Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-08-2018, 14:26   #110
Kata
 
Kata's Avatar
 
Reputacja: 1 Kata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputację
[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=AApoGe82yjQ[/MEDIA]


Myśli niczym niespokojne żądła, kuły w jej duszę raz za razem, a mimo to starała się z nimi nie zdradzać. Dla innych oczu wydawała się z pewnością nerwowa i milcząca, ale to pasowało do ich sytuacji. Była daleko od domu i przyjęła brzemię które ciężko było samej nieść. Uważała że nie było innego wyboru. Wierzyła że okłamywanie ich jest słuszne.

Patrząc z perspektywy czasu nie umiała stwierdzić, czy stała się tym kim była sama z siebie, czy może tkwiło w niej to od dawna. To ile masek musiała przybierać, wszystko co robiła w imię wyższego celu. Tylko czy wyższym celem można było nazwać zemstę? A przecież te emocje wciąż paliły i kreowały jej osobę. Cała ta wyprawa była jej obojętna, jak i los ludzi którzy na nią wyruszyli. Tych ostatnich, jako rasy, nienawidziła całego serca i gdyby tylko dać jej dość władzy z pewnością utopiłaby ich we krwi. Gdzieś w tej ścianie nienawiści przemknęła delikatna i niepokojąca myśl że niektóre osoby wydały jej się sympatyczne. W głowie zrodziło się niespokojne pytanie, czy była to słabość, czy resztki sumienia?

Miała zamiar ich wykorzystać, bo tylko w ten sposób można było szybko wspiąć się po drabinie władzy i potęgi. Dzięki nim mogłaby poznać sekrety Kapitana Nabarossa, legendarnego pirata który łupił okoliczne morza. Kapitana pod którego banderą pływała i zabijała niewinnych za których teraz wyruszyła walczyć. Jego skarb przepadł i choć kiedyś nie miałby dla niej znaczenia, tak w świecie ludzi pieniądze zdawały się decydować o wszystkim.
Bardka łaknęła siły w najróżniejszych jej formach, bo tylko będąc silną mogła być niezależna.

Nie miała miejsca które mogłaby nazywać domem, nie miała też do czego wracać. Elfy wygnały ją ze swojego miasta, ale pozwoliły odejść pomimo morderstwa którego dokonała w ich własnym mieście. Je by oszczędziła - powtarzała sobie w myślach - To mądre i rozważne istoty. Ona przecież nie była elfką, nie taką prawdziwą. Mimo to lubiła ten pełen gracji wygląd.

Jej istnienie w tym świecie trwało już kilka lat, ale wciąż nie mogła w pełni przyzwyczaić się do wszystkich jego aspektów. Wszystko było inne.. a wiele rzeczy dokuczało. Wiatr, ubrania, upały i dziwne zwyczaje tubylców. Nie do końca opanowała jeszcze swojej cielesnej formy, ale zrozumiała że jest to kluczowe dla przetrwania. Być może z pomocą Laerune mogłaby lepiej opanować sztukę walki. Powinna nauczyć się walczyć dużo wcześniej, ale kiedyś nie uważała tego za tak ważne. Kiedyś wszystko było inne...

Wydawało się że większość z nich dała się zmylić i uwierzyć w to jaki obraz siebie dla nich kreowała. Wizerunek słodkiej artystki i głupiutkiej niewiasty która idzie na wojnę tylko po to by pisać o tym wiersze. Przez moment Atheris zamyśliła się, bo w jakiś sposób to z czego szydziła wydało się jej atrakcyjne. Szybko przegnała z głowy tą myśl i omiotła chłodnym wzrokiem zbieraninę na której tyłach podróżowała. Było ich stanowczo za dużo by pozostać niezauważeni, a ich wróg zapewne już wiedział o obecności czegoś co Axim mylnie nazywał armią. Nie byli żołnierzami, wojskiem.. tylko pozbawioną dyscypliny zbieraniną osób które przygnało tu przeznaczenie.

Długoucha pamiętała opowieść ich zwiadowczyni. Tej która dostała w nos od Ryfui. Wizja lasu który ożywa i wchłania ich przebijając ciało kolcami nie była specjalnie zachęcająca. W zasadzie to wyglądało jakby weszli w pułapkę bez żadnego przygotowania, ale skoro Axim jest razem z nimi, to raczej nie wysłał ich na pewną śmierć. Ktoś z ich drużyny musiał być dość wyszkolonym czarodziejem, by odeprzeć ewentualny atak lasu. Elfka nie sądziła by mimo posiadania wywiadu, dowodząca Walkiria której jeszcze nie znała, tak po prostu nie przygotowała się na zagrożenie.

Oni mieli mało czasu na swój wywiad, ale Atheris nigdzie się nie spieszyła ze swoim własnym. Odkąd przyjechała uważnie notowała wszystko co wydało jej się ciekawe w swoich pergaminach. Zaczynając od planu budowy zamku, a przynajmniej tej części którą udało jej się poznać. Na rysunkach zaznaczała słabe punkty obrony i wszystko co warto byłoby wykorzystać podczas wojny. Na innym pergaminie rozpisała zwyczaje i słabości ludzi które można było wykorzystać. Opisy były pisane naukowym, pragmatycznym tonem, ale elfka wciąż nie skończyła ich rozpisywać. Szukając w swych analizach najlepszego sposobu na wyniszczenie lub dominacje ludzkiej.. i orczej rasy - którą uznała za zupełnie nieprzydatną i groźną jeśli nie upilnowaną. Kilka rysunków przedstawiało anatomię napotkanych przez nią istot, uzupełnianą łapczywie o kolejne słabe punkty ich organizmu. Inny pergamin uzupełniany był o sytuację polityczną, waśni między rodami i rasami. Gdyby potrafiła stworzyć dość dobrą intrygę, być może jej wrogowie wybiliby się sami między sobą, a jeśli nie musi brudzić sobie rąk, to czemu nie? Wszystko w imię wyższego celu.

Naturalnie elfka miała też trochę nut, poematów i ładnych szkiców które tworzyła zazwyczaj wtedy kiedy była obserwowana. Nie mogąc sobie pozwolić na swoje notatki oddawała się uroczej sztuce, która w porównaniu do jej myśli była całkiem niewinna. Póki co, odkąd przybyła do tego miasta, narysowała też kilka osób.

Ryfui, śpiącą nago w łóżku, z piórami w nieładzie i butelką wina obok.

Laerune, stojącą sztywno z dłonią na rękojeści miecza w deszczu i słabo odkrytą przez światło nocnego nieba.

Cienia, którego imienia jeszcze nie znała. Na jej rysunku stał pod słońce, na skalistej krawędzi. Wyraźnie dumając i napawając się widokami horyzontu, a jego lewa stopa deptała czyjąś dłoń, usilnie starającą się utrzymać i nie spaść w przepaść.


Teraz, gdy byli na misji także rysowała choć tym razem tylko dziwne krzewy i nienaturalną stronę lasu. Musiała przerwać gdy dotarli do niezwykłej przeszkody która nie wyglądała jakby gobliny miały ją w zwyczaju pokonywać. Atheris widziała to tak że, albo wróg już wiedział o ich obecności i zagrodził przejście, albo droga wcale nie prowadziła przodem. Była też jakaś szansa że mogła być to dobra iluzja, skoro las kipiał od magii. Elfka schowała pergamin do tuby, a jej długie ucho nastroszyło się wyraźnie. Usłyszała szum morza, którego nie sposób było zignorować.

[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=5YTVl2IiQJE[/MEDIA]

W jednej chwili cała jej zuchwałość i siła uleciały gdy dawne wspomnienia przybyły na pierwszy plan. Nie była już potworem którym tak chciała być, i choć chciała się przez moment postawić swoim emocjom, po prostu uległa. Tęskniła za Tari'eal, ale pozostały jej już tylko zamazane obrazy. Bardka czuła że w oczach zbierają się jej łzy, ale koniecznie musiała je powstrzymać. Starała się jak mogła mimo że coś w niej pękło. Może za długo już udawała?
Mimo że jej przyjaciółka już nie żyła, była dla niej kimś ważnym. Po części chyba odbiciem samej siebie, tej którą była nim zeszła ze szlaku. Jej głupia śmierć bolała prawie równie jak bezradność którą czuła tak wtedy nad jej ciałem, jak i teraz. Poczucie winy jakie ją ogarnęło, wcale nie pomagało.

Bardka dyskretnie wytarła zbierające się w oczach łzy, w myślach karząc się za swoją słabość surowo. Weź się w garść idiotko - skarciła się w myślach i pokręciła nosem, udając że to tylko wina jakiś pyłków.

Omijając w zimnym skupieniu resztę drużyny, podeszła bliżej bariery i uniosła nieco dłoń. Przywołując magiczne moce skupiła się na wykrywaniu natury magii która otaczała tak las i barierę. Przymknęła oczy skupiając się by poznać jakiej szkoły magia może tutaj czyhać.

Już była spokojna.

Chyba..



.
 
__________________
In the misty morning, on the edge of time
We've lost the rising sun

Ostatnio edytowane przez Kata : 02-08-2018 o 16:23.
Kata jest offline