Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-07-2018, 15:23   #80
Asderuki
 
Asderuki's Avatar
 
Reputacja: 1 Asderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputację
Kharrick umilił sobie czas spaceru rozmową z Jacem. Za długa to ona nie była, ale zawsze dowiedział się czegoś więcej. Nawet zastanawiał się czy kogoś jeszcze nie zagaić, ale Rathan rwał się do przodu, a Yastra gubiła z tyłu. Sulima i niedźwiedzia czasem widział, a czasem nie – co go zresztą niepokoiło, że ich drużyna tak się rozciągnęła. Mimo wszystko wojownik zdawał się być na tyle rozsądny, aby nie zostawić reszty samych w lesie. Za Kharrick co w duchu mu dziękował. Zgubiłby się tutaj jak nic. Póki co mógł obserwować jak bardzo nastroje są podłe, a potem nagle już nie były. Sulim po rozmowie z Erickiem jakiś taki pewniejszy się wydawał (mimo że zza kudłatej brody i włosów ciężko było ocenić). Yastra nagle taka radośniejsza wróciła po kolejnym swoim upadku, co było nader dziwne. Na to, aby jednak z nia porozmawiać okazało się za mało czasu, bo dotarli na miejsce i ewidentnie coś było nie tak.

- Dziwne - rzekł cicho druid. - Wygląda na to, że nikogo nie było tu od przynajmniej paru dni. - Sulim stanął w miejscu, czekając na ruch towarzyszy, sam nie miał odwagi zbliżyć się do chatki. Co, jeśli Gobliny już tu były?

Rathan zatrzymał się na moment.

- Pewnie spaliłyby wszystko - powiedział. - Ale stojąc tu nigdy się tego nie dowiem. Obejdę chatę dokoła i może znajdę jakieś ślady. W końcu nie rozpłynęli się w powietrzu.

Zbliżając się do mostku, Rathan w ostatniej chwili zauważył, że między drzewami, na wysokości łydek, rozpięta jest bardzo cienka pajęcza nić, najwyraźniej jakoś połączona z grubym sufitem z pajęczyn rozciągającym się nad jego głową.

Zatrzymał się, a potem cofnął się o parę kroków. Rozejrzał się dokoła, usiłując wypatrzyć twórców licznych sieci. Zbyt licznych, jak na jego gust.

Nie miał pojęcia czy łowcy lubili takie towarzystwo, czy też może pająki pojawiły się niedawno. Sulim nic o czymś takim nie wspominał... W każdym razie Rathan nie zamierzał bawić w tym miejscu zbyt długo i wnet zaczął się wycofywać w stronę pozostałych.

Kharric nie był cierpliwy. Do tego musiał gdzieś indziej skierować swoją ciekawość, której nie mógł zaspokoić spotkaniem z pustelnikiem. Widząc, że Rathan nagle postanowił się cofnąć nie wytrzymał i poszedł do niego.

- Co jest? - zapytał półszeptem rozglądając się dookoła szukając co sprawiło taką reakcję u wojownika.

- Piękne pajęczyny - odparł, równie cicho, Rathan. - I nitka alarmowa - wskazał, na wypadek, gdyby tamten nie zauważył. - Zastawiona na tych, co chodzą po ziemi. Interesujący zwyczaj, jak na pająki.

Kharrick kucnął przy lince. Nie śmiał jej dotykać, nie wiedział jak słaba była naprawdę. Zmarszczył brwi i zaczął się zastanawiać czy kiedyś słyszał o czymś takim. Miasto, nie miasto, ale tam też potrafiły się zaląc dziwaczne rzeczy. Nic jednak więcej nie przychodziło mu do głowy niż przerośnięty rodzaj pająków.

Yastra zaś znajdowała się nieco za nimi, krocząc powoli naprzód, lekko stawiając stopy na ziemi, jakby nie chcąc zbudzić czegoś, co mogło czaić się w pajęczynach. Trawiastozielonymi oczami z niepokojem przeczesywała korony drzew, poszukując zagrożenia. W tym miejscu było coś nie tak, nie licząc samego braku łowców. Panująca tu cisza przyprawiała ją wręcz o dreszcze.

A tam, gdzie są pajęczyny, to również są pająki.

- Hmm - mruknęła do siebie pod nosem, profilaktycznie dobywając czarnej katany, by dodać sobie nieco otuchy. Na wszelki wypadek wolała być gotowa, cokolwiek mogło się stać.

Nagle, z gąszczu gałęzi, listowia i sieci wychynęły trzy obrzydliwie wyglądające stwory, dotychczas skutecznie ukryte przed czyimkolwiek wzrokiem. O ile dwa z nich przypominały “jedynie” przerośnięte pająki, wielkością dorównujące kucom, to trzeci prezentował się niczym produkt najgorszych koszmarów arachnofoba. Humanoidalna sylwetka, mająca jednak więcej cech pajęczaka niż jakiejkolwiek innej rasy. Skóra tego stwora miała fioletowawe zabarwienie, kończyny zwieńczone były paskudnymi szponami, zaś wielooka i opatrzona wielkimi żuwaczkami głowa nie pozostawiała żadnych wątpliwości co jego natury. Kharrick i Jace bez trudu rozpoznali w nim ettercapa, niebezpieczne wynaturzenie potrafiące rozkazywać innym pajęczakom. Jednak zanim ktokolwiek zdążył zareagować, wszystkie trzy potwory wypluły z siebie strugi sieci, oplątując zaskoczonych Rathana i Kharricka. Sulim, także będący celem jednego z ataków, miał szczęście i rozbryznęła się na ziemi tuż pod jego nogami, obryzgując go niegroźnie.


- Ettercap! - zakrzyknął złodziej nie mając w sumie pojęcia czy ktokolwiek będzie wiedział po nazwie co potrafi. Wyszarpnął z rękawa sztylet i rzucił nim w najbliższego pająka. Zachwiał się jednak i ostrze poleciało gdzieś w gąszcz. Wiszące na drzewach pajęczaki zaklekotały złośliwie szczękami jakby się śmiejąc.

~ Zobaczymy jak wam będzie do śmiechu za chwilę! ~ pomyślał sięgając po podczepioną do plecaka linę z hakiem. Na pomoc zaplątanemu przyszedł Psotnik. Mały niedźwiedź rozerwał krępujące pajęczyny pozwalając złodziejowi na nowo swobodnie się ruszać.

Tymczasem reszta grupy zmagała się z drugim pająkiem i Ettercapem. Póki były na drzewach tylko Rathan do nich dosięgał szyjąc strzałami. Yastra ponownie wykazała się swoim magicznym szkoleniem zaradzając sytuacji. Wypowiadając magiczne słowa zwolniła ostrze z pochwy rzucając nim po płaskim łuku wprost na abominację. Ettercap zachwiał się tracąc równowagę i spadł na ziemię z głośnym chrupnięciem. Triumf błysnął w oczach dziewczyny, gdy poczwara ciężko zaczęła się podnosić. Nie był to jednak koniec. Drugi z pająków zsunął się na pajęczynie, aby bezskutecznie dopaść elfkę. Nastąpiła kolejna wymiana ciosów pomiędzy nimi. Polała się pierwsza krew. W tym samym czasie reszta musiała się wyplątać z sieci. Rathan i Sulim oswobodzili się, mając nadzieję już więcej nie będą musieć babrać się w czymś takim. Kharrick z sukcesem zarzucił pająka na ziemię wprost w objęcia paszczy Psotnika. Miś rozszarpał pajęczaka na miejscu.

Ettercap i drugi pająk uznali elfkę za najniebezpieczniejszego przeciwnika koncentrując na niej swoje ataki. Nawet tak wyszkolona wojowniczka musiała ulec. Oplątana broniła się zaciekle zmuszając do odwrotu jednego napastnika i zabijając ostatecznie drugiego. Nie bez szwanku. Została dotkliwie pokąszona, a jad zaczął trawić jej ciało. Z każdą sekundą czuła, jak jej mięśnie sztywnieją i wiotczeją na zmianę spowalniając ruchy i odbierając naturalną dla niej grację. Psotnik wraz z Sulimem skoczyli na pomoc elfce. Niedźwiedź dotkliwie pokąsił poczwarę zmuszając ją do ucieczki z powrotem na drzewo. Skrzecząc wycofała się na gałęzie błędnie uznając, że będzie tam bezpieczna. Zdeterminowany Rathan skrzywił się i wymierzył. Strzała świsnęła w powietrzu wbijając się z mlaskiem pomiędzy liczne oczy ettercapa. Zachwiał się i zadrżał wracając na ziemię, aby już więcej nie powstać.

- Utnijcie mu łeb. - Rathan krzywił się dalej widząc zwinięte ciało ettercapa. Zatroskany Sulim minął młodzieńca nie przykładając uwagi jego słowom. Przyklękł przy Yastrze, która powoli opadła na ziemię. Druid przejęty wypowiedział słowa zaklęcia sprowadzając nowe siły. Rany zostały zasklepione, ale jad zebrał swoje żniwo. Krasnolud gorączkowo przeszukał swój plecak w poszukiwaniu medykamentów. Musiał improwizować.

Jace stał z dala od innych. Podczas walki stopniowo się wycofywał, czując jak jego starania mają mierne efekty. Poprzedniego wieczoru tak skutecznie usypiał hobgobliny, a teraz... teraz nie wyszło. Magiczne pociski ledwie osmoliły grubą skórę ettercapa. Tym razem jego “magia” nie zadziałała.

Z drugiej strony pola walki stał Kharrick. Złodziej kręcił nadgarstkiem, a jego mina wyrażała zatroskanie. Czuł się źle. Jego taktyka nie pasowała do takich walk. Walk w grupie. Poza ściągnięciem pająka był w zasadzie dość bezużyteczny. Chciał to zmienić. Być może powodem i było okaleczenie elfki. Być może tak mu podpowiadał instynkt. Nie zastanawiał się nad powodami, ważna była emocja i skutek jaki chciał osiągnąć.
 
Asderuki jest offline