Sympatia kompanów do Axela zdecydowanie się zmniejszyła, ale Axel musiał przyznać, że - w zasadzie - nawet ich rozumie.
Na szczęście męczarnie skończyły się dzięki pomocy Corrobretha i Axel mógł odetchnąć z ulgą.
"Nigdy więcej żadnych skawenów", obiecał sobie.
Niestety okazało się, że wyprawa prócz pewnych zysków (szósty klucz i spora garść złota) przyniosła i straty, bowiem Axel nie mógł odżałować, że panna Dorotka postanowiła zostać w wiosce.
- Panno Dorotko, jest pani prawdziwym skarbem - powiedział. - To dla nas nieodżałowana strata.
A potem trzeba było zakupić jakiś prowiant i pożegnaniach trzeba było jak najszybciej odbić od brzegu i ruszyć w stronę Wittgenstein.