Igor usiadł w rogu sali z dala od kobiety. Zaczął czynić swoją magię. Sięgnął po swoje wahadełko... To był duch, a z każdym duchem dało radę się dogadać. Z każdym. Tylko trzeba było się uzbroić w cierpliwość i dobierać argumenty stosownie. I tu był pies pogrzebany. Szczęśliwie lub nie, to były dusze zwierząt... Eh... coś czuł, że trochę mu to zajmie.
- Powiedz mi duchu. - powiedział, a wahadełko kręciło koła zawsze kiedy uprawiał Magię - Jak mogę Tobie pomóc? Co Ciebie tutaj sprowadza?