Wolfgang był zły. Zostali tu by zbadać jaskinię i sprawdziły się jego obawy. Chodzące trupy wyłoniły się z otwartej jaskini.
Na szczęście drużynowi wojownicy poradzili sobie łatwo z nimi. Ożywieńce bezmyślnie pchały się same pod miecze pojedynczo a kompani sprawnie je niszczyli.
- Przynajmniej nasza wścibskość nie pokarała nas tym razem.- Rzucił z przekąsem gdy duchy zamkniętych lata temu ludzi rozmyły się w powietrzu.
Techler skinął głową Lotharowi i za pomocą prostego czaru "Poblask" rozpalił koniec swojej lagi.
- Powinno wystarczyć.- Dodał i wszedł jako drugi, przyświecając drogę.
Komnata była dość obszerna, ale aż ciarki przeszły maga gdy pomyślał, że miałby tu zostać żywcem pochowany.
- Zwijajmy się zanim szczuroludzie zrobią z nami to samo co z tymi nieboszczykami zrobił Wittgenstein.- Wolfgang rozejrzał się po jaskini i był gotowy wyjść z niej.