Bigo podczas walki trzymał się z dala od potworków. Jego towarzysze zmiatali je z powierzchni ziemi. Nie trzeba im pomagać. Nagłe pojawienie się maga spowodowało dziwne uczucie że teraz ja powinienem coś zrobić.
- Haha! - spocony wkładał króliczka za pazuchę. - Myślisz że was jest więcej! Ale to nie prawda! - wyciągnął mokrą od potu rękę w górę i krzyknął - Przybywajcie! - Jednocześnie drugą ręką opuszczoną trzymał berło. Z czubka berła wystrzeliła tęcza różnobarwnych promieni. Przeleciała między nogami drużyny i wleciała za chaszcze. Syknęło cicho i zza krzaków wyleciał młody iluzoryczny smok.
- Wzywałeś o wielki arcymagu panie całego świata? - po głosie trochę przypominał Biga, lecz charcząc i warcząc chyba udało się to ukryć.
__________________ Ogień trawi mnie, Spala każdym dniem,
Rośnie we mnie gniew, Ogień! Ogień! Spala mnie
Stracony czas dzieciństwa, We łzach umkną mi,
Wszystko płonie w głowie mej, Płomień, płomień.. Palę się |