Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-07-2018, 21:00   #59
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Towarzystwo ruszyło więc dalej gościńcem w kierunku Secomber, tym razem już bez żadnych niespodzianek po drodze. I znowu przyszło im obijać sobie tyłki w siodłach przez kolejne kilka godzin, bliżej i bliżej kolejnego miasta, jednak niestety na tyle daleko, iż nie było szans w nim na nocleg. Przyszło się więc obozować w głuszy, by spędzić kolejną noc wśród gwiazd. Przynajmniej nie padało, i przynajmniej na kolację miała być ryba…

A więc zajęcie się rumakami, ognisko, namioty, rozlokowanie gratów na noc. Hena jak zwykle kręciła się gdzieś nieco z boku, mało odzywała. Chyba już taka była, taką miała naturę, i chyba nie miało to nic wspólnego z jednym czy drugim z grupy. Chyba.

Owo “chyba” wyraźnie nie interesowało druida, który był w wyjątkowo dobrym nastroju.
- Nie oddalaj się za daleko. Żeby cię coś nie pożarło.- rzekł jedynie do ich pracodawczyni, gdy zabierał się za rozkładanie swojego namiotu. Następnie zaś zwrócił się do drużyny wprost mówiąc.-Biorę drugą wartę.
- W takim razie mnie obudź - powiedział Ramas. Rozsiodłał już swego wierzchowca i zabrał się za rozstawianie kolejnego dwuosobowego namiotu.
Druid tylko skinął głową i po rozłożeniu namiotu zabrał się za sprawdzanie stanu wierzchowców.
- A po ile godzin chcecie siedzieć na warcie? Bo jak po dwie to ja mogę wziąć wartę po Ramasie... Kto bierze pierwszą wartę? - rozgadała się Rita, która w rozkładaniu namiotów nie brała udziału, a raczej nadzorowała postęp prac.
- Ja zacznę… - mruknął Elf. Uleczono go za darmo i czuł się potrzebę odwdzięczenia całej drużynie, a krasnoludowi w szczególności.
- Jest tyle osób, że godzina wystarczy - stwierdził Ramas.
- A to nie, ja nie chcę po Ramasie - stwierdziła Rita. - Ja wezmę po tym, co się zadeklaruje po magiku. Khalim? Glai? Durin? - popatrzyła wyczekująco po wymienionych.
- Po Ramasie mogę ja - stwierdził Khalim przeciągając się i ziewając. Od tej całej walki, leczenia i jedzenia zrobił się senny, im szybciej będzie to miał za sobą tym lepiej.
- No to idealnie - Rita zatarła ręce zadowolona z ustaleń. - Hena, możesz spać ze mną - dodała z czystej formalności, bo raczej nie było innej opcji dzielenia namiotów.

Na słowa Elfki dziewczyna przytaknęła głową.
- Czy ktoś z was coś wie na temat Secomber? - Spytała nagle ogólnie Hena - Albo Głośnej Wody, Llohrk? - Wymieniła wszystkie miasta, które były na drodze ich dalekiej podróży.
- Niewiele - powiedział Ramas. - Ponoć Llohrk lepiej omijać - dodał.
- Secomber jest w porządku, tam nie będziemy mieli żadnych problemów - Powiedziała Hena, siadając przy ognisku. - W Głośnej Wodzie podobnie, choć tam już ponoć są szpiedzy Zhentarimów, należy odrobinę się pilnować. Zaś w Llhork nie lubią poszukiwaczy przygód, i tam już Czarna Sieć występuje oficjalnie - Wyjaśniła dziewczyna.
- Czy zatem planujesz ominąć to przyjemne miasteczko? - spytał Ramas, który za Zenthami niezbyt przepadał.
- Więc nie będziemy poszukiwaczami przygód, tylko ochroną i służbą arystokratki z Waterdeep w podróży. - odezwał się druid, który sprawdził już stan wierzchowców i dopilnował, by je napoić. - Nie zatrzymamy się w mieście, tylko przejedziemy przez nie uzupełniając po drodze zapasy. I po sprawie… ryzyko zminimalizowane. A propo ryzyka… jak tam stan kolacji?
- Słyszałem -burknął Glaiscav - Już prawie gotowa. Podsumujmy...cztery ładne rybki pokrojone w dzwonka, obtoczone w mące, zaraz się usmażą...i jeszcze jedna rybcia do gara z gotującą się wodą, będzie świetna zupa rybna. Jak to wam nie wystarczy to ja nie wiem co bym musiał jeszcze zrobić. Chyba stanąć na uszach.
- Jeśli uczyni to je smaczniejszymi, to możesz stanąć na uszach.- odparł łaskawym tonem druid. Po czym zwrócił się do Heny.- Czy ty przypadkiem nie masz jakichś zaszłości z Czarną Siecią? Nie żeby mnie interesowały szczegóły, ale jeśli Zentharimowie zagięli na ciebie parol, to my powinniśmy o tym wiedzieć.



Hena przez chwilę wpatrywała się lekko zaskoczona w Druida.
- Nie wiem skąd taki pomysł, ale nie, nie mam z nimi nic wspólnego - Powiedziała dziewczyna, kręcąc przy tym nawet zaprzeczająco głową.
- Więc nie powinno być problemu z nimi.- odparł Shargoz.- I nie było żadnego powodu, by poruszać temat Czarnej Sieci, prawda?
- No nie… nieprawda - Przez usta Heny przeleciał uśmiech jakby lekkiej złośliwości - Wypada przecież wspomnieć, co w jakim mieście nas ewentualnie czeka, czy takie informacje nie są warte wspomnienia?
- Zhentowie potrafią być wredni -wtrącił bard mieszając zupę -I to jak.
- Z pewnością oprócz Zhentów są jeszcze inne zagrożenia na tej drodze po złoto i skarby.- mruknął druid drapiąc się po policzku i przyglądając podejrzliwie Henie.
- Ale lepiej ich nie mnożyć bez potrzeby - stwierdził Ramas. - Czarna Sieć sama w sobie stanowi pewne niebezpieczeństwo. Nie każdy z nich zajmuje się tylko zbieraniem informacji. A my raczej nie wyglądamy jak służba arystokratki, dość zresztą biednej, skoro nie stać jej na liczniejszy orszak. Trzeba by nieco popracować nad takim wizerunkiem.
- Zobaczymy jak się zbliżymy do tego miasta.- machnął ręką druid nie zamierzając sobie przedwcześnie zawracać głowę detalami. Zresztą, wymuskany bard i wystrojony jak sójka Khalim oraz wyglądający jak paniczyk Ramas. Połowa drużyny z wyglądu kojarzyła się Shargozowi ze szlachtą, więc jakim cudem nie wyglądali na taki orszak?
- Ja arystokracji nie muszę udawać, ja nią jestem, jak przecież doskonale wiecie. - Skwitował Khalim z zuchwałym uśmiechem. -A z Zhentami sobie poradzimy, nie mogą być gorsi od Zakapturzonych z Amn, którym skutecznie i długo uprzykrzałem życie. Kolejni tyrani, którzy mogą zaimponować co najwyżej wieśniakom.
- Tak tak, wiemy o twoim pochodzeniu. Opowiadałeś tyle razy, że nawet mający wszystko w poważaniu Shargoz to na pewno pamięta i mógłby wymienić imiona kilku twoich kuzynów... - mruknęła od niechcenia Rita. Elfka była wyraźnie niezadowolona wizją noclegu w dziczy. Jak dla niej namioty służyły kramarzom, by rozstawiać się z nimi na targach w miastach, a nie po to by spać w nich. Nie mniej, otwarcie nie marudziła, jedynie jej zły nastrój zdradzał jej nastawienie. - A nie możemy być po prostu podróżnikami? Możemy się nawet rozdzielić i wejść do miasta w innym czasie, by nie uważano nas za grupę - zasugerowała.
- Chodzi o to że Czarna Sieć nie lubi tych no… podróżników i awanturników. Widzi w nich agentów Harfiarzy i lubi zamykać bez powodu w aresztach.- wyjaśnił tę kwestię druid.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline