Opowieść Camprego nie podziałała zbyt dobrze na nastrój Arthmyna. Ledwo pokonali, z trudem, jednego potwora, to się okazało, że na drodze do wolności czeka jeszcze wiele innych - takich samych lub jeszcze gorszych.
- Skoro są potwory, które potrafią przyjmować cudzą postać - powiedział - to nie powinniśmy się rozdzielać.
O tym, że w grupie byli znacznie silniejsi, niż każdy z osobna, nie warto było nawet mówić. Wszyscy to wiedzieli.
Omal nie zwymiotował, gdy otwarte drzwi pokazały kolejny koszmar. Dopiero po chwili opanował się na tyle, by móc się na spokojnie rozejrzeć.
- Chyba będziemy musieli się wydostać tym szybem - stwierdził. |