Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-07-2018, 21:06   #6
Schirrú
 
Schirrú's Avatar
 
Reputacja: 1 Schirrú jest jak niezastąpione światło przewodnieSchirrú jest jak niezastąpione światło przewodnieSchirrú jest jak niezastąpione światło przewodnieSchirrú jest jak niezastąpione światło przewodnieSchirrú jest jak niezastąpione światło przewodnieSchirrú jest jak niezastąpione światło przewodnieSchirrú jest jak niezastąpione światło przewodnieSchirrú jest jak niezastąpione światło przewodnieSchirrú jest jak niezastąpione światło przewodnieSchirrú jest jak niezastąpione światło przewodnieSchirrú jest jak niezastąpione światło przewodnie
[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=NYEDr34FyOk[/MEDIA]

Kawa i szkocka o drugiej nad ranem to niezbyt mądre połączenie, zwłaszcza, że od czasu pierwszej rozmowy z Tyron tego wieczora wysączył już kilka solidnych drinków. Wewnętrzne wszczepy pozwalały mu jednak kontrolować substancje dostające się do jego organizmu – sięgnął po mały, podłużny przedmiot, przypominający termometr i wpiął go niczym dysk zewnętrzny do gniazda w przegubie. Na małym, niebieskim wyświetlaczu urządzenia wyświetlił się poziom kofeiny i alkoholu.

- Idę w teren, trzeba się tego pozbyć. – pomyślał V. Sięgnął po inny przedmiot, którym okazał się specjalny inhalator i zdrowo pociągnął dawkę substancji oczyszczającej, po czym wstrzymał oddech na około piętnaście sekund. Lekarstwo przepływając przez układ oddechowy zostało wchłonięte przez pewnego rodzaju błony zainstalowane przy implantach wzmacniających płuca. Po około minucie poziom niechcianych przez V substancji spadł do zera.

V raz jeszcze przejrzał raporty dotyczące śmierci Murdok, Karla i Samova i postanowił nanieść na mapę miejsca, w których zostali zamordowani. Wszyscy w Pacifica… Jak się okazuje, ktoś, kto zwabił ich w zasadzkę, wymazał chipy i strzelał w tył głowy działał nie do końca przemyślanie. Niezbyt udane hakowanie i wszystkie morderstwa w promieniu dwóch kilometrów to był błąd, który być może doprowadzi go do tego jockey’a. Niestety, Pacifica to parszywe dzielnice zasypane gangami, jak nigdzie indziej w Night City. Na dodatek jest tam sam smród i ubóstwo, brak konkretnych serwerowni, więc nie podepnie się do monitoringu przez sieć. Zdecydował udać się w teren.

Jak to już miał w zwyczaju, nie korzysta z informatorów i nie współpracuje z nikim, a każdy, kto go zna nie poznał jego sieciowej tożsamości. Podstawowa i najważniejsza zasada.

Postanowił wybrać się na przejażdżkę do Pacifici i przyjrzeć się miejscom, w którym znaleziono ciała agentów. Nie będzie tam chodził i węszył, lecz rozejrzy się za lokalną siecią monitoringu i jeśli zauważy kamerę do hakowania, ściągnie dane przejeżdżając powoli autem. Jego daisho potrafi zasysać dziewięćdziesiąt terabajtów na sekundę z odległości do czterdziestu metrów, więc powinno pójść jak z płatka – mijając kamerę na wolnym biegu w kilka chwil pobierze z niej zapisy z ostatnich trzech miesięcy, a resztą zajmie się już w domu.

V nie miał jednak zamiaru pozostawić niczego przypadkowi. Odsunął automatyczne drzwi po przeciwległej stronie pomieszczenia, naprzeciwko stanowiska z komputerami i wszedł do swojej małej zbrojowni. Wziął swój klasyczny rewolwer Smith&Wesson zmodyfikowany mnóstwem nowoczesnych gadżetów. Runner uwielbiał połączenie starego stylu z technologicznymi nowinkami. Broń była dopasowana do specjalnego gripu, który zainstalował sobie pół roku temu w prawej dłoni, który redukował odrzut, a także podpinał ją do jego wewnętrznego oprogramowania - dzięki temu oprogramowanie jego siatkówek wyświetlało liczbę pocisków niczym interfejs w grze komputerowej. Przy celowniku rewolweru była zainstalowana mikroskopijna kamera, więc V mógł strzelać zza osłony wystawiając jedynie broń.

Sięgnął też do szuflady, w której znajdowały się przegródki z małymi fiolkami o różnych kolorach. Miniaturowe pojemniki zawierały coś w rodzaju gazu, a na ich końcach znajdowały się wtyki sugerujące, że gdzieś mogą zostać wpięte. V wziął cztery fiolki o blado żółtej barwie i pięć o barwie krwisto czerwonej. Następnie otworzył sloty w swoim daisho i wpiął do niego czerwone, natomiast żółte zainstalował w panelu ze slotami po lewej stronie klatki piersiowej.

Pojemniki zawierały substancje, działające na podobnych zasadach, jak ta, którą aplikował sobie kilka minut wcześniej za pomocą inhalatora. W napiętej sytuacji nie będzie jednak czasu na wyjmowanie go i wdychanie, więc niedawno, z myślą o nocnych wypadach zainstalował małe wszczepy umożliwiające aplikowanie wszelkich wspomagaczy z zbiorniczków podpiętych do jego oprogramowania.

W żółtych fiolkach znajdował się booster wytworzony na bazie narkotyku zwanego potocznie „slow-motion”. Wynalazek ten był szczególnie trudny do zdobycia i popularny głównie wśród gangów. Po dwóch miligramach narkotyk sprawiał, że osoba, która go zażyła potrafiła obserwować otoczenie w zwolnionym tempie przez około pięć sekund. Gangsterzy, zwłaszcza Ci zbzikowani cyberpsychozą wpadli więc na okrutny pomysł – w okrutnie zwiększonych dawkach aplikowali go delikwentom, na których chcieli wykonać egzekucję i zrzucali ich z najwyższych pięter megabudynków. Wyrzucony nieszczęśnik spadał kilka sekund, lecz w jego głowie mogło się to rozgrywać nawet godzinę. W rezultacie niektórzy umierali na atak serca zanim zdążyli przylgnąć do bruku w postaci krwawej miazgi.

Mieszanka, jaką posiadał V była odpowiednio dobrana i zbalansowana – korzystały z niej służby specjalne. Wszystko było skonfigurowane pod główny chip kontrolujący percepcję, dzięki czemu V był zdolny zwalniać czas w wybranych momentach, na kilka sekund, minimalnymi dawkami substancji. Czerwone fiolki były natomiast solidną mieszanką środków przeciwbólowych.

V zarzucił na siebie czarną, skórzaną kurtkę i przeszedł wąskimi schodami na niższy poziom, do podziemnego garażu. Tam czekała na niego Testarossa, również czarna, w reedycji rocznika 1985, który został odpowiednio przebudowany i wypuszczony na rynek w roku 2074. Silniki zaryczały i runner wyruszył w noc skąpanego w blasku neonów Night City.
 
Schirrú jest offline