Wątek: X-COM
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-07-2018, 23:16   #8
MTM
 
MTM's Avatar
 
Reputacja: 1 MTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputację
Tura 1

Niedziela, popołudnie

W świeżo upieczonej placówce X-COM panował zgiełk. Chociaż większość przewidzianych projektów wstępnych dobiegało finiszu, nadal na każdym kroku można było wpaść na zapracowanego operatora.

Główną salą starego browaru przechadzał się operator Law-Tao, szef Wydziału Skanu. Z rękoma zaplecionymi z tyłu, zerkał po stanowiskach pracy, postawionych naprędce strukturach i zmyślnych konstrukcjach. Jego twarz nie zdradzała wielu emocji, jednak z jego oczu dało się wyczytać pewien podziw. Oto był świadkiem, jak z połączonej siły ludzkich rąk oraz umysłów powstała kolebka ruchu oporu w St. Louis. Miejsce, z którego dla mieszkańców megacity wszystko miało się zacząć. Skończyć, jeśli zawiodą.

Zatopiony w zadumie inżynier o mało nie wpadł na przechodzącego mu przed nosem mężczyznę. Postawny Afroamerykanin zręcznie odskoczył, unikając kolizji.
- Wszystko w porządku, szefie? - odezwał się operator, skupiając swoją uwagę na Azjacie.

- Tak, przepraszam. Zamyśliłem się - odparł Law, odwracając się do swojego podwładnego. Ruben Graham jak zwykle nosił nieprzepisowy strój oraz roztaczał wokół siebie woń tytoniu.

- Ciężko uwierzyć, że się udało, co? - zagaił „Ace”, również zerkając na ściany i sklepienie browaru. Uśmiechał się przy tym półgębkiem.

- Ciężko. - Głos Azjaty nie podzielał entuzjazmu Rubena. Zamiast tego był krytyczny i chłodny niczym lód w niezaczętym drinku.

- No ale szefie. Postawiliśmy system oraz podpięliśmy się do naszej sieci. Miesiące szkoleń chyba nie poszły na marne, nie? - Rzeczowy operator nie ustępował w przekonaniu, że coś jednak osiągnęli.

- Zgadza się. Dobrze się spisaliście. Wszyscy. Mimo to nie możemy osiadać na laurach, zanim na dobre zaczniemy. Zbierz wieczorem ludzi. Po naradzie będę chciał z wami porozmawiać - Law szybko przeszedł do konkretów, zostawiając zadumę daleko za sobą.

- Ta jest! - Ruben zasymulował wojskowy salut, a przynajmniej gest do tego podobny. - Zaprosić jakieś panienki? W trójce można znaleźć parę gorących sztuk. - Głupawy uśmieszek technika nie schodził z jego twarzy, co tylko sprowokowało bezradne westchnienie Lawa.

- Macie być do tego czasu trzeźwi i z gaciami na dupie, jasne? Spodziewamy się pierwszego większego zadania i chciałbym, żeby mój wydział wywiązał się ze swoich obowiązków.

- Jak słoneczko na Florydzie, szefie.

- Doskonale - Law skłonił z ulgą głowę. - Teraz wracaj do tego, co robiłeś - zakomenderował, ruszając wolnym krokiem ponownie przed siebie. Zatrzymał się jednak po paru metrach. - A co tak właściwie robiłeś? - zapytał Azjata.

„Ace” uśmiechnął się tajemniczo, wzruszając ramionami.
- Opierdalałem się - odparł niewinnie.

- No tak… - mruknął Law, zostawiając Rubena za sobą.


Niedziela, narada

Kiedy agent Carter przedstawił wytyczne nowej misji oraz wypowiedzieli się co ważniejsi rangą, głos zabrał Law-Tao.

- Odcięcie łączności nie powinno być większym problemem. Myślę, że najlepiej będzie, jeśli zajmiemy się tym tuż u samego ujścia, to jest okolicznych przekaźników. Sprawdzimy, ile z nich obejmuje swoim zasięgiem „Night Girl” i zamontujemy na nich urządzenia zagłuszające. Zespół moich techników uda się do Night City i zainstaluje je przed misją. - Młody Azjata szybkimi gestami pracował nad swoim datapadem, przywołując mapę miejsca ich zadania.

- Dla zwiększenia bezpieczeństwa misji, włamiemy się do systemu klubu i spróbujemy wyłączyć bądź uszkodzić ich obronę. Uważam, iż najkorzystniej będzie, jeśli zajmiemy się tym już w czasie akcji. - Law ponownie zaczął grzebać coś w swoim podręcznym komputerze. Wyglądał przy tym jak android, operujący jednocześnie w świecie rzeczywistym oraz wirtualnym.

- Mój wydział przygotuje przepustki dla wszystkich członków akcji. Kalkuluję, że do piątkowej narady powinniśmy wykonać takich od sześciu do dziesięciu. Dwie z nich przewiduję dla moich ludzi, reszta trafi do pozostałych działów.

- Jeśli chodzi o zhakowanie datapadu Collinsa, wszystkim się zajmiemy. Zgranie danych odbędzie się zdalnie, a ich treść pozwolę sobie wybrać według słownika pani Grey. Zastanawiam się jeszcze między instalacją oprogramowania szpiegującego bądź montażem osobnego urządzenia do wnętrza obudowy. Detale jednak omówię już z moim zespołem.

Narada trwała dalej, jednak Law-Tao nie musiał już zabierać głosu.


Niedziela, po naradzie


- Teraz uwaga - zaczął szef Wydziału Skanu, kładąc dłonie na oparciu stalowego krzesła. Wraz ze swoim zespołem, znajdowali się w Biurze Wywiadu. Trójka informatyków siedziała w półkole, wpatrzona w przełożonego.
- Wstępny brefing już dostaliście, więc chciałbym tylko dopracować szczegóły. „Bo1”, „Ace”, oddelegowuję was w teren.

Wywołani spojrzeli po sobie, robiąc ni to zaskoczone ni zadowolone miny. Ostatecznie uśmiechnęli się lekko, zapewne zmotywowani opuszczeniem placówki X-COM po trzytygodniowym zamknięciu.

- Co mamy robić? - zapytał rzeczowo George, pochylając się na krześle.

- Zacznijmy od tego, co my wszyscy mamy zrobić. Przepustki na miasto. Im więcej, tym lepiej. Chcę, żebyśmy zrobili też dwie dla was. Kiedy już dostaniecie się do Night City, zamontujecie urządzenia zagłuszające na przekaźnikach sieciowych. Z tego, co zdołałem już ustalić, w bliskiej okolicy „Night Girl” znajdują się takie dwa. Cztery kolejne postawiono już nieco dalej, jednak nadal mogą odpowiadać za transmisję między klubem a siecią zewnętrzną.

- Odciąć im łączność, jasne - wtrącił Ruben, kiwając głową.

- Wstrzymujemy się z tym do momentu, kiedy zrobi się gorąco. Pamiętajmy, że za działanie tych przekaźników ktoś odpowiada. Nie chcemy zwracać ich uwagi, jeśli nie będzie to potrzebne. Po misji z kolei zdejmiecie wszystkie. Co do jednego. Żadnych śladów, jasne?

- Masz to jak w banku, szefuniu - odparł wesoło „Bo1”.

- W porządku. Co dalej? Systemy obronne lokalu. Tuż przed misją włamujemy się tam i szukamy sposobu na wyłączenie tych cholernych wieżyczek z granatnikami. Podobnie jak z przekaźnikami, nie interweniujemy, jeśli nie zajdzie taka potrzeba - kontynuował Law. Wszyscy pokiwali głowami.

- No dobra, a co z datapadem tego chłoptasia? Jak to rozwiązujemy?

- Doskonale, że pytasz, Ruben. Dla ciebie mam specjalne zdanie. Wraz z naszą agentką udasz się do klubu. Nie musisz się z nią integrować, po prostu bądź na zawołanie. Kiedy da ci halo, dorwiesz się do urządzenia Jeffa Collinsa. Podepniesz do niego nasz adapter, przez który zhakujemy datapad zdalnie. Danych szukamy według słownika, który dostarczy nam Wydział Biologiczny - mężczyzna zrobił krótką pauzę, przeskakując spojrzeniem po swoich ludziach. Dotychczas tylko Yoshiaki nie zabrała głosu. Na jej szczęście, nie było to teraz wymagane.

- Jak już się z tym uporamy, „Ace”, chcę żebyś zamontował pluskwę w datapadzie. Nie wiemy, jak jest zabezpieczony, więc nie naciskaj, jeśli stwierdzisz, że możesz coś zepsuć. Pamiętaj, że nie zostawiamy śladów. Jeśli montaż zewnętrznego urządzenia się nie powiedzie, wgrywamy mu robaka i znikamy. „BlackR4in”, jesteś odpowiedzialna za przeprowadzenie zgrywania danych i przygotowanie robaka. - Na słowa inżyniera, szarowłosa dziewczyna kiwnęła tylko głową, nie wypowiadając ani słowa. - Jakieś pytania?

- Czy będę mógł... skorzystać z atrakcji nocnej dziewczynki? - zapytał frywolnie czarnoskóry technik, szczerząc przy tym białe zęby.

- Świetna uwaga, Graham - odezwał się z pełną powagą Law. - Przed misją zażyjesz leki, które po zmieszaniu z alkoholem doprowadzą do ataku serca. Z kolei na twoje krocze zamontujemy małe ładunki wybuchowe, które po wykryciu erekcji uruchomią zapłon.

Przyzwyczajeni do pełnych racjonalizmu i specjalistycznych uwag swojego przełożonego, trójka skanerów zamilkła na dobre pięć sekund, nim zdołali zareagować w jakikolwiek sposób. Następnie wszyscy parsknęli śmiechem, a z tłumu wyróżnił się cienki chichot Yoshiaki, która zakrywała dłonią usta.

- Wracać do zajęć, ludzie - rozkazał z uśmiechem Law-Tao.
 
__________________
"Pulvis et umbra sumus"
MTM jest offline