie opuszczała.
- 'Iilaa aljahim!! - zaklął Hassan. - To jakiś diabeł wcielony, broń się go nie ima! - zakrzyknął, czując że po jego ciosach normalny człowiek byłby jedynie krwawym ochłapem. Ten wciąż wił się na podłodze, a ciosy mogące rozciąć jeźdźca na koniu nie robiły na leżącym wielkiego wrażenia. Hassan miał wrażenie, że atakuje jakiegoś demona z piekła rodem, nieczystego, który pija krew wrogów ku obrzydzeniu ludzi i bogów.
Agust kopnął klapę tak żeby się zamknęła. Doru już nie miał miejsca do ucieczki. Żadnego bezpiecznego krycia się w cieniu.
- Nie śpiesz się, jeszcze tam wrócisz. - I z uśmiechem zamachnął się młotem.
Gdy Agust uniósł swój młot, Doru warknął na niego.
- Zapłacisz za to, wy wszyscy za to zapłacicie!
Młot napełniony świętą mocą bogini padł na Doru z taką siłą, że ten w końcu stracił przytomność.
Widząc, że Doru leży na ziemi nieprzytomny, Cely wyciągnęła schowany kołek i ruszyła w jego kierunku.
- Mam nadzieję, że teraz już nie masz nic przeciwko? - spytała patrząc na Hassana.
Wojownik pokręcił głową.
- Rób co trzeba, bo jeszcze się ocknie.
Zaklinaczka skinęła głową po czym przyklęknęła nad nieprzytomnym chłopakiem. Ujęła kółek w obie dłonie i podniosła go nad głowę, by po chwili opuścić go na klatkę piersiową młodego wampira.
- Wiążemy go, może teraz nam coś jeszcze powie, poza tym chce go obejrzeć. Nie próbowałem jeszcze wszystkiego co mogłem, a poza tym druga taka okazja na rozmowę z wampirem w takiej pozycji nam się raczej nie trafi. Teraz może zrozumie, że jest w pozycji, gdzie musi być przydatny i skory do współpracy. - Paladyn popatrzył na czarodziejkę gotową do ataku na serce wampira.
- Ale trzymaj ten kołek, niech rozumie. - Po czym wyjął swoją linę i zaczął wiązać chłopaka w taki sposób żeby ten nie mógł napinać mięśni. - Niech ktoś przygotuje knebel, gruby mocny, ma wypełnić całe usta.
Hassan podszedł szybko do plecaka, wyjął z niego jedną z pochodni, następnie otworzył stworowi paszczę i zacisnął na pochodni jego długie zęby tak, aby końcówki zarówno dolnych zębów, jak i górnych zaklinowały się na niej.
- Taka wymuszona współpraca niewiele będzie warta - powiedział Cahnyr.
- Wręcz przeciwnie teraz musi sobie zasłużyć na życie. Uświadomimy go o tym. - Po tych słowach paladyn zaczął oglądać zęby chłopaka.
Klęcząca z kołkiem nad wampirem Celaena mimowolnie spojrzała na wampirze kły.
- Na bogów! Wyglądają jak kły dzikiego zwierzęcia… - rzekła z wyczuwalnym strachem w głosie.
- Też mi się nie podobają - szepnął Cahnyr.
Donavich zajrzał do pokoju z oddali. Przez dłuższą chwilę w ogóle się nie odzywał. Był bardzo blady na twarzy.
- Róbcie co należy, ale nie pozwolę wam go torturować, jeśli o to wam chodzi - powiedział, starając się, aby jego słaby, drżący głos brzmiał choć odrobinę donośnie.
- Nigdy bym go nie torturował. Nie znęcam się nad wrogami. Dostanie ostatnią szansę. Ale mam złe przeczucia. Wygląda na to że stracił kontrolę. - Agust spojrzał na kapłana. - Słyszałeś co do nas wcześniej krzyczał, prawda?
Donavich opuścił wzrok.
- Tak…
- Co to w ogóle za cholerstwo jest? Upiór? Demon? Przywołaniec? Bo nie uwierzę, że jakiekolwiek zaklęcie tak przemienia człowieka.
- Hassan oglądał kły wampira.
- Sądząc po ząbkach i zamiłowaniu do krwi, to mamy do czynienia z wampirem - odparł Cahnyr, chociaż wampiry znał tylko z opowieści.
- Vampire Noctem Inferioribus. Czyli wampir niższy. Forma upiora powstałego przez atak Imperatoria Vampire, wampira wyższego, które wykorzystują je jako swoich służących. Dużo słabsze, wolniejsze, nie posiadają wielu mocy prawdziwego wampira, za to z tą samą gamą słabość. - Agust odpowiedział na pytanie wojownika, zamykając księgę z głośnym klaśnięciem. - Nie jest człowiekiem, jest martwy od dłuższego czasu.
- To co robimy?
- Cahnyr spojrzał na Agusta. - Kołek, czy co innego?
- A da się odmienić go tym kołkiem? Jeśli nie, może trafić do piwnicy. Mam kilka kołków, przybijemy go za pomocą lin do podłogi, może ktoś też skoczyć po jakieś łańcuchy
- Hassan wzruszył ramionami - albo go zetnę i po problemie, choć obiecaliśmy go nie krzywdzić… - Wojownik nie był już sam przekonany tym argumentem.
- Nie mam pojęcia, choć kołek go zabije. Widzisz, do tej pory ludzie przed nimi albo uciekali, albo padali ich ofiarą, albo starali się zabić. Jesteśmy jednymi z niewielu, którzy mieli okazję wziąć go żywcem. - Agust poprawił włosy, będąc cały czas zamyślony.
- Uważam, że trzymanie go w piwnicy to los gorszy od tortur - powiedział Cahnyr. - Nigdy nie słyszałem, by się dało odmienić wampira - dodał. - Ani też by jakiś wampir wyrzekł się picia krwi. Poza tym, chyba, takie wampiry są ślepo posłuszne swemu panu.
- Dobra, mam taki plan. Tak mi się to klaruje. Ucinamy mu palec.
- Agust spojrzał na resztę. - Wiem jak to brzmi, ale to nie tortury. Jeżeli palec nie zniknie, są magie które pozwalają na przywrócenie go do życia. Bardzo potężne i rzadkie, ale są. Może uda nam się go przywrócić. Budzimy go i wyciągamy tyle informacji ile się da. A potem kończymy jego męki. W tej piwnicy musiałby być zamknięty na cztery spusty, prawdopodobnie unieruchomiony. Nie wiemy na jak długo, a być może na zawsze. To los dużo gorszy niż więzienie, to są tortury. Jeżeli jest tam jeszcze odrobina chłopaka, to pochłonęło by go szaleństwo. - Agust rozejrzał się po reszcie, włącznie z kapłanem.
Celaena skinęła głową, zgadzając się z planem paladyna.
- Dobra… to budźmy go.
- Ja bym go od razu wybawił od dalszych męczarni
- powiedział Cahnyr - bo to jedyny, jak słyszałem, sposób na wampiry, ale może macie rację. Chociaż nie żywiłbym zbyt wielkich nadziei.
- Zawsze warto spróbować.
- Cely odpowiedziała pół-elfowi. - Zresztą jeśli będzie się rzucał, to słyszałeś Augusta. Wystarczy jeden szybki ruch kołkiem.
- Modliłem się dnie i noce. Ta Mgła, co otacza całą dolinę, chyba przysłania drogę do bogów
- powiedział smętnie Donavich. - Nieczęsto słyszą nasze modły, a jeszcze mniej na nie odpowiadają. Żyłem cały czas z nadzieją, że mojego syna da się przywrócić. Ale kiedy patrzę na niego, serce mi pęka, bo wiem, że to już nie on. Może i macie rację, że trzymanie go w tej piwnicy jest jeszcze bardziej podłe niż zabicie go, ale ja po prostu nie potrafiłem tego zrobić.
Z głównej sali kościoła dobiegł drużynę krzyk Ireene. Drużyna usłyszała dźwięk dobywanego ostrza.
Agust szybkim ruchem wyrwał Cely kołek i wbił prosto w serce chłopaka. Chwycił młot i ruszył w kierunku głównej sali. Doru jęknął cicho po raz ostatni. Przestał wykazywać jakichkolwiek oznak “życia”. Donavich osunął się po ścianie na ziemię i ukrył twarz w dłoniach, po czym zaczął łkać jak dziecko. Czołgając się po ziemi, zbliżył się do martwego ciała Doru i położył na nim głowę.
Wojownik podążył za paladynem, gotowy na następną walkę, zaś Cahnyr pozostał jeszcze na moment sali, chcąc się przekonać, czy wampir czasem jednak nie wstanie.
 
Kerm jest offline