Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-07-2018, 14:22   #225
Rodryg
 
Reputacja: 1 Rodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputację
W czasie gdy reszta przygotowywała się do wkroczenia do kolejnego pomieszczenia Arija przeglądała zdobycze krukoludzi niestety nie było jej dane tego dokończyć gdyż usłyszała potworny jazgot jakby stworzony przez stado oszalałych ptaków…

Gdy tylko Arabel otworzyła drzwi jej oraz reszcie ukazał się widok pomieszczenia którego ściany były ozdobione licznymi obrazami przedstawiającymi postać humanoida z ptasią głową, czterema skrzydłami oraz ogonem skorpiona, niektóre z obrazów wydawały się być namalowane krwią. Pod jedną ścianą znajdował się szereg starych ławek skierowanych w stronę paskudnego posągu który kiedyś przedstawiał Desnę, jednak obecnie motyle skrzydła były rozrąbane tak by przypominały cztery ptasie, głowa usunięta i zastąpiona szkaradnym wizerunkiem ptaka zaś posąg opasany wyschniętymi cierniami mającymi robić za ogon. Wyglądało na to że zamkowa kaplica została zbezczeszczona ku chwale Pazuzu, szybko też dostrzegli postać za to odpowiedzialną stojącą po przeciwnej stronie pomieszczenia przy lekko uchylonych podwójnych drzwiach prowadzących na zewnątrz. Pomimo półmroku widzieli sylwetkę krukoczłeka odzianą w szkarłatne szaty umorszane starą krwią, dzierży ona paskudnie wyglądający miecz a na szyi dostrzegli złowrogi symbol Pazuzu. Co gorsza kapłanka wyraźnie na nich czekała zaalarmowana ich ostatnimi potyczkami, zdążyła wygasić część świec przy ołtarzu jeśli sugerować dymem i otworzyć drzwi prowadzące na zewnątrz które były obecnie głównym źródłem światła w tym pomieszczeniu.

- Słabeusze i innowiercy usłyszcie głos ojca Pazuzu i ulegnijcie ! - zakrakała we wspólnej mowie zanim ktokolwiek zdążyl zareagować na to “Powitanie” wyrecytowała krótką modlitwę w otchłannym po której wszędzie wokół nich rozległ się ogłuszający jazgot należący do stada oszalałych ptaszysk.
Wszyscy skupili się z bólu rażeni tą kakofonią a niektórzy odczuli to boleśniej od innych Kenji i Hortarubi wyglądali na zamroczonych, a kunoichi upuściła po prostu swoje ostrza.

- Co to było? - bełkotała Hotarubi, próbując odzyskać zmysły, pojąć sytuację. Cokolwiek odzyskać z sensu.
Zaalarmowana maguska ruszyła pomóc towarzyszom, którzy jak zwykle wpadli w jakieś kłopoty. Po drodze przygotowała czar z zamiarem rzucenia go na przeciwnika.
Arabel oniemiała ze zgrozy na widok zła, które tu widziała. Nie istniały słowa w mowie elfów, ludzi i smoków by opisać bezmiar bluźnierstwa jakiego doświadczyła. Na dodatek potwór zranił Rubi, czy nie skrzywdził jej duszy? Wzięła miecz i zaszarżowała. Siekła potwora przez głowę.
- Zabijmy tą skrzydlatą sukę szybko. Potem sprowadzimy tutaj Panią Koye i tamto wróżkowe z cmentarza żeby rekonsekrowali kaplice dla Desny.- Lajos był zmęczony oraz ranny lecz nie zamierzał się poddawać prostym wskazaniem celu chciał wlać nadzieję w serca towarzyszy.
Shalelu zaklęła w elfickim pod nosem po czym wkroczyła do kaplicy zaraz za Arabel zajmując dogodną pozycję posłała strzałę w pierś kapłanki która wydała z siebie okrzyk bólu. Widząc że nie zamierzają ustąpić w swym natarciu cofnęła się o krok i wypowiedziała złowieszczą inkantację po czym po prostu zniknęła.

Arija zmierzając w stronę zamieszania usłyszała za sobą chichot który mógł należeć do dziecka, takiego zupełnie obłąkanego obróciwszy się kątem oka dostrzegła dziwaczną rozmazaną postać przypominająca elfkę w rozmiarze niziołka w sukni uszytej z zasuszonych motylich skrzydeł oraz płatków kwiatów pędzącą w jej stronę.
- JEJ! JesteśTakaŚliczna! TePoliczkiOczyWłosy! BędzieszPięknaPoTymJakSkończeCięWypychać! - wyszeptała z taką szybkością że słowa zlewały się w jedno, nim zdążyła zareagować była tuż przy niej w jednej chwili poczuła ukłucie w okolicy kolana oraz ogarniające ją mdłości. Nim jednak dane jej było wyprowadzić kontrę napastniczka była już spowrotem w jadalni jej rozmazana postać unosiła zakrwawione ostrze jakby podziwiając swe dzieło i już planując co zrobić ze swą ofiarą.
-SpokjnieNieChcemyNicUszkodzić! -zawołała po czym nagle spojrzała się na prawo w korytaż i zawołała do kogoś - Zaiobe! IntruziNieuszkodźBiałogłowejOrazElfkiChceJeZszy ćRazem I PokazaćWszys… - jej obłąkane trajkotanie zostało przerwane wyrazem zdziwienia oraz wściekłości probowała się uchylić lecz to nie wystarczyło sztrzła ze świstem przecięła powietrze i utwiła w boku małej sadystki, ta zaczeła wrzeszczeć ze wściekłośći.
-ZdradzieckaHarpia! Suka! Ptasimóżdzek! ZdradaPowiemWszystkoKiokonu! OnCięUkarze!
Zmysły Hotarubi powrocily na właściwy stan i miejsce. Na tyle by pomyśleć, że to dzięki temu, że usłyszała wdzięczny głos paladynie. I zdać sobie sprawę, że jej własna broń leży na ziemi.
-” Nie czas na to!” - poleciła sobie, gdy szybko podnosiła swoje miecze.
Kenji wycofał się do Ariji, widząc, że ta ma problem, a bluźniercza kapłanka zniknęła. Niewiele myśląc, rzucił kwasowym pociskiem w małą sadystkę - W porządku, Arijo? - spytał.
- Chyba zostałam otruta… - wybełkotała słabo maguska, chwiejąc się na nogach.
-AAaaaaaa! RudaMalpa! - wrzask i kolejna litania wyzwisk potwierdziła że pomimo nadnaturalnej szybkości nie udało się jej uniknąć nadlatującego pocisku kwasu, spojrzenie zaś w stronę drzwi sugerowało że właśnie rozważa ucieczkę.
- A srał to pies. - Arabel ruszyła na potworka z rządzą zagłady w oczach.
Hotarubi ruszyła w stronę drzwi, by dopaść przeciwnika. Zaraz jednak zdała sobie sprawę, że to był głupi odruch, skoro nie mogła dłużej stwierdzić gdzie jest ów przeciwnik.
“Chyba zacznę popierać Arable w tej jej antyptasiej krucjacie nie dość że ptakobaba to jeszcze kapłanka tej cholernej demonicy! I znika jak tamten przeklętnik zamiast dać się uczciwe dobić! Do tego jeszcze to dziwadło które pewnie służy tej półmartwej dziwce od uczt patrząc po kiece i też chcę uciec! “ - Dumał sfrustrowany Lajos - Twoje niedoczekanie jeżeli myślisz że pozwolę ci uciec mała sadystyczna kurewko STÓJ!- Rozkazał wypełniając swe słowa mocą z zaklęcia które miało by mu dać pijacką zwinność. Może tym razem osłabiony przeciwnik podda się jego woli ?
Widząc nadchodzące natarcie ucieczka wydawała się jeszcze bardziej atrakcyjną opcją, pomimo żalu z utraty takiego ślicznego okazu. Być może dlatego udało się jej odeprzeć magiczny rozkaz kapłana a może po prostu był to jej szczęśliwy dzień, tylko ruszyć do ucieczki a powolni ludzie jej nie dogonią…
Jednak to nie był szczęśliwy dzień dla Buttersnips dwie strzały śmigły pomiędzy nadbiegającymi Arabel i Hotarubi, pierwsza chybiła ale druga ścięła ją z nóg.
-Ktoś mi powie skąd się tu wzięła ta pośpiesznica ? - Spytała Shalelu stojąca w drzwiach do kaplicy z wciąż naciągniętym łukiem czekając na odpowiedź. Arija wciąż odczuwała osłabiające skutki trucizny przez chwilę zrobiło jej się słabo lecz jej ciało miało dość sił by zwalczyć toksynę.
Jakby w odpowiedzi na pytanie elfki wszyscy usłyszeli charakterystyczny stukot szponów o kamienną posadzkę ktoś nadchodził ze strony korytarz skąd padł pierwszy strzał. Wkrótce im oczom ukazała się postać harpii, dzierżąca łuk i z pewną satysfakcją przyglądająca się powalonej na ziemię pośpiesznicy.


Obróciła się w ich stronę unosząc dłonie i przyjmując postawę dającą do zrozumienia że nie zamierza z nimi walczyć, po chwili zaś zaczęła gestykulować. Wpierw wskazując na swe usta i krtań, potem zasłaniając usta a następnie wykonując sama ze sobą uścisk dłoni, na końcu zaś wyciągnęła ramię przed siebie czekać na reakcję zaskoczonych awanturników.
- Wrrr! - warknęła Arabel ściskając miecz.
- Jesteś niema, tak? - spytał Kenji - Nie zrobisz nam krzywdy, prawda? Chcesz zostać naszą przyjaciółką?
Milczenie harpi było jedyną odpowiedzią jaką otrzymali, zacisnęła ona parę razy dłoń jakby chciała coś chwycić.
-Bądźcie ostrożni, to zachowanie jest nietypowe dla harpii, ta wygląda na trochę ucywilizowaną biorąc pod uwagę że nie odczuliśmy odoru charakterystycznego dla innych i nie często używają łuku... - szepnęła ostrożnie Shalelu opuszczając broń lecz tylko na tyle by móc zareagować w wypadku gdyby to był jakiś podstęp.
Arabel nieco w tym czasie ochłonęła. Zrozumiała, że istota, natknęli, nie jest zła, jedynie zagubiona. Zaklęła na siebie i poprosiła Kwiat Świtu o wybaczenie i wbiła miecz w ziemię, a potem wyciągnęła rękę do Harpi.
- Może nie może mówić, bo Kikonu by usłyszał ? Zdaje się że miał jakąś władzę nad tamtymi krukoludźmi? Może chcę odzyskać wolność ?...- Zaczął się zastanawiać na głos Ewangelista tymczasem paladynka niewiele myśląc ruszyła do uścisków - Hej no Bella! Nie możesz zawłaszczać sobie każdej pięknej kobiety która zastąpi nam drogę! Zostaw coś dla innych! Dzień dobry jestem Lajos Steelwell czy ma Pani czas porozmawiać o wolnością jaką oferuję nam Pijany Szczęściarz ? - Przedstawił się wyciągając rękę do skrzydlatej piękności.
Usłyszawszy komentarz Lajosa o przytuleniu przez Arabellę, Mikanka otworzyła ramiona z uśmiechem- Arabello tutaj!
Spróbowała stanąć między paladynką, a harpiopodobnym czymś. Miałaby okazję dać sie przytulić Arabelli? To brzmiało tak… Miło. Uśmiech jej się jeszcze rozszerzył. I pewnie zgłupiał na dodatek. - Ja cię obronię
Harpia wydała się wahać widząc że to Arabel chciała uścisnąć jej dłoń ale po interwencji Lajosa odetchnęła z ulgą, choć przy wyczynach Hotarubi i Arabel mogła zastanawiać się czy Kikonu był jedynym wariatem w zamku. Gdy tylko kapłan dotknął jej dłoni usłyszał w głowie przyjemny melodyjny głos.
- “Zwą mnie Zaiobe, mam nadzieję że “to” nie jest dla ciebie problemem ale tylko przez dotyk mogę porozumiewać się z kimś innym. - uraczyła go uśmiechem przy okazji pokazując szereg ostrych zębów - Moja wolność należy tylko do mnie ale mam propozycję która zapewne zainteresuje ciebie i twych towarzyszy. Już spotkaliście Kikonu…” - Lajos mógł wyczuć jad i frustrację gdy wypowiedziała to imię - “Zapewne chcecie jego śmierci nie mniej niż ja za to co mi zrobił. Nie powinniście więc mieć nic przeciwko zawarciu przymierza przeciw niemu ? Moja moc pozwala mi utrzymać z nim stałą więź na dowolną odległość więc mogę go zwabić w dowolne miejsce zamku które będzie dla was dogodne. Co powiesz na to przystojniaku ?”
- Tak, śliczna ja też nie cierpię tego wstrętnego pożalić się bogom “reżysera” nie wartego dwóch wytartych miedziaków - Odpowiedział na jej powitanie. Skrzydlata mogła wyczuć zafascynowanie jakie kapłan odczuwał wobec niej nie wystraszyły go nawet zębiska! - Myślę że takie zjednoczenie sił byłoby jak najbardziej przydatne dla obu stron… - Zaczął ale reszta wyrwała go ze skupienia na dyskusji umysłów.
- Wszystko bedzie w porządku. Jestem tu dla ciebie - Hotarubi poklepała drogą jej przyjaciółkę po ręce. By potem spojrzeć po Ariji i Kenjim:- Czy tylko mi się wydaje, ze Lajos wygląda na dziwnie… zadowolonego? - zmrużyła oczy.
- Coo? Lajosie Steelwell. Ja nikogo nie zawłaszczam. To kwestia tradycji. Każdy prawdziwy paladyn bierze sobie za punkt honoru, aby ratować jak najwięcej niewinnych dam i gentlemanów w opresji, przy czym chodzi tu o niewinność metaforyczną, bowiem kiedyś gdy przyjmowano interpretacje dochodziło do wielu zaniedbań pojedynków i pozwów. Dlatego też mój stosunek do ratowanych niewiast wynika jedynie z mojego profesjonalizmu zawodowego. - rzekła z zamkniętymi oczyma wpadają w ramiona Rubi. Potem popatrzyła na Lajosa
- Chyba go trzepło… - rzekła zaniepokojona i zaczęła szturchać kapłana.
- Panie Lajos, słyszy nas pan?
- Chyba się porzygam… - skwitowała kwaśno płomiennooka maguska, wyjmując flakonik z miksturą. Czuła wielki zawód, że Lajos nie zainteresował się jej stanem i pognał do jakiejś pierzastej bździągwy. Nie, że by przyjęła jego pomoc… ale miło by było go odtrącić i zmieszać z błotem, ot tak dla sportu…
Lajosa zirytowały nieco te okrzyki i poszturchiwania a było jeszcze tyle do ustalenia - Wybacz na chwilę muszę im wyjaśnić co się dzieje oraz zaleczyć rany.- Przeprosił rozmówczynie i przerwał ich połączenie telepatyczne.
- Moi drodzy to jest Pani Zaiobe chcę się zemścić na tym przeklętym Kikonu! Jak to mówią wróg mojego wroga jest moim sprzymierzeńcem. Moja rozmówczyni straciła głos i może się porozumiewać tylko za pomocą telepatii na dotyk stąd zamarłem na chwilę, sądzę że Kikonu odebrał jej głos bo podczas naszej pierwszej walki chyba wkładał słowa w dzioby wron ale nie zdążyłem się o to zapytać bo zaczęliście mnie szturchać.- Podsumował całą sytuację najchętniej wymodliłby trochę piwa na zwilżenie gardła ale miał teraz ważniejsze sprawunki do załatwienia .
- Oczywiście, rozumiem że się o mnie martwiliście i z boku mogło to wyglądać na rzucenie jakiegoś uroku Arijko zostaw tą miksturę na walkę w mojej rózdzczce jest jeszcze dużo mocy choć zaraz cię nią obtłukę.- Puścił do Maguski oko następnie wyciągnął różdzkę leczenia lekkich ran. Wtem przypomniał sobie o niedawno nabytej umiejętności świadczącej o łasce jego patrona która niedawno uratowała mu życie - Zbliżcie się me cudowne towarzyszki wypije za wasze zdrowie w imię Caydena! - Zawołał unosząc kufel wszystkich zalała fala pozytywnej energii.
Płomiennooka wydawała się być nadal rozzłoszczona, ale czary towarzysza, wyraźnie poprawiły jej kondycję.
- Czuję się lepiej… -przyznała Hotarubi kładąc dłoń na piersi.- Wasz patron musi wam być dziś bardzo przychylny panie Lajose. Czy tamta pani… - wskazała brodą na harpię - powiedziała coś wpływającego na naszą sprawę?
- I niech twa różdżka dorówna potęgą rapierowi Caydena. - zakrzyknęła Arabel - My też nie lubimy Kikonu i w sumie to mamy zamiar odpierdzielić mu ten ptasi łeb! A gdzie on właściwie jest? -zapytała.
- Znikął. - zmrużyła oczy choć nie spodziewała się, że to wiele pomoże.
Kapłan poczuł klepnęcie w bark po czym ponownie usłyszał głos Zaiobe w swojej głowie.
- Rozumiem że się dogadaliśmy, mogę pomóc z uzdrawianiem swoją mocą. - jak by na potwierdzenie tych słów ostrożnie wykonała proste gesty po czym dotknęła jego ramienia a ten poczuł się lepiej, poparzenia po ataku Kikonu zaczęły zanikać.
- Mmmm, teraz wyglądasz znacznie lepiej, zgaduję poparzenia to pamiątka po Kikonu on potrafi władać ogniem na żądanie. - uśmiechnęła się choć tylko na chwilę gdy wspomniała o tengu to mógł dostrzec chęć mordu wymalowaną na twarzy harpii - Przekaż swoim kompanom że wiem gdzie jest Kikonu, w podziemiach zbiera troglodytów do ataku na was więc lepiej byśmy nie zwlekali zbyt długo z zasadzką. Choć zawsze mogę mu powiedzieć że właśnie próbujecie uciec po walce z Nevakali wtedy pośle troglodytów na plac co da nam dość czasu by z nim skończyć. Masz dobre przeczucie choć nie do końca masz rację, głos straciłam dwa lata temu i prawie zapomniałam jak brzmi do czasu ostatniej kłótni gdy Kikonu zorientował się że może go naśladować i wykorzystał to by mnie wyśmiać i obrazić. Teraz głupiec myśli że mu wybaczyłam i bez wachania pomogę mu was wyrżnąc i wrócę do jego łoża, prawda ze taka głupota prosi się o śmierć ? Skoro zabiliście Nevakali to nikt mu nie przyjdzie z pomocą, jeszcze tylko oderwać łeb Buttersnips i możemy działać chyba że któreś z was chce mieć tę przyjemność ? - spytała jakby oderwanie głowy nie było dla niej niczym niezwykłym, szpony u stóp zastukały o posadzkę gdy czekała na pozwolenie lub odpowiedź.
- Panie Lajos spytajcie tamtej pani, czy potrafi się wysłowić w bardziej zrozumiałym dla nas narzeczu. - poprosiła Hotarubi. Czuła się coraz bardziej niezręcznie niż zaniepokojona sceną w której obserwuje i słucha dialogu między ewangelistom i harpiom z którego nie jest w stanie nic zrozumieć.
- Ona głucha nie jest… tylko mówić nie może. - odparła kąśliwie maguska, przyglądając się koleżance z wyższością (na pewno we wzroście).
- Tak czy siak… nie stójmy tu… dookoła jest wiele nie przeszukanych sal, kto wie co się w nich kryje… mogą być skarby, mogą być wrogowie.
- To o przeszukaniu, to całkiem niezła myśl. Może być tam coś przydatnego, a wrogów nie zawadzi się pozbyć -przyznała Mikanka z uśmiechem. Zaraz spróbowała przejść w bardziej poważny wyraz twarzy by nikt ( a zwłaszcza Arabel) nie uznali jej za chciwą.
- No możemy przeszukamy pomieszczenia, tylko uważajcie na drugiego ptakomona, bo on tu gdzie CZYCHA. - rzekła paladyn.
- Pójdę z tobą, Arabello. - rzekł Kenji. Jej “fascynacja” (o ile można to tak nazwać) ptakami niepokoiła go i wolał być przy niej, gdyż wiedział doskonale, że na Hotarubi w tej kwestii polegać nie mógł.
- Nie martw się Bello, będę z tobą! - Hotarubi ujęła dłoń paladynki w swoje. Przy okazji trącając Kenjego by nie był tak blisko niej.
Harpia wysłuchiwała ich wywodów z pewnym rozbawieniem choć na słowa Arabel spochmurniała.
-Czyli nie dopadliście Nevakali, niedobrze może i nie przepada za Kikonu, ale zapewne spróbuje przyjść mu z pomocą wraz ze swym pupilem. No chyba że ubiliście nietoperza w solarium na murze w co wątpię, tam zapewne uciekła by wylizać rany i przygotować się na kolejne spotkanie. - nagle oderwała dłoń od kapłana i podeszła do krwawiącej na ziemi pośpiesznicy. Stopa harpi wyposażona w ostre szpony zacisnęła się na głowie Buttersnips i szybkim ruchem skręciła kark kończąc jej żywot. Gdy ponownie zwróciła się w stronę Lajosa ten mógł bez problemu dostrzec, że ten akt przemocy poprawił humor harpii, choć wciąż miała poważny ton głosu gdy ponownie go dotknęła.
- Powstrzymaj zapędy swoich kompanów do grabieży do czasu aż pozbędziemy się Kikonu i jego sługusów, no chyba że chcecie by… jak szło to ludzkie powiedzenie A! Chcecie by dopadli was z ręką w przysłowiowym nocniku ! Po mojej zemście i waszym zwycięstwie pokażę wam gdzie Kikonu i reszta trzymają swoje kosztowności, no i lepiej unikajcie tamtego pomieszczenia. Drzwi są zatrzaśnięte ale z tego co mówił Kikonu i reszta to pokój jest nawiedzony czasem słychać stamtąd dziwne odgłosy a nie ma innego wejścia poza tym. - wolną dłonią wskazała na lekko skrzywione drzwi po drugiej stronie jadalni.
- O pani możemy się wstrzymać z poszukiwaniem przydatnych rzeczy do pokonania Kikonu. Na naszą obronę pragnę dodać, że po drodze tutaj mieliśmy całą rodzinę ogrów. - oświadczyła Hotarubi po wysłuchaniu tłumaczenia Lajosa.- Kikonu zaś w jakiś magiczny sposób nam umknął. Czy wiecie jak można by go wytropić? Albo jak zażegnać jego ewentualnej ucieczce.
- Aha… To częste w opuszczonych zamkach. A wiecie, gdzie może być Kikonu? - rzekła paladyn. - A w ogóle to co wam zrobiła ta latadełka?
- Obojętne co zadecydujemy… ruszmy się z tego korytarza. - warknęła zirytowana Arija na niezdecydowanie swoich towarzyszy.
- Przepraszam. - powiedział Kenji - Jest jedno, co mnie intryguje. Dobrze znasz ten zamek? Jego historię i magię w nim zawartą? Nasza przyjaciółka dostała się pod wpływ tajemniczej klątwy i chcemy ją z niej zdjąć. Jest najwyraźniej powiązana z tym miejscem. Nie wiesz czasem, co to może oznaczać? - zapytał zaklinacz, pełen nadziei.
Nie tylko Arija była zirytowana ich brakiem decyzji czy też inicjatywy poza zadawaniem kolejnych pytań, gdy ponownie przemówiła teleptycznie Lajjos mógł wyczuć napięcie w głosie harpii.
-Czy oni zawsze tak rozmyślają nad wszystkim i zadają zbędne pytania ?! Przekaż im co powiem choć tak by ich nie obrazić. Powiedz tej parce która słucha wybiórczo że już mówiłam, że Kikonu jest w podziemiach zamku i szykuje troglodytów by was dopaść a nie jest ich tak mało, chyba że lubią walkę gdzie napastnik ma znaczną przewagę liczebną. A jak będą tu stać i gdybać oraz zadawać durne pytania to was tu dopadną i nici z zasadzki na Kikonu. Jeśli ją tak interesuje czemu Buttersnips się doigrała to po prostu jej nie lubiłam choć jej “galeria sztuki” na dole może być dla was ludzi wystarczającym powodem by samemu jej ukręcić łeb. Co do zamku to jestem tu tylko od dwóch miesięcy choć Kikonu chwalił się że wraz z kompanami dopadli tu swego nieprzyjaciela i zgładzili go z pomocą pięciu burz… nie sztormów zawsze mnie poprawiał gdy to pomyliłam. Chyba wybili mieszkańców magiczną burzą choć nie znam szczegółów bo zawsze zaczynał tyradę o tym że oddzielił się od swych kompanów by objąć światłe przywództwo nad tutejszymi ptaszyskami i oddać się swej pasji do teatru i sztuki… nigdy nie miałam chęci by słuchać jego wywodów na ten temat. Czy to ich zadowoli czy jeszcze sobie postoicie i będziecie zadawać durne pytania aż nas Kikonu znajdzie ? Bo jak tak to mogę go od razu tutaj zawołać i oszczędzić wszystkim czasu ! - wyraźnie cierpliwość Zaiobe do ich pytań i bezczynności w obliczu potencjalnego zagrożenia była już na wyczerpaniu.
-Arija ma rację, zapomnieliście chyba że dosłownie jesteśmy w środku wrogiego zamku, więc nie powinniśmy tak po prostu stać bezczynnie w miejscu lub zajmować się grabieżą, gdy niebezpieczeństwo jest wciąż bliskie. - Shalelu podzieliła się swoją opinią co do obecnej sytuacji.
- O dostojna Shalelu, to nie zmienia, że nie rozumiemy co mówi Zaiobe. Jej komunikaty docierają do nas okrężną drogą. - skwitowała Hotarubi marszcząc nos - I niechże uwzględni, że wiemy o zamku mniej od niej. Zatem czy jest co by chciała, żebyśmy zrobili? Lub czy wie czy jest tutaj cokolwiek co mogłoby nam pomóc zdjąć klątwę z szacownej Ameiko?
- Jeśli sprawy tak się mają, to rzeczywiście możemy najpierw zająć się Kikonu, a potem naszą przyjaciółką. Ameiko może zaczekać te parę minut… gdzie robimy zasadzkę? - spytał Kenji.
- To mamy się wstrzymać, czy pędzić na Kikonu… Z ptakami nie dojdziesz, to idziemy do tego Solarium, czy zapraszamy trlogdotydów… Już ich sporo zabiliśmy. Skąd przyjd...
- Dobra… dobra… zamknąć się wszyscy bo nie wytrzymam. - Płomiennooka przerwała Arabel w połowie słowa, widząc, że ta dyskusja nie miała sensu. Trzeba było podjąć jakąś decyzję i jeśli nie mogli zrobić tego dyplomatycznie, to wymusi na nich siłą.
- Zaiobe… posłuchaj mnie. Tu nie jest bezpiecznie, wiesz o tym. Nie możemy tu stać. Mamy dwa rozwiązania, albo uciekamy, albo ruszamy w pościg za Kikonu i atakujemy go zanim zdąży zebrać siły. Jesteśmy dość wyczerpani poprzednimi potyczkami… ale to oznacza, że nasz wróg również. Teraz mamy szansę go dopaść. Tak? Tak! Skupcie się wszyscy. Wycofujemy się lub idziemy dalej… - Maguska popatrzyła uważnie na każdego ze swoich towarzyszy, by upewnić się, że jej słowa dotarły do słuchaczy.
- Kenji? Lajosie? Jak stoicie z czarami? Muszę powiedzieć, że ja już prawie nic nie mam i będę walczyć bronią, jeśli macie podobnie to czy starczy wam strzał lub bełtów do strzelania? Mikstur leczniczych mamy pod dostatkiem, więc ranami nie musimy się obawiać. Zróbmy głosowanie, dobra? Bez zbędnych pytań i dyskusji. Kto jest za tym by iść na Kikonu ręka do góry? - Arija podniosła rękę i popatrzyła na resztę.
Kenji także podniósł rękę - Mam swoje najbardziej podstawowe zaklęcia, jakoś dam sobie z nimi radę.
- Powinnam mieć jeszcze swoją magię, miecz i trochę shurikenów, no to chodźmy na Kikonu. - skwitowała Hotarubi.
- Zajobe jest tu dopiero od kilku miesięcy, więc nie wie za dużo. Kikonu coś tam opowiadał o tym, że zabił mieszkańców zamku magiczną burzą ale nie czas teraz się nad tym zastanawiać. Nasza skrzydlata przyjaciółka jest tego samego zdania, co ty Arijo i Pani Shalelu trzeba ruszyć tyłki i dobić wroga więc kochani do boju! Co do modłów nie mam nic szczególnie przydatnego wezmę się za kuszę i różdzkę bo na Kikonu nie robią wrażenia moje słowa a teraz ruszajmy.- Starał się zachęcić towarzyszy do ruchu.
-Pijany szczęściarzu zaślij mi nieco bimbru na osłonę umysłu oraz uspokojenie nerwów. - Zmówił krótki paciorek po czym, podał święty symbol wypełniony ognistą wodą Zajobe dotknął jej ramienia i pomyślał - Przepraszam za nich są po prostu zmęczeni walką dlatego trochę pierdolą głupoty napij się przed walką dobre na nerwy, złość i inne bolączki.
- Nie wiem czy będziemy mieli potem taką okazję, a wyeliminowanie Kikonu powinno ułatwić nam przeszukanie zamku i odnalezienie źródła naszego problemu. Choć chyba będę potrzebować jeszcze leczenia, a straciliśmy już trochę czasu. - Shalelu dołączyła do głosowania.
Zaiobe spojrzała się na trzymany przez Lajosa kufel potem na bukłak, ujęła podany jej trunek i odparła.
- To dlatego nosisz ze sobą tyle alkoholu ? - spytała choć brzmiało to bardziej jak stwierdzenie faktu, następnie upiła z kufla krzywiąc wyraźnie nie przyzwyczajona do tego smaku.
- Co nie zmienia, że patron pana Lajosa do tej pory się sprawdzał. - wtrąciła Hotarubi. Coraz mniej się jej podobało to ptaszysko. Aż nadto zadzierało nosa, ale póki co to trzeba iść zgodnie z jej poleceniami. Co nie zmienia, że jej ulży jak drogi z Zaiobe się rozejdą. Nie dość, że nie daje jasnych rad to ich oskarża o opieszałość.

-Kikonu jest obecnie w podziemiach zamku choć przez ten czas jak wy gadaliście zdążył już ogarnąć troglodytów i zaraz wyjdą na powierzchnię was szukać. Albo skorzystają ze schodów do sali obok sali tronowej a stamtąd mogą wejść schodami do wieży… - tutaj wskazała na uchylone drzwi do pokoju z którego wyszła - Choć bardziej prawdopodobne że skorzystają ze schodów prowadzących do sali balowej, skoro tam staraliście się z Kikonu. To zapewne każe im was szukać właśnie tam. Są jeszcze to schody prowadzące z jadalni do sali głównej piętro niżej ale nie chyba z nich nie skorzystają bo nie ma bezpośredniego połączenia podziemiem. - tutaj wskazała na schody znajdujące się tuż obok -Kikonu chciałam zwabić na mury przy katapulcie tam miałabym dość przestrzeni, niestety wy nie umiecie latać. Powinniście się jeszcze trochę ogarnąć, bo Kikonu tanio skóry nie sprzeda, a zapewne troglodyci ruszą mu na pomoc. Gdy się zorientują co zaszło, choć wtedy będziecie wiedzieli którędy nadejdą. No i mam nadzieję że dysponujecie ogniem bądź kwasem bo bez tego go nie ubijemy sama mam parę strzał ognistych. Możecie zająć pozycje w pokojach które mają okna na plac by móc w miarę bezpiecznie ostrzelać Kikonu ale bądźcie dyskretni by się nie zorientował od razu że to podstęp. Czy macie jeszcze jakieś pytania ?
- My również tanio skóry nie sprzedamy. -skwitowała Rubi zawijając palcem pasmo włosów.- Rozumiem, że nie macie jak sprowadzić Kikonu w konkretne miejsce. Wydaje mi się, że sala balowa to najlepsze miejsce.
- No nie wiem, tam będzie mógł latać i strzelać do nas, lepiej tu go zwabić… - rzekła Arabel.
- Ja mam dwa. - odezwała się Arija. - Pierwsze, czy orientujesz się ilu ma ze sobą wojowników? Może być przybliżona liczba. Drugie, czy znasz miejsce w zamku, które ma dwa wejścia jedno z przodu… drugie z tyłu, albo jedno wejście i okno? Musimy ich zmuszać by szli do nas małymi grupami, wtedy możemy ich osaczyć i zabić, a w razie kłopotów trzeba mieć zapewnioną drogę ucieczki.
Lajos mógł usłyszeć jak Zaiobe zaklęla słuchając wywodu kunoichi ktora chyba umyśl ignorowała to co wcześniej “powiedziała” o telepatii, za to pytanie Ariji spotkało się z inną reakcją.
- Przynajmniej jedno z was słucha i myśli… - skomentowała po czym zaczęła coś liczyć, kapłan mógł usłyszeć jej głośne przemyślenia - Hmmm... Orbakhag, konkubiny, obstawa i cholerne lenie z piętra niżej. Powiedz jej że wraz z ich wodzem to będzie jedenaścioro troglodytów choć najbardziej powinniście uważać na wodza Orbakhaga raczej bez problemu go odróżnić od reszty, a jak by udało się wam go ubić… Sala balowa może być niezłym wyborem jest dość miejsca i jedne schody, wrota na zewnątrz powinny być zamknięte. No chyba że kilku pójdzie po rozum do śmierdzącego łba i spróbują was obejść schodami do jadalni ale szczerze wątpię, by na to wpadli bez Kikonu lub swego wodza. Możecie spróbować w wierzy w sypialni Kikonu lub w moim gnieździe piętro wyżej, choć wtedy będzie tłok jak wszyscy się tam zbierzecie, więc odradzam. Tyle że schody prowadzą prosto do lochów obawiam się, że na to już za późno skoro Kikonu już odprawia ich na poszukiwania bo piętro niżej wystawił wcześniej kilku na straży zapewne reszta po nich przyjdzie. - jak by na potwierdzenie tego w oddali zza uchylonych drzwi usłyszeli stłumione syki i rozmowy które szybko przekształciły się w okrzyki bojowe dochodzące z dołu.
-Już wiedzą że mają ruszać na łowy, miejmy nadzieję że dobudzenie pary leni z sali obok trochę im zajmie. - skomentowała zirytowana harpia.
- No to niech będzie sala balowa. - rzekła Arabel skonsternowana.
- Skoro Bella chce do balowej to jest to balowa! I ja też idę!! - Rubi wzięła pod ramię paladynkę. - A pojedyncze drzwi ograniczą przepływ liczby wrogów.


Zbrukana kaplica

Inicjatywa:
Nevakali Przygotowana zaczyna automatycznie
???? 26
???? 23
Kenji 14+6=20
Arabel: 18
Hotarubi:7+6=13
Lajos:10+2=12
Shalelu: 8+3=11
Arija:6+4=10

Runda 1:

Nevakali: Przygotowana akcja Uderzenie Dźwięku na otwierających drzwi Obrażenia: 6 + Ogłuszenie ST 14
Kenji 7+4=11 Ogłuszony [15/21 HP] - Upuszczenie trzymanych przedmiotów -2 KP utrata Zr do KP
Arabel: 8+8=16 Przytomna [25/34 HP] Nevakali HP 26/42
Hotarubi:1+3=4 Ogłuszona [21/27 HP] Upuszczenie trzymanych przedmiotów -2 KP utrata Zr do KP
Lajos: 17+5=22 Przytomy [13/26 HP] Inspiruje
Shalelu: 12+10=22 Przytomna [23/52] Ruch + Strzał z Deadly Aim: 19+11=30 Obrażenia: 3+8=11 Nevakali [15/42 HP]
Arija: idzie i przygotowuje czar [Ray of frost]

Runda 2:

Nevakali: Półtorametrowy krok i Niewidzialność ????
Buttersnips: Atak w Biegu: 19+10=29 Krytyk? 9+10=19 Potwierdzony 3+1-2+Ukradkowy 1=3 Trutka: 1+5=6vs14 Zatruta -1 Kondycji Wycofanie do jadalni
Zaiobe atak na Buttersnips: 11+10=21 Miss? 29 Trafienie Obrażenia 8+6=14-5 redukcji=9 Buttersinps [9/18 HP]
Kenji: 18+4=22 Pudło? 54 Trafienie: 2+2=4 Buttersnips [5/18 HP]
Arabel: Akcja ruchowa
Hotarubi: Podnoszenie broni + Ruch
Lajos: Poświęcam Grace żeby rzucić rozkaz na Buttersnips. Wola: 20+6=26
Shalelu: 1,5 metrowy krok + Rapid Fire na Butternips: 6+11=17 / 19+11=30 Pudło? 23 Trafienie: 6+2=8 Buttersnips -3/18 HP

Arija - Trucizna: 15+4=19 vs 14 Sukces
+160 PD

 
Rodryg jest offline