Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-08-2018, 13:02   #281
Avitto
Dział Fantasy
 
Reputacja: 1 Avitto ma wyłączoną reputację
Brok przed domem Olchy. Poniedziałek rano.

Eberhard zobaczył zbrojnych. Dołączyła do nich druga część wyprawy. Uśmiechnął się szczególnie na widok Bogumysła. Widział w drugim z czerwonych braci swoją szansę na naturalne oparcie. Bóg natomiast wiedział, że wsparcie było mu potrzebne. Wiedział o wampirach, ledwie wczoraj spotkał Wilkołaka a nie wiadomo co jeszcze czaiło się w mroku. Relacje z Klarą były na razie problematyczne co tylko obciążało dodatkowo sytuację. Mistrz Teodozjan wiedział jedno - nawet jeśli zbierze wszystkie siły Inkwizycji nie poradzi sobie z każdym cieniem czającym się w lesie. Będzie musiał rozegrać to z głową. Tymczasem czekał aż grupa Bogumysła dojedzie do niego i zda wstępny raport. Eberhard już bowiem doliczył się braku jednego z żołnierzy. Dodatkowy luzak wśród koni wskazywał, że kłopoty rozciągały się na obu czerwonych braci.
Zbliżająca się postać Eberharda przyprawiała natomiast Bogumysła o skurcz mięśni brzucha. Choć na zewnątrz był spokojny w duchu zazdrościł doktorowi posłuchu i od momentu przybycia do Łomży przyznawał się przed bogiem do swojej słabości. Nadchodziła chwila próby charakteru a zakonnik z Kołobrzegu postanowił jej sprostać.
Gdy kolumna zajechała pod wiejską chatę Bogumysł zsiadł z konia i zbliżył się do wychodzących im naprzeciw inkwizytorów. Godnie i ze spokojem czekał na powitanie, chyląc lekko acz z szacunkiem czoła.
Eberhard wyszedł naprzeciw Bogumysłowi z uśmiechem. Skinął głową na powitanie i przemówił.
- Miło cię widzieć bracie. Niech nasi ludzie złapią chwilę oddechu i staną na popas. A my przejdziemy się kawałek i porozmawiamy. Zapewne - jego wzrok utkwił za plecami Bogumysła ponownie na pustym koniu - masz co opowiadać.
- Istotnie, bracie, wiele tego - odparł Bogumysł po czym odwrócił się do zbrojnych.
- Tutaj wypada nam postój zacni panowie, przynajmniej do południa. Zażyjcie odpoczynku lecz pamiętajcie o ostrożności - dodał. Następnie w milczeniu udał się za Eberhardem na stronę. Gdy już dostatecznie się oddalili Eberhard przystanął. Spojrzał wprost na Bogumysła i w milczeniu czekał na raport. Widać na jego twarzy było napięcie. Najpewniej sam miał coś do opowiedzenia.
- Tej nocy wizytę w naszym obozie złożyła czarownica władająca wilkami. Była potężniejsza od nas, zaniechałem więc czynnej walki i odegnałem ją. Nie dostała tego po co przybyła, a żądała naszej współpracy przy zniszczeniu większego zła czającego się w lesie.
- To zaiste niepokojące -
Eberhard pokiwał głową. - Czym objawiała się jej przewaga nad sługami bożymi? Czy udało ci się bracie skorzystać z okazji i dowiedzieć się czegoś więcej o złym?
- Troje z nas zaatakowało tę kobietę po ostrzeżeniu okrzykiem. Samym uderzeniem kostura o ziemię sprawiła, że piekło zaczęło wciągać ich pod ziemię. Mówiła, że w ostatnie przesilenie obudzono złą istotę, która zagraża nam wszystkim. Nazwała ją potworem. Wspomniała także, że zsyłała sny na nieżyjącą od niedawna członkinię inkwizycji. Odmówiłem jej współpracy i obwieściłem, że tą sprawą zajmę się sam, na co tamta zagroziła, byśmy nie wchodzili jej w drogę.

Bogumysł mówił powoli, skupiając się na relacji. Wierzył, że Eberhart, znany ze swej mądrości powtórzy i rozwinie jego własne, oczywiste wnioski.
- Ta kobieta najprawdopodobniej była wilkołakiem. My również spotkaliśmy jednego - nie rozwinął dalej myśli ze względu na Klarę.
- Nie można jej ufać, bowiem liczą się dla niej jej własne cele. Nie zaś słowo i stworzenia Boże. Mogliśmy jednak uzyskać wiele informacji i wskazówek. Poznać lepiej sytuację. Nie mówiąc tak ani nie jej propozycji. Ufam jednak w twoją ocenę sytuacji bracie. Będą jeszcze inne szansę by zgłębić wolę Pana.

Eberhard chwilę się zastanawiał.
- Wtedy straciliście człowieka? Słyszałeś bracie o wilkołakach?
- Acan Podgórski już na początku podróży został przeze mnie zmuszony do wyznania grzechów publicznie i jako pokutę naznaczyłem mu pielgrzymkę do Prus. Swoimi czynami godził on w honor pozostałych rycerzy, a to groziło katastrofą jeszcze przed dotarciem tutaj -
Bogumysł złapał głębiej oddech.
- Pozwól bracie, że teraz ja zapytam: czy ktoś tutaj wie, co kryje się w lasach? Skoro wilcy przyszli po pomoc do nas to zapewne miejsce, które omijają szerokim łukiem będzie siedzibą pierwotnego zła. Nie wyznaję się na wilkołakach, wąpierzach i inszych potwornościach i w tej materii polegał będę na twoim osądzie.
- Gdy porozmawiam z bratem Walterem w Płocku będę ci w stanie bracie powiedzieć więcej o potworze z lasu. Na razie uważam, że to wampir. Bardzo stary, wręcz antyczny i potężny ponad wyobrażenia. Wilkołaki z pewnością wiedzą więcej niż my. Po ich strachu i zbieraniu sił mogę tyle stwierdzić. Obudził się najpewniej z letargu, skoro wilkołaki mówiły o przebudzeniu. Jak długiego snu i kim jest ustalimy. By wyłożyć ci skalę zagrożenia powiem, pojedynczy wilkołak potrafi zmienić się w bestię. Wielką, futrzastą maszynę do zabijania, mogącą sobie poradzić z takim oddziałem jak nasz w pojedynkę -
Eberhard na chwilę zamilkł by Bogumysł mógł strawić tę informację.
- Wilkołaki mają swoje tereny w lasach gdzie żyją. Mają swoją wiarę i przekonania inne od naszych. Na ogół unikają ludzi. Może ów zły z lasu uznał po przebudzeniu ich teren za swój? Może nawet był jego nim zasnął i przywędrowała tu wataha. Tak czy owak jeśli kilka lub kilkanaście wilkołaków nie zabiło go z marszu lub podstępem w trakcie dnia - tu pokręcił głowa jakby niedowierzał - moc ogromna i niewyobrażalna. W rękach kogoś kto obudził się i ma ten teren za swój spowoduje katastrofę. Wszystkich z nas natomiast najpewniej ma za intruzów lub potencjalnych poddanych. Kościół i wiara chrześcijańska mogą być mu obce i wydać się wręcz śmieszne.

Wypowiedź Eberharda sprawiła na młodszym zakonniku duże wrażenie. Obudziła w nim, ponad ciekawość świata i łaknienie wiedzy, popędliwą naturę.
- Ruszamy zatem z miejsca do Płocka, to chcesz powiedzieć? Ty porozmawiasz z bratem, a ja ruszę śladami zmarłej i jej snów.
- Tak gdy tylko skończymy tutaj. Muszę zakończyć sprawę miejscowej zielarki i wydać mój osąd w dość złożonej sytuacji. W lesie jest też miejsce które chce zbadać. Ponoć stoi tam dziwna świątynia… Tu niedaleko. Laskowski odniósł w jej pobliżu rany w okolicy grasuje banda głodnych wilków. Nie zajmie to nam długo. Zapewnisz bezpieczeństwo. Potem ruszamy.
- Zajmę się zatem przeglądem stanu wsi i jej dóbr. Być może znajdę coś odpowiadającego naszym potrzebom. Wyruszymy w knieję jeszcze dziś?
- Tak. Zgłoś mi jak będziesz gotowy wraz z ludźmi. Ja załatwię sprawę zielarki.
 
Avitto jest offline