Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-07-2018, 19:56   #183
Buka
Wiedźma
 
Buka's Avatar
 
Reputacja: 1 Buka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputację
- Jasmal… wiem, że nasze pierwsze spotkanie nie było zbyt fortunne - zaczął półork nawiązując do sytuacji z majtkami dziewczyny na plaży. Uśmiechnął się wspominając minę dziewczyny - ale mam takie spostrzeżenie. Nie wiem czy zauważyłaś, ale nasz zombizaur póki co zaatakował i pożarł dwie kapłanki. Może to przypadek, ale nasz przewodnik daży ciebie szczególnymi względami. - tu spojrzał wymownie na owoce stojące przed dziewczyną.
- Więc jednak nie jesteś tylko typowym tępym Półorkiem... - Uśmiechnęła się przelotnie Jasmal - ...a co do Kapłanek, no cóż, to był przypadek? Pierwsza krzyczała na plaży, druga w dżungli, więc jako źródło dźwięku zostały pożarte jako pierwsze w kolejności? Kto wie, ilu wężowatych jeszcze ten Dinozaur pożarł. A jeśli się mylę, no cóż, to będę następna? - Dziewczyna wzruszyła ramionami, siląc się na kolejny uśmiech. Wizja pożarcia, mimo jej słów, jakoś nie bardzo jej się widziała…
- Co do naszego, wspólnego znajomego, sama nie wiem, co o tym myśleć - Wzruszyła ramionami, po czym ugryzła jeden z soczystych owoców, aż jej pociekło po brodzie. Z wesołą miną przetarła buzię - Nie wszystko wygląda tak, jak wygląda, na pierwszy rzut oka - Powiedziała wielce filozoficznie i nieco tajemniczo.

Mokhrul prychnął na słowa o tępym półorku.
- Może chodzi o krzyczące kobiety - wzruszył ramionami - ale wolę wersję pesymistyczną, wtedy mogę się zaskoczyć jedynie pozytywnie - odpowiedział rozpalając fajkę. - Na wszelki wypadek uważaj na siebie i nie ufaj zbytnio naszemu przewodnikowi… szczególnie jeśli będzie się starał cię od nas rozdzielić. - przy chrapliwym głosie Mokhrula rada zabrzmiała zdecydowanie bardziej jak groźba. Mokhrul nie przejmował się tym zbytnio, ponieważ nie obchodziło go co inni o nim myśleli. Większość i tak brała go za tępego, niecywilizowanego głąba, więc nie było sensu przejmować się ludźmi. Nauczył się już dawno, że nie warto wyprowadzać ich z błędu.
Niespodziewanie obok pojawił się Slaak’Han, który przyglądając się Jasmal stanął tuż obok niej. Palcem wskazał jej osobę, po czym mrużąc oczy syknął do niej.
- Kassan khalar.
Jasmal trudno było odczuć jego intencje, a i ton którym przemawiał nie wyrażał jakichkolwiek emocji. Jaszczuroczłek spojrzał na krótką chwilę na stojącego obok Onagę, po czym odszedł w kierunku wyjścia z jamy. Błękitnołuski wsadził łapę do wora, który nosił ze sobą, skąd wyciągnął spory kawał surowego mięsa. Bez cienia krępacji rozgryzł kawał na pół jakby to był tylko miękki owoc.

- Nie po to nas ratował by teraz coś kombinować, nie sądzisz? - Odpowiedziała Półorkowi dziewczyna, zerkając kątem oka na Slaak’Hana.
- Chyba, że potrzebuje kapłankę do jakiegoś rytuału - dodał równie posępnie.
- Żywą, najedzoną, zdrową… -
- Nie bardzo rozumiem… - Rozchyliła ku ich przewodnikowi ręce w geście bezradności, choć i sympatyczne się uśmiechnęła. Zrobiła kilka kroków w kierunku Błękitnołuskiego - Będziemy coś gotować? Thaaazaaar! Przetłumacz! - Lekko się wydarła do mężczyzny.
Thazar nie wyrósł jak spod ziemi, ale po chwili pojawił się obok dziewczyny.
- O co chodzi? - przeniósł spojrzenie z Jasmal na Slaak'Hana, potem na Onage. - Co i komu mam przetłumaczyć? -
Jasmal prędko powtórzyła słowa błękitnołuskiego wymawiając je całkiem poprawnie. Thazar krótką chwilę zastanawiał się nad tłumaczeniem tych słów aż w końcu nabrał pewności że chodzi o mrocznego ducha lub cienistą duszę.
- Mroczny cień? Cienista dusza? - Thazar nie był pewien, które z tych znaczeń jest dokładniejsze. - A może mroczna dusza? Skąd ci to przyszło do głowy? - spojrzał z zaskoczeniem na swą 'uczennicę'.

- No… tak powiedział nasz gospodarz. Nie wiem czy chodziło jemu o mnie, czy o Onagę? - Wyjaśniła dziewczyna na chwilę się zatrzymując w drodze do Slaaka. Pomachała dłonią do jaszczura z kolejnym miłym uśmiechem mającym chyba być przeprosinami za jej zwłokę w drodze do niego?
Jaszczur włożył do ust ostatni, krwisty kawałek mięsa, które krótką chwilę żuł i przełknął. Błękitnołuski oblizał pazurzaste palce, nie odrywając wzroku od czarnowłosej Jasmal, która w końcu przed nim stanęła w bezpośredniej bliskości. Dziewczyna spojrzała wyczekująco prosto w ślepia Slaaka.
- Jasmal potrzebuje paru wyjaśnień. - Thazar powiedział to w języku zrozumiałym dla jaszczura. - Kogo określiłeś mianem "kassan khalar" i dlaczego? Nie wiemy, czy to komplement, obelga, czy może ostrzeżenie. Możesz jakoś szerzej o tym opowiedzieć?
Jaszczuroczłek wstał i zmrużył swe gadzie ślepia, nie odrywając wzroku od czarnowłosej.
- Cienista dusza. Przyjaciel i przywódca Slaak’Hana. Ten, który go tu przyprowadził. On też cienista dusza. On oddał się cieniom. On opuścił ostatniego pobratymca i woli budzić żywą śmierć - wyjaśnił, po czym dopiero wtedy spojrzał na Thazara.
- On potężny szaman, a uległ cieniom. Jeśli ona-człowiek ulegnie odwróci się od was. Slaak’Han czuje cień. Czuje cień… - powtórzył.

- Powtórzę jej - obiecał Thazar, po czym spojrzał na Jasmal z niewesołą miną.
- On mówi o swoim przyjacielu i przywódcy - powiedział mag. - Byłym przyjacielu, potężnym szamanie. Który to szaman ich tu przyprowadził na tę wyspę, przed wieloma laty i który to szaman w tym momencie przywołuje te wszystkie okropieństwa, tych nieumarłych, z którymi mamy do czynienia. Wybrał cień i zło, zamiast czynić dobro. Uległ pokusie wielkiej potęgi. Nasz nowy przyjaciel boi się, że teraz cienie zainteresowały się tobą. Możliwe, że i na ciebie spłyną różne pokusy, a jeśli im ulegniesz... Pewnie staniemy się twoimi pierwszymi ofiarami.-
- Albo ów cień upatrzył sobie towarzyszkę - dodał Mokhrul.
- Albo to tylko brednie., Niby jak czuje ten cień - nosem? - burknęła Tajga. Coraz bardziej miała poczucie, że wdepnęli z mniejszego gówna w większe, a spontaniczna decyzja by zaufać jaszczurce tylko dlatego, że pomogła im w walce źle się dla nich skończy.
Calishytka pozostawiła wspomniane przez towarzyszy kwestie już bez komentarza, jedynie lekko wzruszając ramionami. Było zbyt dużo gdybania i rozmyślania, a wiele spraw mogło przecież wyglądać zdecydowanie inaczej… a przez owe “inaczej” już nie raz ktoś ginął z rąk sprzymierzeńców, przez niby wielkie pomyłki. A tak zdecydowanie nie powinno się postępować, no przynajmniej nie w obecnej chwili.

- Jeść? - Powiedziała do jaszczuroczłeka już w jego dialekcie, po czym wskazała na samą siebie palcem, potem na resztę towarzystwa, a na końcu i na Slaak’Hana. Każdy głupi powinien się domyślić o co chodzi, a ich przewodnik do takich raczej nie należał… więc nakarmić Jasmal, nakarmić jej towarzyszy, a wszystko oczywiście zależało od Slaaka. On tu był szefem.
Błękitnołuski przyglądał się krótką chwilę Jasmal, po czym wydobył z odmętów torby ochłap mięsa, które bez zastanowienia podał kobiecie. Mięso nie było pierwszej świeżości. Śmierdziało zgnilizną i krwią.
- Powiedz człowiekowi-jej, że więcej dostanie niebawem w moim domu- syknął do Thazara, który od razu przetłumaczył te słowa czarnowłosej.
"Smacznego", pomyślał Thazar, ciekaw, co Jasmal zrobi z tym darem.
- A twój dom, to który? - Uprzedził pytanie dziewczyny.
-Prawdziwy dom daleko. Tam, gdzie inne gwiazdy na niebie. Mój nowy dom, to świątynie przodków. Tam idziemy. Tam bezpiecznie. Tam Slaak’Han panem.- odparł jaszczuroczłek.

Jasmal robiąc dobrą minę do złej gry, przyjęła mięso ze skinięciem głowy w podziękowaniu… a wewnętrznie była nim wprost obrzydzona. Dlatego też, przy pierwszej nadarzającej się okazji, miała zamiar się go pozbyć. Byleby jaszczuroczłek tego nie widział, inaczej będzie jeszcze na nią zły…



.
 
__________________
"Nawet nie można umrzeć w spokoju..." - by Lechu xD
Buka jest offline