Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-07-2018, 09:58   #75
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Udało się ocalić wielu mieszkańców, udało się wysadzić most i odgrodzić, przynajmniej przez pewien czas, od bandy hobgoblinów, które zdobyły i (częściowo) zniszczyły Phaendar, przy okazji dziesiątkując mieszkańców.
A teraz trzeba było wziąć nogi za pas, bo jeśli hobgobliny były uparte, to mogłyby przepłynąć przez rzeczkę choćby w baliach. A wystarczyłoby, żeby przedostał się jeden. Potem mosty linowe i raz-dwa i mieliby na karku całą hordę napastników. A wtedy cały wysiłek, ze śmiercią Zazy na czele, poszedłby na marne. Co gorsza wyglądało na to, że niewiele osób przejęło się śmiercią dziewczyny. Ich życie było ważne, jej - nie. Czy warto więc było narażać dla nich swoje życie?
Ale... Rathan nie sądził, by następnym razem postąpił inaczej. Niektóre rzeczy trzeba było zrobić bez względu na okoliczności.

* * *


Mieć bandę hobgoblinów za rzeką i grupę mieszczuchów na karku to była wątpliwa przyjemność.
Rathan najchętniej zostawiłby jednych i drugich. Niestety, coś co zwało się poczuciem obowiązku nakazywało mu zostać przy tej bandzie nieudaczników... i paru osobach, które - od biedy - mógł nazwać przyjaciółmi.

Możliwości działania było parę... Zabawić się w niańkę i pilnować każdego kroku ocalonych. Rzucić ich na głęboką wodę i niech sobie radzą sami (w końcu byli dorośli)... a kto przeżyje, to dobrze. Wybrać się na polowanie - zapomnieć na jakiś czas o kłopotach, a przy okazji dostarczyć nieco jedzenia.
Można było, przy tej samej okazji, odwiedzić pustelnika. Nie tylko po to, by go uprzedzić o hobgoblinach i powiadomić o losach Phaendar. Pustelnik wiedział dość dużo nie tylko o lesie i gdyby na parę dni zerwał z pustelnictwem, przydałby się uciekinierom.
Byli też i łowcy. Ale było też i pytanie, czy nie uciekną gdzie pieprz rośnie, gdy na głowy zwali się im taka banda...
No ale nie mógł o tym decydować sam.

- To co w końcu robimy? - zwrócił się do swych towarzyszy.
 
Kerm jest offline