Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-07-2018, 09:05   #145
Aiko
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Przez chwilę jakby rycerz dumał nad czymś.
- Słowo honoru, możesz być spokojny co do Amandy. Charlotta jest doskonałą nauczycielką. Przy okazji, jeśli przedstawisz mi kiedyś swoich dyrektorów, ot, choćby na jakimś nieoficjalnym obiedzie, jestem bardzo uważnym obserwatorem. Chętnie poznam ich oraz będę wiedział, oczywiście zachowując całkowitą dyskrecję, jak oceniają twoją córkę - okazało się, właściwie świetnie, iż Artur tak naprawdę chciał przekazać biznes swojemu dziecku, ale wahał się. Patrzył z jednej strony na jej delikatną płeć, z drugiej była jego dzieckiem, jedynym oraz niewątpliwie ukochanym. Urodziła się kobietą, jednak pragnął dla niej wzbogacenia charakteru, kilkoma archetypicznie męskimi umiejętnościami, przy zachowaniu jednak kobiecości.
- Grywamy regularnie w karty. Jeśli znajdziesz chwilę by do nas dołączyć… myślę że mógłbyś wtedy ich poznać. - Na moją dyskrecję możesz liczyć… ale te kobiety. - Machnął dłonią w kierunku, z którego dochodził do nich szczebiot dam. Wyczulony słuch wampira bez trudu rozpoznawał słowa i składał w szczegóły dotyczące sukni Charlotty. Cóż, akurat Gaheris nie wiedział, dlaczego szczebioty na temat sukni miałyby być gorsze od grubych rozmów na tematy wyścigów bryczek, albo kart. Zakładał, iż po prostu każdy ma swoje hobby i nic nikomu do tego. Wszak ponadto za jego czasów panie także dyskutowały na temat rozmaitych strojów. Tematyka modowa widać, stanowiła ponadczasowy element zainteresowań większości kobiet.
- Bardzo chętnie spotkam się, co prawda niespecjalny ze mnie gracz, ale jednak od czasu do czasu pozwalam sobie na taką rozrywkę.
Cóż, właściwie grał nawet wczoraj z szacownym Robertem. Jednak oczywiście najistotniejszą grę spędził ze swoja malkaviańską przyjaciółką na kolanach podczas poszukiwań. Dzięki pomocy niewidzialnej Maljavianki ograli ze swoim znajomym - właścicielem sklepu meblowego, przeciwników, najważniejsze zaś, odnaleźli ślady.
- Doskonale. Dam ci znać kiedy będzie najbliższa partyjka. - Mężczyzna wyraźnie się ucieszył. - Podasz mi adres, na który mam przesłać informacje?
Skisiło się. Ale wymyślił, co właściwie powinien zrobić.
- Proszę, przekaż do sekretariatu banku - podał dokładnie adres oraz na kogo powinna być informacja. - Nie mów tego swoim paniom, ale podczas tych pożarów Londynu mieliśmy także problem - wyjaśniał panu Livingstone. - Charlotta właśnie, ja także. Podobnie jak wielu mieszkańców, których domy uległy uszkodzeniu oraz wymagają remontu. Zatrzymaliśmy się na dworze jednego z naszych przyjaciół, tam jest odpowiednie towarzystwo potrafiące zapewnić przyzwoitkę dla Charlotty. Aczkolwiek jednak, wiesz, tyle że nie wiadomo, gdzie będziemy mieszkać, skoro, jak wspomniałem, szukamy czegoś. Dlatego informacja do banku będzie najpewniejsza.
To lekko zaskoczyło Artura.
- Dobrze, to żaden problem. - Szybko opanował zdziwienie. - Wracamy do naszych dam? Pewnie trzeba by im uzupełnić kieliszki.
Rycerz leciutko przygryzł dolną wargę.
- Wobec tego chodźmy - liczył, iż nie powiedział czegoś głupiego. - Witamy ponownie szanowne damy - powiedział głośno zbliżając się do dyskutujących pań. Możemy się przysiąść? - objął wszystkie kobiety uśmiechem. Zastanawiał się, kiedy porozmawiać z Charlie na temat Amandy? Pomyślał, iż lepiej będzie później, podczas drogi. Wszak bowiem nie było jakiejkolwiek sprawy, żeby podjechać ponownie kiedyś później. Wolał zaś, żeby Charlie nie czuła się przymuszona. Chyba żeby ktokolwiek podjął temat, wtedy mógłby pociągnąć kwestię. Niestety nie miał tego szczęścia. Wszyscy wypłynęli na ocean możliwości i tematów związanych ze ślubem. Stroje, stroje druhen, kwiaty, który kościół, gdzie wesele, jakie dania. Wraz ze zwiększającą się ilością alkoholu rosły też ilości możliwości i nim się zorientowali była niemal północ.

Pożegnali się z gospodarzami oraz księżną Mondragone obiecując rychłe spotkanie i przekazanie zaproszeń. Dopiero więc kiedy wyszli, wojownik poruszył sprawę Amandy.
- Kiedy rozmawiałyście, Artur poprosił mnie o coś, albo raczej zasugerował, ja zaś zgodziłem się poprosić ciebie … - opowiedział jej o całej rozmowie z szanownym Livingstonem. - Dlatego chciałbym zapytać, kochanie jak tą kwestię widzisz? Czy potrzebujesz asystentki, czy chciałabyś Amandę, czy potrzebowałabyś takie wsparcie? - pytał kochaną dziewczynę.
- Raczej nie będzie to problem… tylko chyba będziesz musiał nad nią popracować. - Charlie zamyśliła się. - Gdy będzie blisko mnie, może zauważyć, że coś jest nie tak jeśli chodzi o twoje bywanie w banku.
- Cóż, obecnie kierujemy dwoma bankami. Będzie można wytłumaczyć dziewczynie, iż dyskretnie sprawuję nadzór nad tym drugim oraz pokombinuję cosik. Jednak bardzo ci dziękuję, wydawało mi się, że Artur chciałby, żeby jego córka opanowała trochę podstawy biznesu. Uważa, że jego rodzinne przedsiębiorstwo żeglugowe nie powinno być prowadzone przez kobiety. Jednak chciałby przedstawić córkę dyrektorom swojej formy oraz pragnąłby, ażeby zrobiła na nich odpowiednie wrażenie. Czyli jednak tak naprawdę chciałby, aby dziedziczyła oraz doglądała interesu, ale obawia się reakcji swojej kadry oraz braku doświadczenia córki. Trochę chyba dosyć normalne obawy. Chciałbym mu pomóc oraz Amandzie, jeśli nie sprawiłoby to nie kłopotu oraz jeśli uważasz, że asystentka przydałaby się tobie podczas pracy. Właściwie przy okazji, czy nasza strategia tu połączenie banków w jeden, czy po prostu uczynienie trustu na zasadzie: dwa banki, dwie osobne firmy, ale jeden zarząd pod naszą postacią. Przy jednym banku otwarty, przy kolejnym nieco dyskretniejszy lekko?
- Wolałabym by jawne było, że jesteśmy właścicielami obu instytucji, ale zostawiłabym dwa niezależne zarządy złożone z dyrektorów. - Charlie oparła się mocniej o jego ramię. - Pomogę Amandzie i ucząc zawodu i ucząc walki o swoje.
- Dla mnie nie ma problemu. Trzeba będzie jednak dokładnie przemyśleć, co zrobić, żeby obydwa banki wspomagały się, nie konkurując ze sobą. Żeby ich kredyty uzupełniały swoją ofertę, inwestycje także. Jednak to powoli jakoś się wyklaruje. Powiedz, jak odbierasz rodzinę?
- Sympatyczni ludzie o potwornie sztywnych i tradycyjnych relacjach. Choć cieszy mnie podejście Artura. A ty? - Spytała z zaciekawieniem spoglądając na wampira.
- Arystokracja dosyć często ma takie sztywne tradycje. Jednak Livingstonowie są mili, natomiast Artur stara się wystąpić przeciwko tradycjom, przynajmniej jeśli patrzeć wiesz … Jeśli jednak chciałabyś, możemy naprawdę rzadko ich widywać właściwie … ostatecznie stanowią, jakby to rzec, kwestię przypadku, choć życzę im bardzo dobrze.
- Nie.. nie ma takiej potrzeby. - Charlie uśmiechnęła się szeroko. - Choć spotkania towarzyskie są o tyle trudne, że ciężko mi wykręcać się od alkoholu… a wolałabym nie pić z uwagi na… - Spojrzała w dół na swój nadal płaski brzuch.
- Hm, wybacz, masz rację - przestraszył się wyraźnie - wobec tego może jutro sam odwiedzę Howardów? - widać było, iż nie chciałby powodować czegokolwiek mogącego zaszkodzić jej oraz dziecku.
- Może po prostu ustalimy jakąś historyjkę, bym musiała pić herbatę. - Mrugnęła do niego i ponownie wtuliła się w ramie. - Zajrzymy do banku?
- Oczywiście, może powinienem nakarmić ghule? - zaczął się zastanawiać. Ostatecznie nie miał ich zbyt wielu, jednak szczególnie dyrekcja nowego banku stanowiła cenny finansowo kąsek. - Chyba że masz na myśli twój bank, ale wtedy także chętnie.
Charlie zaśmiała się.
- W sumie myślałam o obu, choć… jeśli chodzi o nasz… chciałam byś poznał tego chłopaka. Mówił że planuje siedzieć dziś dłużej, więc zaproponowałam że jeśli damy radę dotrzeć przejdziemy się do pobliskiego pubu.
- Faktycznie wspominałaś - przypomniał sobie - owego chłopaka. Hm, jak uważasz, jak z nim rozmawiać, co zaproponować. Nie mam doświadczenia w takich sprawach - wyznał. - Wszak ma on być taką jakby prawą ręką. Oczywiście idziemy tam.
- Po prostu porozmawiaj z nim i oceń czy według ciebie nada się na ghula. Według mnie jest odpowiedni, ale nie ja tu jestem z rodziny. - Uśmiechnęła się ciepło.
- Dobrze kochanie, zaś co do rodziny, doskonale wiesz, że kiedy pojawi się dziecko, tylko od twojej decyzji będzie zależeć pozostanie ghulem lub przynależność do rodziny. Otrzymaliśmy wszyscy od księcia prawo przemienienia, które będzie czekać wyłącznie na to, czy oraz kiedy zechcesz. Natomiast chłopak, hm, wiesz mam jedną wątpliwość - wyznał - otóż gdybym nie był wampirem oraz przekonywanoby kogoś że wampiry istnieją, słyszą wyśmiałabym go. Jeśli jest takim racjonalnym typem, będzie oczekiwał dowodów.
- Chciałam byś w ogóle zobaczył czy ci odpowiada jego charakter i tak dalej. Nie wiem czy są jakieś kryteria w oparciu o które wybiera się ghula. - Powiedziała spokojnie, choć wampir był świadom, że myśli iż i ona musiała te kryteria kiedyś spełnić.
- Nie wiem. Otacza mnie kilka ghuli. Jeden, którego pokochałem oraz - uśmiechnął się przytulając kobietę - absolutnie było to najistotniejsze kryterium, dalej pani Dosett oraz Sally, cóż, wiadomo jak było, zaś panowie bankierzy, ponieważ są panami bankierami. Chyba nie ma takich konkretnych sposobów, kogo się wybiera. Jednak oczywiście wiadomo, chcemy dostrzec kim naprawdę jest. Musi być nie tylko inteligentny, ale także bardzo dobrze ogarniający sprawy, dostrzegający wszelkie niuanse. Czyli podyskutujemy sobie, poanalizuję go, później wspólnie omówimy sprawy. Zastanawiam się jednak, czy jeśli uznam, że warto, warto mu zdradzić tajemnicę istnienia rodziny. Chyba tak, bowiem skoro ty go wybrałaś, swoja opinię masz. Przepraszam cię, że tak kombinuję, jednak nie jestem specjalnie doświadczony podczas takich właśnie dyskusji dotyczących ghula.
Charlie zaśmiała się.
- Ja tym bardziej. Myślę, że warto mu będzie powiedzieć. Potrzebny nam ktoś w banku, kto będzie rozumiał sytuację… szczególnie gdy nadejdzie czas rozwiązania.
- Pytanie, czy powinnaś go jednocześnie awansować? Bowiem albo będzie nielubiany, jako szybko awansujący, albo nie będzie miał konkretnej władzy. Wydaje mi się, iż lepiej być już nielubianym, ale móc konkretnie kierować bankiem, jakby co. Oczywiście może jeszcze nie teraz … myślałem ewentualnie na temat Amandy jeszcze, jeśli sprawdzi się jako twoja asystenta, przypuszczasz, iż byłaby dobrym ghulem?
- Zbyt krótko z nią rozmawiałam by wyrobić sobie na jej temat jakąś opinię. Wydaje mi się być zwykłą dziewczyną.. Uprzejmą ładną, ale… - Charlie zamyśliła się. - Choć gdyby rzeczywiście odziedziczyła majątek ojca za kilka lat, mogłoby to być dla nas bardzo opłacalne.
- Wobec tego śpieszyć się nie będziemy. Poznasz jakoś Amandę, wtedy podejmiemy decyzję, zaś kwestia dziedziczenia, chyba jest jedynaczką, przeto raczej tak będzie właśnie. Miły spacer - powiedział rozglądając się wokoło oraz patrząc na przesuwające się ponad Londynem delikatne chmurki.
- Tak. Ale może podjedziemy kawałek? - Charlie rozejrzała się za jakąś dorożką. - Szczególnie jeśli chcemy odwiedzić oba banki.
- Tak, racja, po prostu kiedy popatrzyłem dookoła, jest naprawdę miło, ale masz rację. Wracamy później do Boyla, czy Florence?
- Chyba wolałabym do Boyle’a. - Charlie zaśmiała się i korzystając z pomocy wampira wsiadła do dorożki. - Jutro widzimy się z Florence, a… myślę że przydałoby mi się nieco odpoczynku. Chyba że masz ochotę to… - Zerknęła niepewnie na wampira.
- Pojedziemy do Boyla - odpowiedział szybko. Skoro Charlotta spodziewająca się dziecka chciała wypocząć, sprawa była oczywista wszak. Inna kwestia, co zrobić, keidy pojawi sie dziecko Boyla? Wtedy chyba nie będą mieli innego wyjścia niźli opieka Florence. - Odpoczynek mojej ukochanej jest najważniejszy. Musisz się położyć, przytulimy się, zaś Florence odłożymy na kolejne spotkanie. Wobec tego do banku - podał woźnicy odpowiedni adres.
Podróż upłynęła im na omawianiu spraw ślubu. Charlotta przedstawiła mu listę gości wstępnie zaproponowaną przez Rebeccę po konsultacji z jego narzeczoną. Zapowiadało się bardzo arystokratyczne przyjęcie.Wyglądało też na to, że problem druhen zaczyna się rozwiązywać. Charlie rozważała swoje podopieczne z balu i Amandę.
 
Aiko jest offline