Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-07-2018, 09:43   #273
Aiko
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Dom Dominikanek.

Anna zanurzyła się w balii aż pod podbródek i spróbowała osłonić myjką na tyle na ile to było możliwe.
- Co… czemu… - Zakonnica czuła jak jej głos drży. Dlaczego to musiało się dziać akurat teraz?! Nawet nie wiedziała czy powinna krzyknąć. Co jeśli narazi inne kobiety? - To kobiecy zakon i pokój kąpielowy, który jest zajęty. - Odezwała się cicho starając się zapanować nad swoim głosem. - Nie powinno Pana tu być.
- Zależało mi na czasie. Nasz wróg nie próżnuje. A ty ponoć jesteś sercem inkwizycji. Ponoć przewodzisz tym ludziom.
Znów słyszała kroki. Jednak dziwne. Jakby buty tego mężczyzny były niezwykle ciężkie, alebo wykonane z czegoś nietypowego.
- Racz wybaczyć, jeśli krępuje cię ma obecność. Wiedz, żem obojętny na kobiece wdzięki - głos mężczyzny odbijał się od ściany. Odwrócił się do niej plecami?
- Cz… czemu uważasz, że cię… - Anna przycisnęła kolana do piersi. Bała się, czuła jak policzki płoną ze wstydu. - .. jesteś faunem, prawda? Zabiłeś tamtego szczura… czemu? A czyje wdzięki… kim według ciebie jest wróg. - Zakonnica czuła jak jej myśli się plączą.
- Faunem? - nuta zdziwienia zabrzmiała w jego głosie.
- Na Boga, nie - ponownie odwrócił się w jej stronę, bo dźwięk niósł się echem po małym pomieszczeniu.
- Wróg jest czymś, co powinno być wypalone ogniem wiary. Wieki temu tutejsze ludy miały go za boga. Jednak prawdziwy Bóg jest jeden, a fałszywe bóstwa upadną. Tak i on upadł. Jednak teraz powstał. Wylazł ze swej nory i próbuje zatruć życie wiernym sługom bożym takim jak tobie, czy mnie.
- Więc kim jesteś i czemu chcesz nam pomóc?
- Anne kusiło by się obrócić i spojrzeć na swego gościa tylko… tylko wtedy będzie mógł ją zobaczyć. - Kim jest ten, który powstał? - Zasłoniła piersi myjką i spojrzała ponad ramieniem, na swego rozmówcę.

Pod ścianą stał mężczyzna w zaciągniętym na głowę kapturze. Jego strój był brązowoszary i obszarpany. Nie miał spodni ani butów. Jego nogi porastało gęste futro, a to czego odgłos w pierwszej chwili brała za buty było faktycznie kopytami.
- Chcę wam pomóc, bo my gorliwi chrześcijanie winniśmy trzymać się razem.
W ciemności nie widziała jego twarzy. Jednak odnosiła wrażenie, że wbrew temu co mówił nie był obojętny na jej wdzięki. Mówił też, że nie jest Faunem…
- Miałaś się nie odwracać! - syknął niemal na młodą zakonnicę.
- Nie mówiłeś, że mam się nie obracać. - Anna speszyła się, ale szybko przeniosła wzrok z powrotem na ścianę. Czuła się nieswojo. Jej ciało mimo, iż mężczyzna nie był ludzką istotą było dziwnie rozgrzane. Westchnęła ciężko. - To… nietypowe, że jesteś gorliwym chrześcijaninem.... - Brakowało jej krzyża na piersi… brakowało habitu. Skuliła się mocniej. - Kim jest ten kogo, tutejsze ludy miały za boga?
Zdjął z trudem kaptur i zrobił kilka kroków w jej stronę. W świetle świec wyraźnie było widać dwa rogi sterczące z bujnej czupryny. Twarz mężczyzny również była gęsto zarośnięta i przechodziła w brodę podobną do koziej. Jego oczy były żółte, albo podobne do żółtego. Ciężko było to rozpoznać w ciemności.
- Gdy Pan wypędził Kaina z raju przeklął go. Kain miał żyć wiecznie i przenosić na swe dzieci plugawą klątwę. Jego dzieci… one również były przeklęte. Na różne sposoby. Jednak nie przyjęli swojego krzyża z godnością. Próbowali podporządkować sobie ludzi.
Pochylił się, jakby nie mogąc wytrzymać jej wzroku. A może skierował go w dół bali, gdzie powoli znikała już piana z kąpieli?
- Ludzie dość łatwo dochodzą do wniosku, że jeśli ktoś nie umiera to posiada boską moc. A Ten, który powstał ze swego grobowca skrzętnie to wykorzystywał.

Rogacz położył dłoń na krawędzi bali i zacisnął ją. Wyglądała normalnie. Chyba pierwsza część jego ciała, która nie przywodziłą na myśl kozła.

- Cóż nietypowego w byciu gorliwym chrześcijaninem siostro? - Podniósł głowę powoli dokładnie mierząc wzrokiem kolejne skrawki jej nagiego ciała, aż w końcu spojrzał w jej oczy.
- Czyż nie każdy z nas dźwiga swój krzyż? Mój tylko nieco bardziej widać. Jednak wierzę, że Pan ma w tym swój cel.
Anna poczuła jak rumieniec rozlewa się z policzków, na szyję i sunie w dół. Skuliła się mocniej.
- W..wysłucham ciebie.. ale czy mógłbyś nie patrzeć. - Opuściła wzrok, zauważając ubytki w mydlinie. Zrobiło się jej od tego gorąco. - Mówiłeś, że… wstał z grobu.
Odsunął się i przeszedł pod ścianę. Jego stopy były wyciągnięte, a to co brała za odwrócone kolana było chyba stawem, który u ludzi jest kostką. Stanął posłusznie odwracając się twarzą do ściany. Z trudem też naciągnął kaptur na swoje rogi. Zaczął mówić do ściany:
- Kilka wieków temu stoczył bratobójczą walkę. Przegrał. Wszyscy myśleli, że zginął.
- Kilka wieków… to wiele.
- Anna poczuła lekką ulgę wiedząc, że faun już na nią nie patrzy. - … jest wampirem?
- Czym jest kilka wieków w obliczu wiecznego życia w chwale Pana? Ale tak… można nazwać go wampirem. Choć nieporównywalnie silniejszym niż którykolwiek jakiego spotkałaś.

Anna rozejrzała się szukając swojej bielizny i pożyczonego habitu. Znajdowały się one starannie ułożone na zydlu w rogu pomieszczenia.
- Próbowałeś się z nim zmierzyć? - Nie była pewna czy zaryzykować wyjście z wody i ubranie czy zachować jakoś wypracowany status quo. Problem był w tym, że woda zaczynała styc, a wraz z tym na jej ciele pojawiały się ciarki. - Czy… czy on może dowodzić szczurom?
- Nie. Choć w końcu przyjdzie ten dzień. Być może mój ostatni, jeśli taka będzie wola Pana. Ale tak, rozkazywanie szczurom nie jest trudną sztuką. Choć wierzę, że ma bardziej wyrafinowane środki do osiągnięcia swoich celów.
- W ten sposób zabił małego chłopca… i myślę, że nie tylko jego.
- Anna spojrzała na swoje pokryte gęsią skórką ciało. Objęła mocno ramionami kolana, starając się nieco ogrzać. - Znasz jego tożsamość? Wiesz… czy nadal ma swój kult na tej ziemi?
- Nadal ma swe sługi w okolicy. Jak wszystkie stare byty wiele nosi imion. Weles. Trojan. Triglav. Trzygłów. W każdej odwiedzonej ziemi inne zyskiwał miano. Póki co do miasta nie może wejść, dlatego tak ważne jest odcięcie go od wsparcia za murami. Suchodół i Sierpc, tam dzieją się rzeczy, z którymi jest związany. Nie wiem jak, ale myślę, że może chodzić o jego sługi. Udajcie się tam czym prędzej.
- A jednak jest w mieście… zabił tu chłopca.
- Anna oparła podbródek na kolanach, starając się powstrzymać drżenie szczęki. - Skąd pewność, że nie zaatakuje pod naszą nieobecność… Skąd mam mieć pewność, że rzeczywiście chcesz nam pomóc?
- Nie ma go. Jak zauważyłaś przysłał tu szczura. Jeżeli zostaniecie tutaj, to najpewniej on zbierze tam siły na tyle duże, że nie uda nam się ich odeprzeć. Nie możesz mieć pewności, że chcę pomóc. Przecież mam rogi i kopyta, prawda? Ilu twych towarzyszy zabiłoby mnie zanim dane byłoby podzielić się z nimi wiedzą? Na szczęście Ty jesteś blisko Pana. Jak ja. Otacza cie jego miłosierdzie. Musicie sprawdzić tamte miejsca. Tu nie macie jak pomóc.


Po tych słowach postać zaczęła się powoli rozmywać. Traciła pozory ludzkiej sylwetki i przekształcała się we mgłę. Mgłę, która wypełniła całe pomieszczenia, a po chwili zaczęła wydostawać się z pomieszczenia przez szparę pod drzwiami. Anna widząc to, nie zastanawiała się zbyt długo, wyskoczyła z balii i zupełnie naga podbiegła do drzwi, wyciągając rękę. Przy tych kilku krokach prosiła Pana o wizję, by zakończyć gdy tylko jej śnieżnobiała skóra zanurzyła się w mlecznym oparze.
 

Ostatnio edytowane przez Aiko : 05-07-2018 o 10:06.
Aiko jest offline