Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-07-2018, 17:12   #102
Ranghar
 
Ranghar's Avatar
 
Reputacja: 1 Ranghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputację
Nastał ranek w częściowo odbitej dzielnicy Bram. Grupa zaprawionych w boju przyjaciół zebrała się w Ognisku. Sybill, Axim i Esmond, popatrzyli po sobie. Połowy oryginalnego składu brakowało, ciała Aceli nie udało się odzyskać z pożaru. Olaf i Kargul nie wrócili jeszcze z podziemia pod więzieniem, ale wysłani tam kapłani wrócili z ciałami skradzionymi ze świątyni i potwierdzili, że dwójce krasnoludów nic nie jest.
Wkrótce do drużyny dołączyły Rag i Ryfui. Jednak krasnoludka przyszła się pożegnać, bo Złote Lwy zleciły jej nowe zadanie i nie wie kiedy będzie mogła wesprzeć ponownie drużynę. Na chwilę zjawił się również mag Bjorf obiecując, że postara się zdobyć jakieś kolejne magiczne przedmioty pod nieobecność drużyny.
Po chwili przybyli Balkazar, Draug, Grzmot, Pluszek i Nutka. Goblinka stwierdziła, że zostanie na miejscu, ktoś w tak dużej grupie może zbyt łatwo ją pomylić z wrogim goblinem i niechcący skrzywdzić.
Zaraz za nimi pojawiły się najemniczki Walkirii - Nedia, Vylona i Sesrea. Pierwsza była elfią akolitką z wieloma zwojami przyczepionymi do pasa. Nosiła teraz na sobie zbroję należącą poprzednio do Walkirii. Druga była nawróconą mniszką, która jeszcze nie tak dawno służyła Lamashtu i jej kapłance, której będzie musiała dzisiaj stawić czoła. Trzecia po przegranej bijatyce z harpią była wciąż nadąsana za nazywanie jej rasistką, ale była gotowa zaprowadzić drużynę do rzeki Świstu.
Po kilku kolejnych chwilach pojawili się nowi członkowie, którzy przybyli z siłami księżniczki. Bartholomeus, Randar, Raileyn, Sidhe, Cień, Laerune i Atheris wraz z zwierzętami i najemnikami.

Gdy wszyscy byli już obecni Walkiria przypomniała, że celem misji jest odbicie więzionej orczej księżniczki, która została nawrócona przez nią na stronę Wszechstwórcy. Jeśli uda się Agako przejąć władze orcze i goblińskie plemiona zaprzestaną walk. Drugim celem jest powstrzymanie kapłanki Lamashtu, która więzi ją w swojej twierdzy na wzgórzu otoczonym przez rzekę. Sybill zgodnie z obietnicą daną Vylonie będzie chciała nawrócić jej partnerkę na stronę Wszechstwórcy, więc będzie trzeba ją trochę sponiewierać, ale zachować przy życiu. Poza tym według doniesień Vylony w twierdzy przybywają najemnicy zebrani przez kapłankę, mniszka jest pewna, że kilku udało by się przekonać do pomocy, więc radzi, aby nie rzucać się na nich bez jej pomocy.
Zanim jednak wszyscy dotrą do twierdzy będzie trzeba zmierzyć się z goblinami w zaklętym przez nich lesie. Wszyscy mają zachować ostrożność bo według doniesień Sesrei lasem manipuluje potężny druid, który potrafi zamienić go w koszmarny i żarłoczny labirynt śmierci. Kobiecie udało się raz przejść przez ten labirynt i będzie przewodnikiem drużyny na czas tej misji.

W końcu kolumna barwnych osobników wyruszyła z Ogniska. Wschodzące słońce zasłaniała potężna sylwetka elfiego giganta wciąż tkwiącego w fosie przy moście. Póki tkwił na swoim posterunku ludność mogła się cieszyć chwilą wytchnienia w dzielnicy Bram. Drużyna Walkirii wyruszyła z powrotem na mury, sprawdzonym przejściem dostali się do dzielnicy Umów. W oddali majaczył gołębnik, już zawsze miał się kojarzyć ze zdradą orczego kapitana Rozpruwacza i jego podłą ucieczką i występkami przeciw Walkirii i Agako. Jednak zdobyli tu też nowych przyjaciół. Bringost, Hannei i Gieniu - dzieci i ich goblin zostali znalezieni przez Esmonda i oddani pod opiekę ruchu oporu, może w przyszłości uda się odnaleźć ich rodziców, którzy wyruszyli do dzielnicy Arystokratów po pomoc. Nad gołębnikiem zawirowały orły i zanurkowały do środka, ich opiekun Alister wciąż musiał tu przebywać i informować ruch oporu o poczynaniach wroga. Uratowany został tu też lord Windsorrow właściciel fabryki szkła, który pomógł nabyć Sybill Ognisko. Kilku członków drużyny ma również bardziej wstydliwe wspomnienia, o których starają się zapomnieć jak przyzwolenie wrogowi na torturowanie jeńców, gdy sami wykradali dla siebie przedmioty lub zostawienie na pastwę losu dwóch kobiet ciągniętych przez ulice miasta przez świnioczłowieka i jego oddział.

Drużyna poruszała się dalej przemykając między budynkami w kierunku dzielnicy Leśnej. Domy stopniowo ustępowały miejsca drzewom i roślinności, aż budynki całkowicie znikły. Trudno było sobie wyobrazić, że w murach tak ogromnego miasta może leżeć dzielnica należąca jedynie do sił natury i zwierzyny.
Po dłuższym czasie drużyna przebiła się z jednego lasu na początek drugiego. Przewodniczka zarządziła przerwę po 5 godzinnym marszu dając znać, że wkrótce rozpocznie się konfrontacja z wrogiem i trzeba nabrać sił.
Upiorna, kościana dłoń Esmonda została odcięta i przerobiona na talizman. W jej miejscu znajdowała się nowa, różowiutka rączka zregenerowana przez kapłanów Wszechstwórcy. Dzięki zabiegom magicznym udało się zachować zaklęcie przywołujące sir Erskina. Rycerz kościotrup wydał się nad wyraz zdziwiony, że pomimo odłączenia od ciała wciąż mógł zostać przywołany. Zdziwiony był również na widok Chisanu - śnieżnego lamparta, którego uratowali z laboratorium więzienia.

Było ich wszystkich dużo, z oddziału zwiadowczego stali się małą grupą uderzeniową. Walkiria z Nedią, Vyloną i Sesreą, Axim z Draugiem i Duchem, Esmond z sir Erskinem i Chisanu, Balkazar z Razzdanem i Enngu, Grzmot, Ryfui, Pluszek, Mandragora z wężem, Randar z Pepą, Raileyn, Sidhe z sową, Cień, Laerune z Jinfu i Tifą, Atheris.

Sesrea zebrała ze sobą Cienia i Drauga, zawahała się na chwilę przed zawołaniem Ryfui, ale dała sobie z nią spokój czując urazę po ciosie. Ruszyli na drobny zwiad przed siebie znajdując ślady grupki goblinów, które wskazały jej dalszą drogę. Po kilku minutach wrócili zbierając resztę drużyny prowadząc ją ku nowemu lasowi.
Już na pierwszy rzut oka z drzewami i krzewami było coś nie tak. Druid Randar i Szaman Razzdan zgodnie stwierdzili, że przyroda jest tu pod ścisłą władzą magii. Krzewy były zbite gęsto z drzewami tworząc mury zieleni owite potężnymi cierniami o paskudnie długich i twardych kolcach. Po bliższej inspekcji mury zieleni wydają się bardzo wilgotne, a wśród liści przedziera się gdzieniegdzie gęsta mgła.

Jedyna wydeptana ścieżka przez gobliny odkryta przez zwiad prowadzi w kierunku barykady z powalonych drzew wrośniętych w "mury". Barykada wygląda na stworzoną za pomocą magii, wysoka na 3 metry, brak większych ubytków w drzewach pozwalających rozejrzeć się po drugiej stronie. Stojąc przy barykadzie można dosłyszeć odległy szum fal gdzieś na zachodzie. Co jakiś czas słychać jak uderzają o skaliste wybrzeże.

Szybka narada członków drużyny wyłoniła kilka pomysłów. Zwinni członkowie są za cichą wspinaczką i rozejrzeniem się po okolicy. Jednak nie wszyscy potrafią się dobrze wspinać, cześć ludzi i zwierząt musiałaby zostać bezczynna. Bardziej agresywna grupa jest za zniszczeniem barykady, jednak są obawy, że taki czyn zaalarmuje gobliny o obecności kogoś nowego.

 

Ostatnio edytowane przez Ranghar : 29-07-2018 o 17:35.
Ranghar jest offline