Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-07-2018, 07:58   #280
Aiko
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Widok “obcej” twarzy tuż po przebudzeniu sprawił, że Anna poczuła łzy cisnące się pod powiekami. Nie… było go. Nie było go obok. Zacisnęła dłonie na kocu i odezwała się cicho.
- Dziękuje…. Jestem zdrowa. - Szepnęła cicho. - Za szybko wyszłam z balii.

Poczekała chwilę, aż zakonnica wyjdzie i zwinęła się w kłębek przykrywając się po czubek głowy kocem. Poczuła jak niekontrolowane łzy spływają po policzkach. Musiała się uspokoić i to szybko. Gerge… Gerge nie będzie zawsze obok. Zostawi ją tutaj gdy tylko wszystko się uspokoi. Będzie tu sama… tak jak była nim go poznała. Chwyciła leżący obok łóżka krzyż i zaczęła się cichutko modlić, czekając aż spłynie na nią spokój.

Gdy pojawił się zakonnik by ją wezwać, szybko zebrała swoje rzeczy. Wzięła wszystko na wypadek gdyby mieli wyruszyć i ruszyła do klasztoru dominikanów. Gdy tylko przekroczyli próg zabudowań zakonnych odezwała się do prowadzącego ją brata.
- Muszę się jak najszybciej dostać do brata Waltera.
- Jest w infirmarzu. To tamtym krużgankiem
- otworzył furtę przed zakonnicą i wskazał wschodnie skrzydło budynku.

W infirmarzu był tylko Walter i dwóch dominikanów, którzy się nim zajmowali. Był w samej bieliźnie. Stara i pomarszczona skóra zwisała na nadal imponującej muskulaturze. Człowiek ten w młodości mógłby się siłować z bykiem, a i teraz po latach zachowywał nadzwyczajną sprawność. Aż do poprzedniej nocy. Jego noga była powykręcana i widać było wyraźnie źle zrośnięte kości. Przyczyna jego kalectwa. A później brzuch. Dwie spore plamy czerwieni przebijały się przez prowizoryczny opatrunek. Walter zaś patrzył na wiszący na ścianie krzyż i się uśmiechał.

Na zydlu przy jego posłaniu leżały okrwawione ubrania i kolczuga rozszarpana siłą ciosu. Obok spoczywał młot od którego Anna wyczuwała pobrzękiwanie. Zakonnica podbiegła do Waltera.
- Co się stało? - Szybko presunęła wzrokiem po ranach starając się ocenić co da się z nimi zrobić po czym zwróciła się do braci. - Przynieście mi wrzątek, i misy z wodą, opatrunki, świecę i nóż.
Mało co widziała przez już założone opatrunki. Poczuła na ramieniu dotyk jednego z mnichów.
- Siostro, spokojnie. Skończyłem go zszywać dwie modlitwy temu. Teraz musimy czekać.
- To mój towarzysz… muszę chociaż sprawdzić.
- Anna uśmiechnęła się słabo do zakonnika i skupiła uwagę na Walterze.

Nie zwracając na mężczyzn ułożyła ostrożnie dłonie na czole zakonnika i cicho zaczęła się modlić prosząc o łaskę ulgi.
Walter odwrócił się i uśmiechnął szczerze do dziewczyny.
- Siostro, jestem w dobrych rękach. Pan pobłogosławił mnie niezwykłą wręcz siłą i zdrowiem. - po tych słowach pochwycił jej dłoń między swoje ręce: - Fyodor potrzebuje twojej pomocy. W mieście jest wampir. Wampir, który z łatwością podporządkowuje sobie ludzi.
- Sprawdzę najpierw wszystko.
- Anna nie zważając na protesty zakonników, zabrała się za poprawianie i zaglądanie pod opatrunki. - Ja… miałam poprzedniego wczoraj… nietypowe spotkanie. - Odezwała się szeptem, odchylając ostrożnie jeden z bandaży.

Rana była zszyta. Nie dość dokładnie. Szwy były nieestetyczne. Ale wydawały się skuteczne. Rana zaś wyglądała jakby goiła się już od kilku dni… W zasadzie na oko zakonnicy to za dwa, może trzy dni można byłoby je usunąć.
- Szybko się goi. - Szepnęła, poprawiając bandaże na tyle by zrekompensować niechlujne szycie.
- Zły się mnie nie ima - Walter uśmiechnął się i odwrócił twarzą na powrót do krzyża.
- Co się dokładnie wydarzyło? - Spytała, pracując dalej nad ranami.
- Do brata Reznova przybył na spotkanie germański handlarz. Z obstawą. Czterech zbrojnych. Stwierdziłem, że nieprzydstoi zbrojnym spotykać się z zakonnikiem. Rodzina Reznova jest dość bogata. W związku z tym spodziewałem się, że będą chcieć go zastraszyć. Prawda okazała się gorsza - Walter westchnął - Fyodor natychmiast rozpoznał w nim wampira. Ale zagrał w jego grę. W końcu wampirowi coś się nie udało. Chciał podporządkować sobie naszą wolę. Jednak Pan nas pobłogosławił i dał siłę, żeby się przeciwstawić. Ja powaliłem zbrojnych, a brat Fyodor wąpierza.
Inkwizytor powiedział to tonem kojarzącym się ze stwierdzeniem: od rana padało, a później zza chmur wyszło słońce. Tak normalne musiało mu się wydawać stawanie dwóch starych mężczyzn przeciwko czwórce zbrojnych i wampirowi.
- Po wszystkim ja miałem się zająć niedobitkami, a Fyodor…
- Walter na moment się zmieszał.
- W każdym razie dałem się zaskoczyć jednemu z nich. Krew wampira wyleczyła go i dała siłę i szybkość o jaką go nie podejrzewałem.
Paladyn w końcu odwrócił się ponownie twarzą do zakonnicy, kładąc dłoń na jej dłoniach, które nieprzerwanie wodziły wokół szwów, jakby chciały poprawić dzieło Dominikanina.
- W mocy wampira znalazł się mąż Francisci. Myślę, że dobrze byłoby, gdyby ktoś był przy tym jak Fyodor jej o tym powie. Wiesz, że on jest dość… bezpośredni.
- Poszukam ich, a potem przyjdę się upewnić się czy wszystko w porządku, dobrze?
- Anna przykryła mężczyznę kocem i wstała ze stołka.
Gdy opuściła infirmarz wzięła głęboki oddech. Powolnym krokiem ruszyła korytarzem i po drodze zapytała jednego z zakonników czy nie widział jej towarzyszy. Po krótkiej wymianie zdań skierowała się we wskazanym kierunku i już po chwili zdała sobie sprawę, że każdy kolejny krok stawia coraz wolniej. Wczorajsze spotkanie i efekty wizji powoli zaczynały dawać o sobie znać gdy szok wywołany informacją o rannym towarzyszu się ulatniał. Gerge tam będzie… co robił zamiast być z nią? Czy… czy to dlatego że była, w żeńskim zakonie? Czy to dlatego nie mógł jej towarzyszyć? Anna czuła jak wymęczony wymiotami żołądek kurczy się i ponownie zaczyna doskwierać. Na chwilę zatrzymała się by wziąć dwa głębsze oddechy i ruszyła dalej. Gerge… był tylko jej ochroniarzem. To, że był jej bliski, że traktowąła go niczym przyjaciela, nie musiało być przez niego odwzajemnione. Zostawi ją tu...i znów będzie sama jak wtedy gdy zmarła Ida. Zacisnęła dłoń na wiszącym na piersi krzyżu czując jak łzy zbierają się jej pod powiekami. Z całych sił starała się nad nimi zapanować z każdym krokiem przybliżając się do niuniknionego celu.
 
Aiko jest offline