Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-07-2018, 20:12   #55
Koinu
 
Koinu's Avatar
 
Reputacja: 1 Koinu ma wspaniałą reputacjęKoinu ma wspaniałą reputacjęKoinu ma wspaniałą reputacjęKoinu ma wspaniałą reputacjęKoinu ma wspaniałą reputacjęKoinu ma wspaniałą reputacjęKoinu ma wspaniałą reputacjęKoinu ma wspaniałą reputacjęKoinu ma wspaniałą reputacjęKoinu ma wspaniałą reputacjęKoinu ma wspaniałą reputację
Cahnyr nie zmieniał swojej (do tej pory skutecznej) taktyki. Magiczne pociski były najsilniejszą bronią, jaką posiadał, i nie zamierzał z niej rezygnować. Kolejne naładowane magią iskierki przemknęły przez pomieszczenie, bez pudła trafiając w nagą wampirzycę, która syknęła, może bardziej ze złości niż z bólu, bowiem obrażenia nie były wcale poważne.
Wampira w napierśniku spotkał ten sam los, co łysawą wampirzycę. Nie zdążył nawet nic powiedzieć, kiedy obrócił się w kupkę popiołu, pozostawiając po sobie jedynie długi miecz, oraz napierśnik.
Naga wampirzyca pobiegła do zachodniej części północnej komory pokoju i zniknęła z pola widzenia.
Ojciec Lucian podbiegł bliżej wampirów i schował się za stertą drewna, aby w razie czego mieć jakąś zasłonę.
- Siedzą w kupie w rogu pokoju na stertach drewna! Naga wampirzyca wybudziła czaromiota spod działania twojej mocy, Aguście! Mam atakować? Mam jeszcze trochę magii w zapasie!
Agust wbiegł przed kapłana.
- Jeśli możesz pokrzyżuj jakoś jego magię! - odpowiedział.
- Zachowam więc odpowiedni na to czar, może będzie okazja go użyć. A teraz… - jego dłonie zapłonęły - posmakuj tego, wampirzy pomiocie! - Z dłoni kapłana buchnęły płomienie i poleciały w stronę nagiej wampirzycy, jednak udało jej się zręcznie wyminąć zaklęcie. Paladyn stał zaraz przy kapłanie gotów bronić go gdyby ktoś próbował go zaatakować i utrudniał trafienie.
Cely zaklęła widząc, że wampirzyca, którą planowała zaatakować schowała się.

- Tak się bawisz suko? Trochę blado wyglądasz, chyba czas się poopalać! - rzuciła, po czym posłała magiczną dłoń by ta odsłoniła okna.
- O, nie... - jęknął Cahnyr, przed oczami którego stanęła wizja walki z czterema wampirami naraz.
Słoneczko zalało północą część pokoju swoim światłem. Wszyscy usłyszeli odgłosy smażącej się skóry.
Ismark stanął przy Lucianie i w biegu zamienił miecz na kuszę. Wycelował w nagą wampirzycę i trafił ją bełtem.
Strażnik blondyn podbiegł i stanął za Agustem. Rzucił włócznią w nagą wampirzycę, ale nie trafił. Natychmiast schował się za Ismarkiem.
Strażnik z szeroką klatą postanowił zrobić to samo.
- Wybaczcie, nie chcę się już do nich zbliżać. Bo i tak wygramy, co nie? - powiedział lekko roztrzęsionym głosem, ale wziął głęboki oddech i stanął na skrzyni i się zamachnął. Nie trafił.
- Jeśli przeżyjemy, to musimy poprosić burmistrza o jakiś trening w rzucie włócznią - powiedział gorzko.
Elegancki wampir był równie szybki, co już poległy wampir z mieczem. Biegnąc pod ścianą, aby nie oberwać od strażniczych duchów kapłana, podbiegł do wschodniej ściany i zasłonił ponownie okno. Nie zwracał uwagi na to, że jego skóra paliła się.
Wampirzy mag rozejrzał się po pokoju. Dyszał wściekle. Jego wzrok zatrzymał się na pół-drowce.
- Ty… myślisz, że twoja magia może się równać z moją? - wrzasnął, obficie zapluwając się przy tym ze złości. Wyciągnął przed siebie dłoń. Dłoń spowiło najpierw jakieś zielone światło, które po chwili przeistoczyło się w zieloną, bulgoczącą maź. Ogromne pokłady mazi. Posłał ją w stronę Cely z zastraszającą prędkością. Pół-drowka rzuciła się na ziemię, obiła sobie trochę łokcie, serce biło jej jak oszalałe. Ale przeżyła, uniknęła spotkania ze śmiercią.
- Zdumiewający pokaz magiczny… - prychnęła pogardliwie Mira, patrząc na wampirzego czarownika. A Cahnyr tylko głęboko odetchnął z ulgą.
Strażniczka na polecenie drużyny pobiegła odsłonić okno i przesunęła ciężkie kotary, ponownie wpuszczając do pomieszczenia więcej światła.
Mira, widząc że front walki nieco się od niej oddalił, podbiegła nieznacznie do przodu, zmieniła miecz na włócznię i rzuciła nią w maga, szczęśliwie go trafiając.
Ruda wampirzyca, czując piekące promienie słońca, ruszyła do ataku. Weszła w pole zasięgu strażniczych duchów i została przez nie zaatakowana. Nie spowolniło jej to jednak. Przezwyciężyła czar chroniący paladyna i zaatakowała Agusta. Próbowała trafić go pazurami, ale za każdym razem trafiała jedynie w jego twardą zbroję. Najwyraźniej słońce bardzo przeszkadzało jej w walce.
Piegowaty Strażnik wbiegł w tłum walczących, aby podnieść jedną z leżących na ziemi włóczni i zaatakował rudą wampirzycę. Ręce jednak tak mu się trzęsły, że nie zdołał jej trafić.

Cahnyr uznawał równouprawnienie, posyłał więc magiczne pociski zarówno w wampiry, jak i wampirzyce. Tym razem za swój cel obrał rudą wampirzycę, a niezawodna magia ponownie zadała obrażenia. Niezbyt co prawda wielkie, ale ziarnko do ziarnka...
Umięśniony wampir również zdecydował się zaatakować Agusta, z tak samo miernym rezultatem. Agust wyszedł z tego ataku bez szwanku, zaś napastnik poniósł obrażenia i od słońca, i na skutek ataków przywołanych przez kapłana duchów.
Naga wampirzyca również doznała obrażeń od słońca i strazników duchowych. Była już na wyczerpaniu, a kapłańska magia i promienie słoneczne sprawiły, iż nie mogła się regenerować. W desperackiej próbie wywarcia zemsty spróbowała zaatakować Agusta. Zdołała przebić się przez działanie sanktuarium, nie trafiła jednak paladyna, a kolejnym atakiem nie dała rady przezwyciężyć chroniącego paladna zaklęcia, więc skierowała swoje pazury w stronę ojca Luciana. W tym momencie Agust spróbował odepchnąć ją, lecz wampirzyca wykazała się niezwykłą zręcznością. Osłabiona nie zdołała jednak zranić kapłana.
Ojciec Lucian wyczarował za plecami nagiej wampirzycy wielki, lewitujący, naostrzony kołek, któremu rozkazał zaatakować rudą wampirzycę. Kołek wbił się w jej ciało, zadając niezbyt wielkie obrażenia.
- Ismark, zajmij maga! - Agust krzyknął przez ramię, zamierzając się na rudą wampirzycę. Trzeba było pozbyć się jej jak najszybciej. Jej i tego czaromiota w kącie. Trzeba było bronić kapłana. Cios był celny i bardzo mocny, ale i tak nie zwalił przeciwniczki z nóg.
Zaklinaczka weszła na stojącą obok niej skrzynię i posłała w kierunku eleganckiego wampira ognisty pocisk, wampir jednak uniknął tego pocisku.. Chwilę po tym ataku dziewczyna zeskoczyła ze skrzyni i posłała magiczną dłoń by ta odsłoniła kolejne okno, po czym cofnęła się.
Ismark posłuchał Agusta i zmienił broń na miecz. Pobiegł do wampirzego maga i zranił go dwa razy długim mieczem, jednak obrażenia były minimalne.
Strażnik z szeroką klatą postąpił podobnie - ruszył do ataku. Wybrał jednak na cel umięśnionego wampira, zadając mu niemal niezauważalne obrażenia
Elegancki Wampir zaatakował pazurami blondyna. Ten uskoczył od ataku. Wtedy wampir uśmiechnął się, przyłożył dłoń z długimi pazurami do czoła i wypowiedział jakieś zaklęcie w nieznanym nikomu języku. Czarna aura na chwilę pojawiła się wokół strażnika, lecz po chwili zniknęła. Wampir otworzył szeroko oczy ze zdziwienia. Czar nie zadziałał.
- Nie doceniasz mnie, krwiopijco! - krzyknął blondwłosy strażnik.
- Co się dzieje? Jak to możliwe?- wrzasnął wampir sam do siebie. Rozejrzał się po pokoju. Jego partner nie żył, pozostali już dogorywali. Wskoczył na ścianę i otworzył okno, którego kotary były już odsłonięte.
- Nie mogę tak skończyć! Nie mogę! - wrzasnął z przerażeniem i zniknął za oknem, krzycząc z bólu. Do środka wpadło przez okno chłodne powietrze.
Strażniczka rzuciła szybkie spojrzenie w stronę wychodzącego wampira.
- O nie, mam nadzieje, że spłonie na tym słońcu i nikogo nie skrzywdzi! - krzyknęła i pobiegła zaatakować rudą wampirzycę, której tym razem zdołała zadać obrażenia.
Mira krzyknęła do strażniczki:
- Nie bój się, zajmę się tamtym! - Po czym z całym impetem wyskoczyła za wampirem.
Bezpiecznie wylądowała na ziemi. Tuż koło wampira oraz… jakiegoś starszego mężczyzny, który ze zdziwieniem spojrzał na pół-orczycę.


Mężczyzna stuknął swoją drewnianą laską o ciężki but i z końcówki laski wysunęło się cienkie, posrebrzane ostrze. Zamachnął się raz, spudłował. Drugi raz i ostrze przy kontakcie ze skórą wampira zaświeciło przez ułamek sekundy. Wampir skulił się i wrzasnął z bólu.
Mira chciała skorzystać z okazji i również zaatakować wampira, lecz ten zdołał tym razem wyminąć jej atak. Mężczyzna nic się nie odzywał. Walczył w milczeniu i obserwował ruchy Miry i wampira.

W pokoju tymczasem trwała walka.
W pewnym momencie całe ciało wampirzycy spowiło się rudymi lokami ognia trawiącego ją samą. Zniknęła, pozostawiając po sobie tylko popiół.
Piegowaty Strażnik podjął nieudolną próbę zranienia umięśnionego wampira.

Cahnyr sądził, że i bez jego udziału walka się za chwilę by się skończyła, lecz uznał, że to nie zwalnia go z udziału w ostatecznym pokonaniu wampirów. Posłał magiczne pociski w umięśnionego wampira, zadając mu kolejne obrażenia.
Umięśniony wampir próbował chwycić jednego ze strażników, ale mu to nie wyszło. Słońce go zaczęło palić, a duchy strażnicze rozerwały go w końcu na strzępy.
Naga wampirzyca również pożegnała się z tym światem. Stanęła w płomieniach tak jak jej towarzysze.
Ojciec Lucian podbiegł do okna i spróbował cisnąć świętym światłem ze swojej dłoni w stronę wampira, ale nie trafił go, mimo przewagi.
Agust nie mógł teraz pomóc Mirze. Ale wiedział że nie potrzebowała pomocy, potrafiła o siebie zadbać. Położył swoją dłoń na strażniku, a ta rozbłysła światłem. Z ran przestała sączyć się krew ale wciąż część z nich była otwarta.
- Przykro mi, nie mam już więcej mocy żeby leczyć. Mam nadzieję że to pomogło.
Strażnik syknął, przygotowany na ból, ale ku jego zaskoczeniu poczuł jedynie ulgę.
- Dziękuję. Niesamowite rzeczy potraficie - powiedział z uznaniem.
A potem odwrócił się i spojrzał w kierunku miecza i pancerza pozostałego po wampirze.
Cely również podbiegła do okna i posłała kolejnego fire bolta w stronę wampira. I w końcu trafiła!
Elegancki wampir posłał ostatnie spojrzenie gdzieś w stronę okna. Napotkał oczy Cely. Jego ciało płonęło, a duchy strażnicze atakowały go, doprowadzając do jego ostatecznego końca.
- W końcu wolny… - zdołał jedynie to powiedzieć i wiatr rozdmuchał pozostały po nim popiół.
 
Koinu jest offline