Każąc sobie w duchu, by następnym razem mieć ze sobą latarnię, Lothar poprosił o światło i wszedł do środka. Gdy po oględzinach miejsca zorientował się, że nieszczęśników zasypano tu żywcem wzdrygnął się - to nie mogła być przyjemna śmierć, nic dziwnego, że duchy zmarłych nie mogły odejść, uwięzione przez gniew i chęć zemsty równie silnie, jak ich ciała przez zawał w korytarzu.
Sprawdził czy nie ma zagrożenia i rozejrzał się po ścianach i podłodze zanim pomógł przy przeglądaniu ekwipunku - coś się mogło z niego uchować, a kto wie, może i jakieś papiery rzucające światło na tamte wydarzenia się znajdą.