Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-07-2018, 12:12   #57
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Do rzeczki nie było daleko - ot tyle, by brzeg nie był widoczny dla tych, co pozostali przy ognisku.
Ramas przez dłuższą chwilę milczał, Hena też nie była zbyt rozmowna. W końcu jednak, gdy już prawie znaleźli się nad brzegiem, mag odezwał się jako pierwszy.
- Naprawdę uważasz, że tu może być niebezpiecznie, czy... chcesz może porozmawiać? - spytał.
- No… wolałam nie iść sama przez głuszę - Odpowiedziała dziewczyna.
- Faktycznie, przyjemniej się idzie we dwoje, niż samotnie - potwierdził Ramas. - Szczególnie jeśli towarzystwo jest miłe - dodał. Hena już zaś nie odpowiedziała, jedynie spojrzała na mężczyznę, po czym na chwilę, przelotnie się uśmiechnęła…
- Co zrobisz z fortuną, którą zdobędziesz? - Spytała nagle, totalnie zmieniając temat.
Ramas przez moment przyglądał się swej rozmówczyni.
- Kupię parę przydatnych rzeczy, a potem ruszę dalej, w świat szeroki - odparł. - Jeszcze nie zamierzam nigdzie osiąść. Trzeba mieć dla kogo zmieniać styl życia.
- Domyślam się, iż jesteś ze wschodu… albo dalekiego południa? Więc pół życia w drodze, z dala od domu? Uciekasz przed czymś, przed kimś, czy może tak po prostu wyszło? - Zaciekawiła się bladolica.
- [i]Po prostu tak wyszło[i] - odparł. - [i]Można by rzec, że przez kobiety[i] - dodał z lekkim uśmiechem. Na co i Hena się przelotnie uśmiechnęła… i w końcu doszli do rzeki. Po krótkim wglądzie w najbliższy odcinek, można już było zdecydować, gdzie najlepiej się zbliżyć do wody, by napełnić bukłaki…

W tym czasie Hena ściągnęła buty, podwinęła spodnie do kolan, po czym weszła w wodę.
- Och, jak fajnie! - Uśmiechnęła się od ucha do ucha… i nagle zaczerwieniła, i odwróciła spojrzenie od Ramasa.
- Stało się coś? - spytał mag, nie rozumiejąc, co było przyczyną dziwnego (jego zdaniem) zachowania. Wszak nie zaskoczył jej w jakiejś sytuacji... intymnej.
- Nie, nie… nic... - Powiedziała dziewczyna, nadal chyba nieco zmieszana, unikając jego wzroku - To ten... - Zrobiła kilka kroków w wodzie - ... to jak by to wyglądało, gdybyś w końcu gdzieś na stałe osiadł? Jaka ONA by powinna być? - Wypaliła nagle.



Przez dłuższą chwilę wpatrywał się w Henę, ale można było odnieść wrażenie, jakby równocześnie patrzył na nią i przez nią. W końcu westchnął.
- Prawdę mówiąc to nie wiem - odparł. - Ani jak by to było gdzieś się zatrzymać na stałe, założyć rodzinę i tak dalej, ani też jaka powinna być ta przyszła, wybrana, jedyna...
Przeniósł wzrok z Heny na wodę, potem ponowni spojrzał na dziewczynę.
- Zrobienie listy zalet i warunków, jakie powinna spełniać, nigdy nie przyszło mi do głowy - przyznał. - Ale jestem pewien, że gdy ją spotkam, to po jakimś czasie będę wiedział, że to właśnie ta.
- Mhm... - Zamruczała dziewczyna, i to była chyba jej cała odpowiedź. W końcu wysiliła się na uśmiech, spoglądając na mężczyznę - Uda nam się, prawda? Znaczy się… wykonać nasze zadanie? Od tego dla mnie bardzo wiele zależy, może i nawet moje życie? - Spojrzała na niego tym razem tak jakby minimalnie smutnie?
- To może powiesz, jak się wpakowałaś w to wszystko i co nabroiłaś - zaproponował. - Może nie jest tak źle?
"Okradłaś swego mistrza?", pomyślał. "Czy może potrzebujesz górę złota na magiczne leczenie?
- Nie powinnam się w ogóle odzywać… opowiem innym razem. - Usta Heny przyjęły kształt poziomej kreski.

- Hej gołąbeczki! - Usłyszeli nagle od strony rzeki i zobaczyli płynąca barkę z prądem wody (w przeciwnym kierunku niż oni sami podróżowali). Jakieś 20 metrów od nich, na pokładzie stał jakiś typek, który właśnie kończył odlewać się do rzeki. Zarechotał głośno, a Hena momentalnie wyszła z wody ze skwaszoną miną…

- Chyba trzeba będzie poczekać z tym nabraniem wody... - powiedział cicho Ramas,
podchodząc do dziewczyny. - Hej! - Pomachał do mężczyzny. - Coś ciekawego po drodze?
- Usiądź, proszę...
- szepnął do Heny.

- Nie, nic, a miało coś być? - Odpowiedział przepływający obok nich z głupawą miną… Dziewczyna w tym czasie usiadła sobie na wcześniej przyniesionym kocu.
- Zawsze mogły być jakieś atrakcje - odparł Ramas. - Ale skoro jest spokój, to jeszcze lepiej. Przyjemnej podróży - dodał, po czym usiadł koło Heny, na samym brzegu koca. Nie miał zamiaru wznawiać rozmowy (ani tym bardziej napełniać bukłaków) póki barka nie odpłynie.
- Wam przyjemnej kąpieli, ale lepiej z nią poczekać, do rzeki się nie tylko sika! Meheheheeeee! - “Barkowicz” im pomachał, i po paru chwilach zniknął wraz ze stateczkiem za zakrętem rzeki.

Minęło kilka długich chwil spędzonych w ciszy, przerywanej jedynie ćwierkaniem ptaków. Hena siedziała na tyłku z kolanami podciągniętymi pod brodę, a same nogi obejmowała obiema rękami…
- Więc? - Zwróciła się dziwacznie w końcu do Ramasa.
- Jeśli chcesz, chyba możesz się już wykąpać - powiedział mag. - Mam wrażenie, że lubisz wodę. Tak to przynajmniej wyglądało. - Spojrzał na dziewczynę. - A potem ja się odświeżę. I naprawdę możesz mi powiedzieć - zmienił temat - co ci leży na sercu. Nie powtórzę nikomu ani nie wykorzystam przeciwko tobie - zapewnił. - Chyba że masz jeszcze jakieś pytania. Albo prośbę.
- Ja w sumie chciałam tylko nogi dla ochłody pomoczyć, to wszystko - Hena wzruszyła ramionami - Nie… nie mam pytań ani próśb, przynajmniej nie w tej chwili - Dziewczyna wysiliła się na uśmiech, po czym zmieniła pozycję na kocyku i po małym okręceniu się na własnym tyłku, przeszła do przyklęku na obu kolanach. Siedząc tak bokiem do Ramasa, wyraźnie na coś czekała.
Ramas po raz kolejny doszedł do wniosku, że kobiet nie rozumie. Przez moment przyglądał się profilowi dziewczyny, zastanawiając się, co też za myśli kłębią się w główce jego pracodawczyni, po czym ściągnął buty, podwinął spodnie i z bukłakami w dłoniach ruszył w stronę rzeki. Wszedł po kolana do wody, po czym zaczął napełniać bukłaki.

Po chwili w wodzie znalazła się i Hena, brodząc sobie w niej nieco poniżej kolan, i nie przejmując się ewentualnym zamoczeniem nogawek. Raz, czy dwa, pochyliła się, zamoczyła dłonie, zwilżyła sobie przedramiona, to potarła kark… znajdowała się od mężczyzny dobrych kilka kroków, by pewnie nie wzburzać wody(akurat!), gdy napełniał bukłaki. Spojrzała w niebo.
- Dzisiaj na pewno nie dotrzemy do Secomber, przyjdzie nam więc obozować w dziczy...
- Zdarzało ci się to już? Przed tą podróżą? - spytał Ramas. - Niektórzy nie lubią spać pod gołym niebem.
- Nie przepadam za tym. Jestem raczej… miastowa - Hena pokręciła głową - Wolę wygodne łóżko i dach nad głową, ale jak nie da rady, no to nie da rady, trzeba przeżyć… o, ryba! - Wskazała palcem małą rybkę, którą Ramas ledwo co wypatrzył ze swojego miejsca.
- To znaczy, że woda jest czysta - stwierdził autorytatywnie Ramas. - No ale trochę za mała jak na kolację dla tylu osób - zażartował. - Dach, w razie czego, solidniejszy niż płócienny, mogę ci wyczarować - wrócił do tematu noclegu - ale o łóżku nie ma mowy - dodał z odcieniem żalu. - Dlaczego nie zanurkujesz?
- Musiałabym się bardziej rozebrać? - Powiedziała z miną zwątpienia w ową czynność, a po chwili namysłu kopnęła wodę w stronę Maga, choć prawie nic do niego nie doleciało - A z tego co wiem, to Ty się chciałeś kąpać. No i nie umiem pływać...
- Nie będzie mi przeszkadzać, że się rozbierzesz - zapewnił ją Ramas. - Mogę nawet ci pokazać, jak to się robi... - Uśmiechnął się do Heny. - A żeby się zanurzyć nie trzeba umieć pływać. Tu nie jest głęboko. A w razie czego ja umiem pływać. Nic ci nie grozi.
- A może chcesz się nauczyć?
- dodał.

- To może… może ty pierwszy? - Uczennica Maga podrapała się dosyć nerwowo po ramieniu, rozglądając na boki.
Ramas nie był pewien, czy Hena sobie z niego żartuje, czy nie, ale nie miał zamiaru cofać się przed takim wyzwaniem. Poza tym i tak uważał, że kąpiel dobrze mu zrobi.
- W takim razie zapraszam na brzeg - powiedział. Nie oglądając się na dziewczynę wyszedł z wody, odłożył bukłaki, po czym zaczął się rozbierać, od kolczej koszulki i kurtki zaczynając.

Hena ruszyła za nim bez pośpiechu na kocyk, po czym unikając spotkania ich spojrzeń ściągnęła swój płaszczyk, koszulkę kolczą, i powoli i niemrawo zaczęła rozpinać koszulę…
Jako że dziewczyna nie wyglądała na przyzwyczajoną do publicznego zrzucania odzieży, Ramas nie przyglądał się jej zbytnio, od czasu do czasu jedynie rzucając spojrzenie kątem oka. Nie silił się również na żadne dowcipne uwagi w stylu "Nie krępuj się, nie masz niczego, czego bym nie widział".
Rozebrał się wreszcie z koszuli, dokładając ją do poprzednio ściągniętych rzeczy, po czym zaczął ściągać spodnie.

Hena w tym czasie, po dłuuuugim ściąganiu góry, zabrała się za jeszcze wolniejsze pozbywanie spodni. Miała na sobie bieliznę i Ramas był całkowicie pewny, że tej panienka pewnie za nic w życiu nie ściągnie… ogólnie zaś była wyjątkowo bladą chudzinką, piersi to praktycznie wcale nie miała, ale za to na plecach wielki, egzotyczny tatuaż, mieniący się takimi barwami, iż co wprawniejsze oko od razu mogło stwierdzić iż był nasączony magią. Mocno speszona dziewczyna w końcu stała na kocyku w samej bieliźnie, odruchem zawstydzenia zakładając rękę na rękę dosyć wysoko na swym ciele, by nimi choć minimalnie zasłonić(i tak wciąż nieco okryte) piersi. Spojrzała na mężczyznę zarumieniona na całego, co samo w sobie niezwykle kontrastowało z jej ogólną bladością…
"Miejskie dziecię, co słońca nie widziało", pomyślał Ramas, zastanawiając się, czy Hena nie ma czasem domieszki jakiejś obcej krwi. I czy kiedykolwiek widziała nagiego mężczyznę... Co w gruncie rzeczy było mu obojętne.
- Dobry początek - powiedział, dołączając do słów pełen aprobaty uśmiech. - Teraz idź śmiało w moje ślady i zrzuć to z siebie do końca. A potem idziemy do wody.
Rozebrał się do końca.
Kompletnie onieśmielona takim zachowaniem dziewczyna momentalnie wbiła wzrok w ziemię.
- [i]Eeee… ten… ja może jednak spasuję… tak wejdę do wody[/] - Powiedziała niemrawo, unikając spoglądania na Ramasa.
Tekst w stylu "Nie bądź dzieckiem" z pewnością był tu nie na miejscu, więc Ramas darował sobie mało inteligentną odzywkę.
- Przepraszam - powiedział. - Jeśli chcesz, to się mogę znów ubrać... - zaproponował, chociaż było słychać, że ochotę na to miał niezbyt dużą.
- Albo wejdź głębiej w wodę? - Dziewczyna sama ruszyła do rzeczki, ale nieco przesłaniała sobie widoki dłonią przystawioną ukośnie do czoła, tak by nie widzieć Ramasa i jego golizny, ale by jednocześnie patrzeć pod własne nogi… weszła w wodę po kolana, w końcu uda, a przy okolicach pępka skomentowała sam stan rzeki:
- Brrrr… a jednak nieco chłodna! - Hena jednak posuwała się ostrożnie dalej, aż w końcu zatrzymała się, gdy toń przykryła jej piersi.
- Kurcze, naprawdę zimna! - Powiedziała już nieco weselszym tonem, kilka razy jakby minimalnie w miejscu podskakując, by chyba przyzwyczaić się do temperatury wody…
Ramas również wszedł do wody, chociaż nie tak głęboko - na wszelki wypadek wolał mieć dziewczynę na oku.
- Ale przyjemniej, niż tylko wejść po kolana, prawda? - spytał, chociaż też czuł chłód wody. Chłód, który w razie czego wygasiłby każdy żar, jaki mógłby wzbudzić w nim widok Heny... której jakoś nie uprzedził, że pod wpływem wody jej bielizna niewiele będzie zasłaniać.
- Jak ci się podoba kąpiel? - spytał, na moment odrywając wzrok od dziewczyny i rozglądając się dokoła.
- No… nie jest źle - Uśmiechnęła się Uczennica Maga, robiąc kilka kroków w wodzie, i lekko machając rękami, niiiiiiby to prawie jak przy pływaniu.
- Ej, nie za daleko... - powiedział szybko Ramas ruszając w jej stronę.
- Najpierw mnie namawiasz i namawiasz, a teraz zabraniasz? - Spojrzała na niego niby to z groźną miną.
- Wiesz jak się robi sztuczne oddychanie? - spytał Ramas, wyraźnie żartobliwym tonem. - No dobra... pokażę ci, jak się pływa na plecach. Co ty na to?
Nie czekając na odpowiedź zrobił dwa kroki w jej stronę.
- Zapewniam, że to i bezpieczne, i przyjemne - dodał.
- Aha - Odpowiedziała bez przekonania Hena. A im bliżej niej był Ramas, tym bardziej ona przed nim niejako… uciekała? No i w końcu stało się, nagle nastąpiło “plum” i dziewczyna zniknęła pod wodą…

Ramas zaklął.
Na szczęście nie był daleko. Nabrał powietrza i bez wahania rzucił się do wody, by uratować ich pracodawczynię. Po chwili ją capnął pod wodą, wyciągnął na powierzchnię, i pociągnął może metr jedynie w stronę brzegu, i Hena mogła już sama stanąć na nogi. Wpadła w jakąś dziurę?

Dziewczyna krztusiła się i ciężko oddychała, złorzeczyła również na 3 światy… odgarnęła posklejane włosy z twarzy, dalej się krztusiła i łapała powietrze… w końcu spojrzała na Maga z miną świadczącą, iż ma zdecydowanie dosyć.
- To... był… było… kurde! Ja wychodzę z wody... - Chciała zrobić krok w kierunku brzegu, ale zdecydowanie miała w tej chwili “miękkie” nogi.
- Na wszystkich bogów... Ale się przestraszyłem... - W głosie podtrzymującego dziewczynę Ramasa brzmiało prawdziwe zaniepokojenie. - Przepraszam cię, to moja wina - powiedział, zdecydowanie mijając się z prawdą. - Już wychodzimy. Złap mnie... złap mnie za szyję - powiedział, chwytając mocniej dziewczynę i biorąc ją na ręce.

Tym razem już nie było żadnych “ale”, jakichkolwiek dyskusji, wymigiwania się dziewczyny. Zrobiła jak powiedział, i po chwili znaleźli się na kocu…
- Jak się czujesz? - spytał (stale zaniepokojony) Ramas, przyklęknąwszy obok Heny i przyglądający się jej bacznie. - Już lepiej?
- Tak… lepiej… ale daleko od “dobrze” - Burknęła Hena, znowu przycupnąwszy na kocu z kolanami pod brodą. Kilka razy jeszcze wymownie odkaszlnęła…

Ramas odetchnął z ulgą. To już wyglądało bardziej na zły humor, niż kłopoty ze zdrowiem.
Uklęknął obok dziewczyny i pogłaskał ją po mokrych włosach.
- Zaraz ci przejdzie do końca - powiedział. - Może się położysz? Albo... - Chwycił leżącą obok swoją koszulę. - Może ściągniesz te szmatki, a ja cię wytrę? Zrobi ci się od razu cieplej? - zaproponował.
- Oczywiście, oczywiście… najlepiej na pleckach? I nóżki też mam rozłożyć? - Fuknęła Hena, po chwili jednak położyła się, choć na boku, i naciągnęła na siebie swój płaszczyk.

Ramas uniósł wzrok ku niebu, jakby miał nadzieję, że bogowie ześlą mu trochę cierpliwości. Ale, najwyraźniej, jej nie otrzymał.
- Moja droga... to z pewnością jest bardzo dobry sposób na wzajemne rozgrzanie się - powiedział - ale osobiście jestem przekonany, że nie jesteś zainteresowana igraszkami ze mną na tym kocyku. Innymi igraszkami, bez kocyka, też nie. A ja, zapewniam cię, nie dobieram się do kobiet, które nie są mną zainteresowane. To, że jestem miły i sympatyczny nie znaczy od razu, że dybię na twoją cnotę.
- Jaaaaakbym codziennie musiała latać do obory i do tego… chlewika, by się zwierzątkami zajmować, to może bym uwierzyła w te zacne słowa mości pana - powiedziała Hena z przekąsem, leżąc wciąż tyłkiem wystawionym na Ramasa. - Nie chcę jednak się tu o nic wykłócać, ani kto, dlaczego, i tak dalej, powiedzmy więc, że trochę nam ta kąpiel nie wyszła, i o tym po prostu zapomnijmy, dobrze? - W końcu uniosła się nieco na łokciu, i zerknęła w stronę mężczyzny.
- Twoja wiara we mnie zwala mnie z nóg - odparł Ramas. - Całe szczęście, że siedzę.
Zaczął zakładać koszulę.
- Skąd się bierze twoja wielka znajomość mężczyzn? - spytał z wyraźną ironią. - Zauważ, że trzymałem cię w ramionach i mimo ewidentnej okazji nie dobrałem ci się do majtek i tego, co się tam kryje.
- Więc chyba faktycznie dobrze będzie, jak o wszystkim zapomnimy i więcej nie powtórzymy tego... eksperymentu
- zakończył. Założył buty i spodnie.
Widać było, że słowa Heny dosyć go dotknęły.

Hena aż fuknęła gdzieś tam pod tym płaszczykiem.
- Eksperymentu?! Eksperymentu!! - Nieco nawet już krzyknęła, i w przypływie złości usiadła, spoglądając na Ramasa. - Wiesz co? Ty lepiej już wracaj do obozu!
- Mówię o nauce pływania - odparł Ramas, spoglądając na dziewczynę. - Naprawdę nie wiem, kto ci przedstawił mężczyzn w takim nieciekawym świetle - dodał. - Masz takie złe doświadczenia? Nie jestem, wbrew temu co sądzisz, maszynką do... - przez ułamek chwili szukał odpowiedniego słowa - ...spółkowania. Jakim, na demony, cudem, znalazłaś odwagę, by iść ze mną nad rzekę, skoro cały czas myślałaś, że rzucę się na ciebie i zgwałcę?!

Twarzyczka Heny przybrała wyraz wściekłości. Rysy jej stężały, oczy i usta się zwęziły.
- Mam dosyć tłumaczeń, wynoś się - wychrypiała złowrogo, ale było i coś jeszcze, coś co…
...zdecydowanie się Ramasowi nie spodobało. BARDZO się nie spodobało.
Zabrał swoje rzeczy i bukłaki i ruszył w stronę obozowiska, zostawiając dziewczynę sam na sam z jej złością, kocykiem i płynącą jak gdyby nigdy nic rzeką. Dopiero gdy Hena zniknęła mu z oczu zatrzymał się i ubrał do końca.
Powoli ruszył w stronę obozu. Miał parę rzeczy do przemyślenia.
 
Kerm jest offline