Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-08-2018, 23:29   #760
eTo
 
eTo's Avatar
 
Reputacja: 1 eTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputację
Krasnolud okazał się dość opornym zakładnikiem. Na szczęście z nie takimi już Dirith sobie radził, więc mimo kłopotów dało się przeć dalej na przód. Przynajmniej dopóki podłoga się nie zarwała i grupa nie została sprowadzona do jakiejś innej jaskini.
Owa jaskinia okazała się mieć bardzo ciekawych mieszkańców. Każdy inny i, na co dosłownie wyglądało, bardziej niedorobiony od poprzedniego. Przez moment likantrop poczuł się jak w domu między tymi bardziej nieudanymi eksperymentami Riktela jakich jeszcze nie przerobił na karmę dla nieco bardziej udanych eksperymentów. Po pozbieraniu się nie trzeba było długo czekać na pojawienie się, lub znalezienie nieco bardziej dorobionej istoty, która okazywała się być Matroną hien. Albo przynajmniej taki wrażenie dało się odnieść.

- Bo jest taki problem… - szepnęła do Diritha – Bo nie mogę leczyć ani odstraszyć tych rzeczy leczeniem… pamiętasz?...
Doszło do jego słuchu konspiratorskie wyznanie. Przecież na żadne leczenie nie nalegał, bo dobrze wiedział, że tu działać nie będzie.
- A... Ta.. Wiem. Żadna magia w tym miejscu nie działa. Ani lecznicza ani biała, ani fioletowa demonów ani żadna inna. To samo z magicznymi przedmiotami i nawet miksturami. Magia w tym miejscu nie istnieje. Nie mówiłem o tym? - spytał marszcząc trochę brwi w zastanowieniu. - No mogłem zapomnieć o tym wspomnieć, sory.

- Czyli to jest ta wasza matrona? - zapytał spokojnie spoglądając na Tuti spodziewając się potwierdzenia lub zaprzeczenia od ostatniej hieny jaka miała ją widzieć. - Tak czy nie? Bo nie mam czasu na bawienie się w sto pytań. - dodał zaczynając się nieco niecierpliwić. - Zresztą nie ważne...

- Ej ty, kurduplu. Wiesz jak się stąd dostać do monolitów na tym poziomie? - rzucił do krasnoluda podczas gdy Xenomorphus złapał go aby nie miał gdzie i jak uciekać.
Dodatkowo bestia obniżyła ogon przekręcając cienki i ostry kolec na jego końcu poziomo robiąc z niego stopień na który Dirith spokojnie wszedł i został podniesiony na grzbiet gdzie z niego zszedł i zajął pozycję między tubami oddechowymi Xenomorphusa. Następnie ogon powrócił na ziemię, ponownie jako stopień znalazł się sugestywnie blisko Kiti i jej bestii. Jeśli na niego wsiadła, to ogon przeniósł ją na grzbiet bestii, żeby nie zostawić jej na dole wśród tych wszystkich pokrak jak zacznie się impreza.
Kiedy Wilczyca była już na grzbiecie Dirith spojrzał w stronę hien. Xenomorphus jakby czytając w jego myślach otrzepał się delikatnie i spojrzał na swojego pana jakby chciał powiedzieć: "Nie przesadzasz przypadkiem? Autobusem to ja nie jestem...". Dodatkowo tym razem hieny były już dość konkretnie przerażone dlatego też byłyby większym problemem niż pomocą jak przyjdzie co do czego. Dalej pozostawało zbliżyć się do matrony.
Xenomorphus ruszył spokojnie omijając większą pokrakę na drodze do pobliskiej ściany po której zaczął się wspinać. Be pośpiechu. Raz, że jedną łapę miał zajętą, a dwa, że nie chciał zrzucić z grzbietu pasażerów (co prawdopodobnie było stanowczo zakazane).

- Powitać. Nie radziłbym próbować mnie zabić. Jak się okaże, jestem znacznie zdolniejszy w zabijaniu niż tchórzliwa ferajna z poprzedniego poziomu jaka mnie wynajęła do żebym pomógł w pozbyciu się krasnoludów. - zaczął podniesionym głosem aby matrona dobrze go usłyszała.
Kiedy udało mu się dostać na tą samą półkę na której znajdowała się matrona kontynuował to co miał do powiedzenia.
- Jako dowód przynoszę jednego z kurdupli, powinien się dobrze nadawać do wychowania tych wspomnianych jaj. Jakbym wiedział, że żywcem są bardziej przydatni to nie zabiłbym jego trzech kolegów, przepraszam. - stwierdził kiedy jego bestia postawiła przeklinającego cały czas krasnoluda na ziemi w pobliżu matrony.
[i]- Te kurduple może i w podziemiach żyją, ale drowy nimi władają. Dlatego z moją pomocą znacznie szybciej pozbędziesz się ich. -[i] powiedział kiedy jego bestia zatrzymała się i przukucnęła przed matroną, trochę z jej boku. Tak aby Dirith ponownie wykorzystujący końcówkę ogona jako stopień był odstawiany centralnie przed matronę. Podczas zjazdu drow zaparł się jedną nogą o pierwszą z wypustek na znajdujących się na grzbiecie ogona by nie stracić równowagi. Oczywiście cały czas nadal kontynuował przekonywanie matrony. - Jakby nie było, może i kurduple szczycą się tym jak głęboko potrafią kopać... jednak do naszych rejonów się nie zapuszczają i aż tak głęboko na prawdę nie kopią bo są mocni tylko w gębie i się boją. Myślisz, że dlaczego jest tyle legend o klanach jakie zniknęły bo za głęboko kopały? Prawda jest taka, że w każdym przypadku trafiły na... - dokładnie w tym momencie Xenomorphus ruszył najszybciej jak tylko mógł do ataku jednocześnie próbując dźgnąć matronę ogonem, który przekręcił lekko w bok dając Dirithowi możliwość ruszenia w drugą stroną. Bestia miała ruszyć na tyle gwałtownie, żeby zrzucić z siebie Kiti. Tak dla pewności, żeby jej nie było na bestii jeśli ta miała się zamienić w kupę żrącego wszystko kwasu. Dlatego też zawczasu przykucnęła aby wilczyca nie upadła ze zbyt wysoka. Xenomorphus miał za zadanie zaatakować ogonem z przodu samemu okrążając Matronę z jednej strony. Niemalże katapultowany Dirith był z drugiej błyskawicznie wyjmując swoje sztylety bez zawahania starając się zaatakować. Mało tego, nawet za bardzo nie zmienił tonu swojej wypowiedzi. - drowy będące niezrównanymi w zabijaniu....
Jak się okazało, cała ta gadka była po to, aby skupić na niej uwagę przeciwniczki. Wszystko dlatego, że gadaniem łatwo jest przykuć uwagę do gadania na którym z reguły skupia się umysł przeciwnika poświęcając większość uwagi interpretacji mówionych słów. Dlatego była szansa, że nagły atak może zaskoczyć Matronę dając Dirithowi przewagę. Dodatkowo cały atak miał przeciwniczkę otoczyć. Xenomorphus był zdecydowanie odpowiednich rozmiarów aby móc zaatakować ogonem z innej strony niż się znajdował. Oczywiście ze strony z której się znajdował również zamierzał zaatakować zębami pokrytymi niezbyt przyjemnym śluzem aplikując jednocześnie swój debuff jeśli wszystko pójdzie po myśli Diritha. Natomiast sam Dirith również zamierzał ciąć i dźgać sztyletami jak tylko się dało nie dając osaczonej przeciwniczce za dużo wyboru jeśli chodzi o obronę. Chyba, że udałoby się jej obronić przed atakiem z trzech stron.
 
__________________
"Drow to stan umysłu." - Almena? Kejsi2?

"- You can't let them run around inside of dead people!
- Why not? It's like recycling." - Dr. Who
eTo jest offline