Nabity pistolet powędrował pod koszulkę, z tyłu za pasek spodni, nóż do jednej z bocznych kieszeni spodni na udzie a tasak pozostał w ręce.
Karambol na skrzyżowaniu i ludzie kręcący się przy pojazdach dla jednych oznaczać mogły ocalenie i poczucie bezpieczeństwa... April Wednesday nigdy jednak nie lubiła tłumów. Ludzie zawsze oznaczali kłopoty, w które się pakowała... przez nich. Zatrzymała Donovana nim zostali dostrzeżeni. Kilkadziesiąt osób które kręciły się wokół około dziesięciu samochodów skłębionych na środku skrzyżowania nie mogła oznaczać nic dobrego. Chociaż z drugiej strony, pomruk silnika... Odrzuciła natrętne myśli.
- Jakie masz plany? - spytała Alfa opierając trzonek tasaka na jego piersi. Stała tak blisko, że musiała wygiąć szyję, by patrzeć mu w oczy. - Bo ja na przykład zamierzam stąd spierdalać, byle dalej od tego czegoś co przybyło z kosmosu żeby nas zabić. - Westchnęła. Czuła, że się powtarza a niewygodna pozycja zaczynała ją irytować. - Widzę to tak... omijamy towarzystwo szerokim łukiem i idziemy do helikoptera - ciągle była ciekawa czy blefował w tym temacie, - odpalamy maszynę i fiu... - Zatrzepotała wolną ręką udając lot ptaka, - aaaalbo... - Odwróciła się na chwilę w stronę skrzyżowania rozmasowując bolącą szyję. - idziesz do swoich koleżków a ja ruszam w swoją stronę. Ja tam iść nie zamierzam. Wybieraj z kim masz większą szansę! - warknęła już całkiem zdenerwowana zbyt długą przemową.
Nie zamierzała więcej tracić czasu. I tak straciła go zbyt wiele
__________________ LUBIĘ PBF
(miałem to wygwiazdkowane ale ktoś uznał to za deklarację polityczną) |