Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-08-2018, 09:48   #83
Mekow
 
Mekow's Avatar
 
Reputacja: 1 Mekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputację
Zwykle w takich sytuacjach, podczas burdy, Amelia dobrze wiedziała co robić. Współpracowała z kumpelami i chłopakami, aktywnie atakując i w efekcie dokopując napastnikom. Tym jednak razem było inaczej. Na polu walki należała do tych słabszych i kruchych, a co gorsza, laska przed nią oberwała jak cholera. Jakieś metalowe odłamki wystawały z ciała Jean, było dużo krwi.
Amelia zaczęła się poważnie denerwować, może nawet już panikować. Zdawała sobie jednak sprawę z tego, że nie wolno jej się poddać i szybko oczyściła swoje myśli ze strachu.
Najpierw kucnęła nisko, wręcz padła na ziemię, aby nie stanowić niczyjego celu. Z dołu też mogła wszystko obserwować i informować innych, a co ważniejsze, mogła udzielić Jean jakże potrzebnej jej pierwszej pomocy. W końcu była najbliżej.

"Za ogrodzeniem są jakieś dwie osoby" - pomyślała wyraźnie, pamiętając że jest na nasłuchu telepatycznym.

Niestety, tym razem pierwsza pomoc to nie było sztuczne oddychanie usta-usta z fajnym chłopakiem. Tu były prawdziwe rany i prawdziwa krew, a stawką czyjeś życie. W pierwszej kolejności, Amelia sprawdziła czy Jean oddycha. Ok, słabo, ale oddychała. W drugiej kolejności dziewczyna zadbała o to, aby Jean się nie wykrwawiła. Nie ruszała więc tych odłamków, które zdawały się tamować sobą krwawienie i zajęła się tymi ranami, przez które uciekała krew. Ona akurat doskonale widziała różnicę między jednym a drugim. Wyciągnęła i wywaliła kawałek metalu, który sterczał z ciała kobiety. Uciskając tę ranę jedną ręką, złapała drugą za kołnierz ofiary i zaczęła ją powoli odciągać z pola walki, w stronę budynku.
 
Mekow jest offline