Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-07-2018, 12:32   #89
Tom Atos
 
Tom Atos's Avatar
 
Reputacja: 1 Tom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputację
Jako że pobyt Dunadainów w pobliżu Fornostu miał charakter tymczasowy, strażnicy nie byli przygotowani na wieszanie jeńców zgodnie ze wszystkimi regułami sztuki katowskiej. Postanowili jednak w charakterze szubienicy wykorzystać rozłożysty wiąz, jaki rósł w odległości około pół mili od murów miasta.

By się tam dostać Arathorn poprowadził drużynę przez resztki miejskiej bramy i obok stosu orczych ciał. Pomimo, iż częściowo uległy one spaleniu, to i tak smród był wręcz powalający. Każdy kto chciałby w tym stosie grzebać w poszukiwaniu czegokolwiek musiałby wpierw pokonać swój żołądek w tańcu do gardła. Nie mówiąc o tym, że stos był spory, a zwłoki do najlżejszych nie należały.

Nic zatem dziwnego zatem, że hobbici ominęli to miejsce z obrzydzeniem i narastającą ulgą w miarę oddalania się od tego przykrego dla oczu i powonienia miejsca.

Choć spieszyli się jak mogli dotarli do wiązu w chwili gdy pięciu Dużych Ludzi już uporało się z dwoma goblinami, którzy już zwisali na sznurach z makabrycznie wywalonymi jęzorami. Trzeciemu właśnie zakładano pętlę na szyję, gdy Arathorn okrzykiem przerwał kaźń.

Wyraźnie nieradzi z takiego obrotu sprawy ludzie rzucili skrępowanego goblina na ziemię pod nogi hobbitów. Stwór przez chwilę leżał nieruchomo oszołomiony nagłą odmianą losu. Gdy podniósł oszalały ze strachu wzrok na swych wybawców drużyna ze zdumieniem stwierdziła, iż jego gębą jest im znajoma.
- To … to Wy? – spytał z niedowierzaniem Murg, bo to był właśnie ów goblin z którym spotkali się już w wieży.
- No … wygląda na to śmieciu, że masz więcej szczęścia, niż rozumu. – mruknął Gimbrin zakładając dłonie za pasek i szeroko rozstawiając nogi.
- Znamy go. – rzucił krasnolud do Arathorna i wyjaśnił mu okoliczności w jakich spotkali się z goblinem.

Drżący na całym ciele jeniec przytaknął skwapliwie:
- Tak, tak. Znamy się. Murg był dla Was dobry, bardzo dobry. Pomógł uratować dziewczynę. Pomóżcie Murgowi. Murg biedny. Ludzie go napadli. Murg niewinny. Wędrował z kolegami, a źli ludzie go napadli. Zabili wszystkich, a Murga chcieli powiesić i za co? Za nic. Za to tylko, że tu przyjechał. Taka to ich sprawiedliwość. Taka to niby dobroć. Co? Już nie wolno zwiedzać ruin? Co?

Zaczął biadolić pociągając nosem. Jednak chytrości czaiła się w jego oczach.
Przesłuchując Murga dowiedzieli się, że pochodzi on z jednych z plemion, jakie żyją w pobliżu Gundabad, w Górach Mglistych. Pewnego razu przybył do nich wysłannik czarnoksiężnika z południa, który kazał ich wodzowi Golfimbulowi wysłać ich do Arnoru i na północ od Shire wypatrywać wędrowców. Mieli donosić o wszelkich ruchach na szlakach. Lecz widząc grupkę niziołków Murg i jego towarzysz postanowili ich zabić i ograbić, co goblin z rozbrajająco szczerością wyznał.

Główny oddział miał obozować w pobliżu Błędnych Skał, gdzie ich wódz czegoś szukał. Murg nie wiedział czego, ale wie że Golfimbulowi udało się wyrwać z okrążenia.
- Murg podsłuchał wcześniej, jak wodzu mówił dokąd mają pojechać jak już będą mieli to coś, ale zapomniał. Może sobie przypomni, jak dobre niziołki go uwolnią i zabiorą od złych ludzi.

Uśmiechnął się krzywo pokazując krzywę, żółte zęby.
 
Tom Atos jest offline