Hej!
Od dłuższego czasu rozmawiam z różnymi osobami na temat swoich pomysłów na sesje. Tu coś, tam coś, tu jeszcze coś dokładam, tam coś mieszam, powoli tworząc swoje plany na przyszłe sesje. Za chwilę tak się rozpędzę, że zacznę przygotowywać wszystkie i będzie z tego jedno wielkie nic. Na początku chciałem Wam przedstawić wszystkie moje pomysły, ale ostatecznie zdecydowałem, że będzie tutaj jeden, ale na kilku mechanikach do wyboru.
Tytuł nosi na sobie piękną łatkę “tytuł roboczy”. ^^
Jeśli będziecie mieć jakieś pytania, to śmiało je zadawajcie. Póki co badam zainteresowanie.
Kroniki arodeńskie: W podróży za bogactwem Setting: Golarion
Mechanika: Pathfinder RPG
Mechaniki alternatywne: D&D4, D&D5
Startowy poziom: 6
Ilość graczy: 6
Charaktery postaci: Dowolne, z wyłączeniem neutralnie złego i chaotycznie złego.
Point-buy: 25. Najwyższy stat przed dodaniem bonusu rasowego nie może się różnić od najniższego o więcej niż 6 (czyli np. 12 charyzmy i 18 siły). Ma to w pewien sposób ograniczyć min-maxing oraz “dwudziestki” na start.
Klasy: Dowolne, z wyłączeniem Vampire Huntera. Klasy
Unchained zastępują swe odpowiedniki podstawowe. Klasy
Occult dozwolone.
Traity: Dwa + jeden Drawback. Pamiętacie, by każdy z traitów był z innej kategorii.
Zasady dodatkowe:
- Background Skills
- Hero Points
Styl rozgrywki: Posty na długość avatara. GDoc jako narzędzie pomocnicze, choć nie wykluczam możliwości przeniesienia akcji głównie na niego w konkretnych sytuacjach.
Rasy: Zostawiłem to sam koniec, ponieważ tutaj się zaczną małe schody.
1. Blokuję wszystkie rasy
“furry”, więc wszelkie catfolki, kitsune, ratfolki itp. odpadają.
2. Nadaję pewne ograniczenia rasom z dużą ilością Racial Pointów według następującego podziału (ponieważ tabeli nie jestem w stanie stworzyć):
- RP 0-7 - darmowy atut lub inny bajer rasowy, dodatkowy trzeci trait
- RP 8-11 - dodatkowy trzeci trait
- RP 12-13 - tylko dwa traity
- RP 14-15 - tylko jeden trait
- RP 16-17 - tylko jeden trait, brak atutu na pierwszym poziomie
- RP 18+ - rasy niedostępne.
3. Dostępne są jedynie rasy z Core, Featured i Uncommon.
Gracze zaczynają jako już znająca się grupa poszukiwaczy przygód z Magnimar. Są już sławni ze względu na swoje osiągnięcia w ostatnim czasie, dzięki czemu mogli wykupić sobie siedzibę - taki ładny domeczek w centrum miasta. Pewnego pięknego poranka przychodzi do was (taki stereotypowy)
czarodziej z Kamienia Wieszczów, prestiżowej magnimarskiej akademii magicznej, który odkrył pewną starożytną mapę, ponoć jeszcze z czasów Imperiów Thassilonu istniejących przed tysiącami lat, wskazującą kilka lokacji w północnej Varisii oraz na południowych Ziemiach Królów Linnormów. Potencjalnie mogą to być skarby w postaci jakiejkolwiek, czy to monetarnej, czy książkowej. Znając Waszą reputację - zdecydował się zwrócić o pomoc do was, oferując wspólną podróż razem ze zmierzającą na północ karawaną, która może wziąć dodatkowy wóz lub dwa na wasze zdobycze jeśli się im zapłaci za to.
Ma to być całkiem typowo-nietypowa opowieść awanturnicza polegająca na tym, co gracze D&D lubią najbardziej - odkrywaniu nowych miejsc, rujnowaniu kolejnych karczm,
czyszczeniu kolejnych smoków i
zabijaniu kolejnych lochów!
Będzie ona również funkcjonować jako wstęp do “Kronik arodeńskich”, czyli podzielonej na kilka fragmentów autorskiej przygody krążącej naokoło legendy nagłego zniknięcia boga-człowieka o imieniu Aroden, którego historia zostanie przybliżona w trakcie rekrutacji lub, jeśli ktoś będzie chciał, nawet tutaj. Ewentualnie można poczytać
wiki na ten temat.
Wybrałem szósty poziom, ponieważ postacie posiadają wtedy już szeroki wacharz możliwości oraz wszystkie główne bajery klasowe, jednocześnie umożliwiając im wejście na pierwszy poziom klasy prestiżowej. Również większość gier na naszym forum zaczyna się na pierwszym poziomie, więc... postanowiłem nieco wypełnić niszę. Jeśli dojdziemy do końca tej przygody, to następną na pewno będzie można grać tymi samymi postaciami, ale będą miały dwa-trzy poziomy wyżej względem poprzedniej (choć nie zawsze). Ma to w jakiś sposób zasymbolizować upływ czasu i to, że się nie wtedy nie obijaliście, ale jednak coś robiliście.