- Teraz dopiero zaczynam łapać związek - zaczął Sinclair i poprawił się na krześle. Spuścił nogi, usiadł prosto i pochylił się nad blatem w kierunku młodych kobiet. - Właśnie wygadałaś się, że wiesz więcej niż mi mówisz - uśmiechnął się półgębkiem. - Jeśli do tej pory nikt jej nie znalazł to znaczy, że nikt jej nie znajdzie, no chyba, że dowiedziałaś się, że ktoś z jakiegoś powodu zaczął intensywnie jej szukać. Po drugie wspomniałaś o spadkobiercach co łączy sie idealnie z moją hipotezą. Nigdzie w aktach nie zostało wspomniane, że ich zabójstwo miało takie podłoże. Nasze spekulacje krążyły wokół porachunków syndykatu - przerwał na chwile i odchylił się do tyłu. - Jeśli mam rację to jakikolwiek jawny ruch, a mam tutaj na myśli przesłuchanie, spowoduje że wystawisz ją na celownik - komendant zmrużył oczy wpatrując się w Corday. - Co masz mi jeszcze do powiedzenia? Co to za źródło? - wystrzelił.
- A może najzwyczajniej w świecie bardzo nudzę się w swoim czasie prywatnym i hobbystycznie wymyślam sobie teorie spiskowe - sarknęła Irya i skrzyżowała przed sobą ręce. Delikatny uśmiech, wyrażał pewność siebie.
Wyglądało na to, że kobieta nie koniecznie powiedziała za dużo. Po prawdzie Corday nie miała pomysłu co zrobić z wiedzą o Mary Harris, a przekazanie ich tak po prostu Morganowi wydawało się być dla niej takie... Nudne. Wmieszanie w tą sprawę Sinclaira było sporą niewiadomą jeśli chodziło o przewidywanie jego reakcji, więc dodawało sprawie interesujące nuty.
- Zdaję sobie sprawę, że nie mogę od tak do niej podejść - Inspektor wzruszyła ramionami. - Nie zrobię ruchu jeśli nie będę miała pewności, że będzie bezpieczna. Niestety długo zwlekać z tym się nie da, bo choć o tym wiedzą teraz tylko osoby w tym pokoju to coś mi mówi, że wieść poniesie się. I nie zrozumcie mnie źle, mam po prostu na myśli osoby na tym posterunku, które mają wgląd do rejestrów tego co przeglądamy - wyjaśniła. - A wracając do punktu wyjścia, skąd się tym zainteresowałam... - uśmiechnęła się szerzej. - Jest pewien pan prawnik, który w imieniu klienta martwi się o los dziewczyny. A dokładnie to o akcje, które mogłaby mu przekazać w zamian za ochronę - powiedziała i z zaciekawieniem oczekiwała reakcji Komendanta.
- No to ładnie się wpakowałaś! Odwalasz mi tutaj prywatę? - Sinclair aż gwizdnął. - Lewis znajdź sobie coś do roboty przy biurku! - zmienił nagle temat tak jakby uświadamiając sobie o obecności drugiej koniety.
Oczy Amy, które wraz z rozwojem sytuacji robiły się coraz większe wróciły nagle do normalnego rozmiaru.
- Tak jest! - prawie krzyknęła i uciekła z gabinetu.
- Ostrzegam cię Corday - komendant kontynuował. - Jeśli będziesz działać zgodnie z procedurami to będziesz musiała zrobić to czego nie chcesz. Czyli ściągnąć dziewczynę tutaj i przesłuchać jako świadka w śledztwie o morderstwo, bo tylko w tym aspekcie jest dla naszego wydziału cokolwiek warta. A to pewnie dla niej się dobrze nie skończy i efekt będzie marny, bo i tak niewiele będzie pamiętać. Jeśli jednak chcesz ciągnąć ten temat pod zupełnie innym kątem to może lepiej weź sobie urlop na jakiś czas - reprymenda komendanta była dziwnie mało ognista, a jego końcowa rada bardzo nie na miejscu.
- Pff, a kto mnie wysłał do niego - prychnęła Irya i zrobiła urażoną minę, odwracając głowę, niby nagle interesując się tym co działo się za oknem. Chmurny dzień za szybą sprawiał, że tafla robiła za lustro, w którym mogła przyglądać się reakcji Komendanta nie patrząc na niego bezpośrednio. - Żadna prywata nie ma tu miejsca. Jedynie rozpatruję opcje, oceniając która będzie najlepsza dla dziewczyny - stwierdziła.
- Jeśli to co powiedziałaś to wszystko hipotezy i Twoje domysły... - ton Sinclaira i wyraz twarzy odbijający się w szybie ewidentnie zdradzał, że w to nie wierzy - ...to dla dziewczyny najlepiej będzie jeśli nigdy nie zostanie odnaleziona. Jeśli oficjalnie odnowisz śledztwo będziesz musiała ją ujawnić. - Corday miała świadomość, że cała rozmowa wygląda na dziwnie teoretyczną i inny przełożony zapewne podjął by już jakieś działania w stosunku do swojego podkomendnego.
Inspektor rozsiadła się wygodniej na fotelu, założyła nogę na nogę i powoli pokręciła głową.
- Nie prawda. Znajdą ją i tak - powiedziała z przekonaniem w głosie. - Skoro już ktoś węszy, to już jest tylko i wyłącznie kwestia czasu kiedy... Dziewczynie można tylko współczuć i być ciekawym ile wie o swojej przeszłości - westchnęła i wbiła spojrzenie w sufit. Nieznacznie uśmiechnęła się pod nosem, bo zdjęcie Marie przypomniało jej dawne czasy z jej życia, które na dobre przeminęły. - Ale jestem realistką. Odkopanie sprawy to pewny wyrok dla niej. Hymmm... Może faktycznie powinnam wziąć sobie chorobowy. Choćby ze względu na szok po napaści we własnym domu - zaśmiała się lekko i spojrzała na Komendanta.
- Szukanie jakiejś bezimiennej dziewczyny to nie przestępstwo - stwierdził Sinclair sięgając pod biurko i napełniając szklankę zawartością wydobytej spod blatu butelki. - Znalezienie jej też nie. Dopiero jeśli przytrafi się jej coś niezgodnego z prawem, uprawni nas do podjęcia działań. Poza tym z raportu wynika, że Marie Harris znalazłyście drogą dedukcji. Macie na to jakieś dowody? Chociaż jakiegoś świadka, który tą hipotezę w jakiś sposób potwierdzi? - zapytał ale nie czekał na odpowiedź już ją znająć. - Kto poza klientem Morgana jest zainteresowany dziewczyną? - Sinclair wypalił pociągając duży łyk ze szklanki w oczekiwaniu na odpowiedź.
- Oficjalnie... Tylko on - odparła ze spokojem Corday. - W praktyce... Jeśli nie jego klient jest osobą, która zleciła pozbycie się Harrisów, to daje nam co najmniej 2 osoby chętne tematem Marie. No i teraz pytanie. Morgan twierdzi, że jego klient chce ją chronić. Na ile można wierzyć słowom prawnika? - Irya zamyśliła się nad swoimi słowami. Wiedziała o Andersie więcej niż mogła powiedzieć Komendantowi, by ten się nie wkurwił, więc dla zdrowia Sinclaira lepiej było przemilczeć ten fakt.
Komendant wpatrywał się bez słowa kilkanaście sekund w twarz inspektor. Czuć było, że w jego głowie galopują tabuny myśli.
- No dobra - poddał się Sinclair - Mam gdzieś po co to robisz. Mamy w dalszym ciągu otwartą sprawę o morderstwo więc daję ci wolną rękę. Jeden warunek. Jak znajdziesz jakieś powiązania i w miarę silne dowody to masz z tym przyjść do mnie. Tak samo jak zacznie się coś pieprzyć - przerwał na chwilę i zmienił temat. - Ile chcesz tego urlopu?
- A ile zajmie jeszcze czekanie na pełne wyniki sekcji Hilla? - zapytała nieco wymijająco. - Z resztą, ruszyło się coś w sprawie tej napaści na mnie? - zmarszczyła brwi.
- Wyniki powinny być do końca przyszłego tygodnia. Tak przynajmniej obiecał Patel. A co do śledztwa to nie udało się zidentyfikować tej drugiej osoby. Jak technicy zbiorą wszystko do kupy to dostaniesz komplet danych do swojego użytku.
Irya westchnęła przeciągle, tłumiąc w sobie niezadowolenie jakie czuła. Zdecydowanie nie lubiła czekać. Skinęła głową.
- To poproszę tydzień wolnego - powiedziała i wyprostowała się w fotelu.
__________________ Walls of stone do not a fortress make. But they're not a bad start.
Ostatnio edytowane przez Raga : 31-01-2019 o 10:24.
|