Wątek: [SF] Parchy
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-08-2018, 03:06   #365
Zuzu
 
Zuzu's Avatar
 
Reputacja: 1 Zuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputację
Parchata integracja (współwinni zbrodni: Proxy, Perun, Zuzu, Pipboy i Zombi) cz. II

[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=xg83si1gJBU[/MEDIA]
- Ja tam ją chętnie zapnę jak wygram - Sanders pomacał się po pustych przywieszkach i z którejś mniej pustej wyłuskał czynnik zasadowy. Nieduża fiolka trafiła do czapki. - Ale jako pierwszy.

- Mierda, Kruszynka… por que aferę kręcisz? - Diaz westchnęła ciężko, kręcąc głową z naganą i zaraz wyjaśniła z szerokim uśmiechem. - Es muy simple - podniosła palucha jakby chciała zaznaczyć kwestię. - Jak źle obstawi to weźmie w dupę od każdego wygranego. Chyba że to laska, wtedy… no może jej pierdolnąć minetę. Albo się ogarnie gacie ze strapem - wzruszyła ramionami, rozwiązując dylemat od ręki i z marszu. - Co kto lubi.

- Może też postawić flachę. Albo prochy - Black 8 dołączyła do ogólnej radości, stając przy biurku i opierając o nie pośladki. Memlała kiepa, dopisując krótkie - Albo diamenty. Mówiła że ma.

- Ja chcę zobaczyć jak 35 robi wszystkim gałe, może się, kurwa, w końcu utemperuje - wycisnęła niby obojętnie, niby nie obojętnie Grey 32. - Jesteście, kurwa, skończonymi kretynami.

- Oj kiciu nie zgrywaj takiej ostrej jakbyś jakaś lepsza była. Na razie wylądowałaś pod Leemanem z bombą na plerach od swoich kolegów - Gomes prychnęła patrząc na wpółleżącą na stole Kurson. - Dobra, zakłady zamknięte! Fanty dzielą się między tych co obstawili właściwie! - ogłosiła Grey 27 unosząc oba nakrycia głowy nad własną głowę.

Tami też wydawała się zadowolona bo na słowa Black 2 energicznie i z uśmiechem pokiwała czarną głową. Zastanowiła się chwilę i popatrzyła w sufit z zastanowieniem. - No mam… Ale nie przy sobie tylko u siebie w pokoju… Musiałabym wrócić - przyznała po chwili do tego o czym mówiła Nash.

- Serio weźmiesz od wszystkich w dupę? - Douglas wydawała się tym zaciekawiona bardziej niż rozbrajającym bombę Leemanem. Koleżanka Amandy uśmiechnęła się beztrosko, machnęła ręką jakby nie było o czym mówić i pokiwała twierdząco głową.

- Zaraz kurwa… A ja kogo będę ruchał? To kurwa niesprawiedliwe! Jak nie mogę obstawiać to przecież nie mogę wygrać! - do Grey 20 dotarł ten fakt w końcu i aż się wyprostował pełen oburzenia i pretensji patrząc na zgraję która chciała go tak podstępnie wyrolować.

- W sumie to ona też nie obstawia bo przyjmuje zakłady to może się dogadacie? - zaproponował Kai ze złośliwym uśmieszkiem wskazując na Gomes.

- Spierdalaj - syknęła cekaemsitka tak uniwersalnie, że każdy z nich mógł to odnieść do siebie. Douglas nie wytrzymała i roześmiała się z tego wszystkiego.

- O nie, ja na-na pewno nie b-będę brał u-udziału w takim ż-żenującym z-zachowaniu - powiedział Duszan i zrobił się cały czerwony po czym obszedł stolik i wyszedł z tego pomieszczenia.

- Idź na kawę pendejo i wróć za kwadrans - Diaz machnęła ręką za typem i zaraz wróciła do dopingowania towarzystwa i fiesty z piniatą pełną prezentów. Atmosfera zrobiła się rodzinna, wesoła i radosna do tego stopnia, że nawet Latarence szwy puściły i przestała spinać rowa jakby jej kto go zacementował na poważnie.
- Ty cabrón nie bądź taki do przodu, bo ci tyłu zabraknie - wyszczerzyła się do grenadiera jakby miała go ochotę ugryźć. - I por tu puta madre, ja się pytam… por que znowu ktoś się na jebanie ustawia, a mnie w tym pomija? - obruszyła się do żywego, splatając ramiona na piersi i splunęła na podłogę. - To jest kurwa, muy niesprawiedliwe… i jeszcze nikt kurwa nie pomoże… a niby familia… jasne. Widać… - westchnęła tak ciężko że od słuchania serce pękało, gapiąc się wymownie to na Blond Ksieżniczka, to na typa od ckmu. Była ciekawa czy pojmą dyskretną aluzję i sugestię… może tak. Jak nie zostały jeszcze metody bezpośrednie.[/i]

- Można to nagrać - głosowi lektora towarzyszył wizg duszącego się człowieka. Black 8 śmiała się w najlepsze, wskazując to na czarnowłosą dziwkę, to na całą zbieraninę parchacizny i elementów pokrewnych. - Puścimy w sieć, zbierzemy tantiemy. Zrobimy fundusz na wódę w pierdlu dla niesłusznie skazanych… - tu popatrzyła na Diaz - Ofiar kajdaniarskiego systemu. Anarchia. - parsknęła na koniec.

- Na chuj obstawiać na jebnięcie, kurwa... - syknęła Grey 32. - Wykurwi na cały schron...

- Dawajcie, drugi zakład ile kutasów weźmie ta czarna zanim jej szwy w dupsku nie puszczą? - Sanders zaśmiał się, klepiąc z rozmachem po udach. Potem spojrzał na Latynoską ofiarę nieszczęść i pecha. Zmienił uśmiech na wyszczerz, przebujał się obok i objął ją coby taka samotna i opuszczona nie stała. - Nikt cię nie pomija. Najpierw zakład. Zakład to świętość - pokiwał blond łbem dla potwierdzenia ważnej prawdy życiowej.

- No co ty… Nie pęknie. Mówię, że sprawdzałem. - Leeman trochę się chyba obruszył na Blondasa jakby ten podważał jego umiejętności wynikające z życiowej pasji. Czarnowłosa dziewczyna pokiwała znowu energicznie główką i sięgnęła po coś do mini-mini torebeczki jaką miała przy sobie.

- Możemy i teraz jak już mamy połączenie to można od razu puścić, może nawet na żywo… Tylko ktoś by musiał trzymać kamerę albo jakoś ją ustawić… - Tami wydawała się wcale nie przejęta wyzwaniem i raczej koncentrowała się na problemach technicznych zadowolona, że udało jej się wkręcić na imprezę. Wyciągnęła z torebeczki swoje holo i zaczęła coś w nim ustawiać.

- Zaraz, jak to nagrać? Jak to na żywo? - Roy roześmiał się trochę nerwowo i wyraźnie poczerwieniał rozglądając się po twarzach i osobach zebranych w tej improwizowanej pracowni saperskiej.

- Ale z ciebie mięczak - burknęła z pogardliwą wyższością krótkoostrzyżona gotka wzruszając do tego ramionami.

- Mnie nie zależy. Ale mogę wam nagrać - odezwała się nagle jednoręka Jackson i wyciągnęła swoją jedyną rękę ku pracownicy lokalu piętro wyżej. Tami więc uśmiechnęła z wdzięcznością i podeszła do niej przekazując jej swoje holo.
[MEDIA]https://www.fitforfilms.com/wp-content/plugins/widgetkit/cache/olivia-testimonial2-b2d325bcefdc79805ce1084a4f728bcf.jpg[/MEDIA]

- A co będzie robić przegrana drużyna? - zapytała zaciekawiona Douglas patrząc na resztę.

- Oj, chyba nie ma tu takich frajerów co by sobie jakiegoś zajęcia nie znaleźli co? - Kai podszedł do Diaz na wyciągnięcie ręki i obsztorcował ją zainteresowanym wzrokiem z góry na dół.

Humor parchatej piromance z miejsca się poprawił. Objęła skrzydłem blond padalca, drugą witą przyciągnęła ckmistę któremu to nagle się zebrało na obserwacje i inne bzdury. Od razu zrobiło się rodzinnie, miło, ciepło i w ogóle świat nabrał różowych kolorów, a gdzieś po boku popierdalał srający tęczą jednorożec.
- Dobra, to co z tym zakładem? Pierdolnie czy nie pierdolnie? Bo soy się trochę spieszy - wymruczała niskim głosem, wodząc wzrokiem i dotykiem raz po jednym, raz po drugim trzymanym lambadziarzu. - Grafik napięty, tyle do zrobienia i tak mało czasu… - zakończyła bolesnym westchnieniem, które zrekompensowała sobie wymacaniem guzika szybkiego wypięcia pancerza. Na razie swojego.

- Możesz założyć papierową torbę na gębę jak się wstydzisz - Sanders poradził Royowi, ale coś jego uwaga i łapska spełzły niżej, tam gdzie nagle rozpuszkowane ciało Latynoski. Bardziej niż chętnie zapoznał się z nimi za pomocą badania organoleptycznego. Macał co ciekawsze fragmenty odkrytej skóry, zaczynając od łopatek aż wsunął palce pod paski bluzki na piersiach.

- Kurwa! - podniosła głos rozłożona na blacie technik, która jeszcze nie była uwolniona z zaminowanej kamizelki. - Leeman, rozbrajaj to, do chuja. Zajebie cię jak się rozmyślisz, a zapierdolę jak zajmiesz się tymi dupami przed ściągnięciem tego chujstwa! - Perspektywa uwolnienia się od ciężaru nieco została rozwodniona. Znowu Blondas nie mógł wytrzymać i wyrywał się przed czasem. - Plecaka sobie szukaj, zjebie narwany, jak nie potrafisz się wstrzymać! - Kurson była coraz mniej zadowolona, co też chciała wyrazić siłowo... Niestety jakiekolwiek próby nawet nie ruszyły zwalistego Parcha. - Ściągaj to ze mnie, do chuja... - wysyczała ponaglając.

Parchata saper przekrzywiała kark raz w lewo, raz w prawo aby złapać perspektywę tego, co właśnie się odstawiało. Siedziała nadal na stole, przy okazji przetaczając w dłoni zapalniczkę… aż wreszcie dała za wygraną i odpaliła papierosa. Od jednego małego, kontrolowanego źródła ognia nic nie powinno się stać, jeżeli będzie w dłoniach specjalisty - wymówka naciągana, ale w miarę wygodna.
- Ale ból dupy. Leeman, przepchaj rurę dla pewności. By nie było wątpliwości - lektor stęknął swoje, Ósemka paliła powoli papierosa uśmiechając się samymi oczami - I dawaj, bo ci impreza spierdoli.

- No coś ty. Rozwaliłem to gówno jak żeście paplali nad uchem - powiedział z wyższością beztrosko ściągając materiał wybuchowy razem z resztkami ubrania Kurson tak, że właściwie w tej chwili była naga od pasa w górę. - I przepchać rurę? - Leeman wyprostował się znowu przybierając poważny i zamyślony wyraz twarzy więc pewnie całkowicie się skupiał na analizowaniu czegoś. Zapewne tego co widział przed sobą czyli rozłożonej na stole półnagiej kobiety widocznej od swojej ulubionej tylnej strony.

- Oookeeey! Więc mamy wyniki! - krzyknęła Gomes obwieszczając koniec tej loterii i zawodów. - Wygrywa czapka, hełm przegrywa! - zawołała radośnie i przez chwilę dały się słyszeć zwyczajowe ochy i achy, stłumione przekleństwa lub wesołe uśmieszki w zależności kto, w której stronie się znalazł. - Chodź no tutaj, będziesz moją asystentką - cekaemsitka zawołała Tam słowem i gestem i czarnowłosa dziewczyna w kusej spódniczce raźno podbiegła do niej. - Mamy pulę przegranych i robimy losowanie co kto bierze - powiedziała Gomes jakby była całkiem obyta w tego typu zabawach. Wzięła jakieś puste pudło, przesypała do niego zawartość hełmu i zaczęła przywoływać do siebie kolejnych z drużyny zwycięzców.

Pierwszy podszedł Grey 35 i jemu z przykrytego jakąś szmatą pudła wylosowało się stimpak który niedawno dorzuciła do puli Diaz. Potem wesoło podeszła kasztanowłosa Douglas i jej przytrafił się składany nóż Alex. Następnej w kolejce Nash przypadł granat odłamkowy jaki dołożył do puli łysiejący grenadier. Jednorekiej Jackson został ostatni z fantów czyli amunicja do shotguna wrzucona do puli przez Grey 84. Gdy nadeszła kolej młodego studenta okazało się, że skromna pula fantów już się skończyła. Ale Gomes nie straciła rezonu.

- Skarbie, daj naszemu zwycięzcy coś na osłodę. - Grey 27 machnęła głową w stronę swojej uroczej, czarnowłosej asystentki i ta uśmiechnęła się sympatycznie. Podeszła do Roya który miał trochę speszoną a trochę zaciekawioną minę a potem pocałowała go w usta. Najpierw wolno i ostrożnie ale z każdą chwilą pocałunek stawał się bardziej zdecydowany i soczysty.

- A, no, w oralach też jest dobra - powiedział Leeman widząc tą scenę jakby przypomniał sobie o tym fakcie dopiero teraz. Tami w końcu odkleiła się od Roya a temu chyba chwilowo zabrakło tchu z wrażenia.

- I co? Jesteś zadowolony? Starczy ci taka nagroda? - Gomes uśmiechnęła się ironicznie widząc młodego rybka który niezbyt umiał się zabrać do złotej rybki nawet jak mu się już trafiła. Roy pokiwał głową bojąc się chyba odezwać i wrócił gdzieś w okolice miejsca gdzie stał wcześniej.

- Świetnie! Więc teraz czas na nagrodę dla wszystkich zwycięzców! - zawołała radośnie Gomes i sięgnęła po czapkę pełną fantów zwycięskiej drużyny i przesypała je do tego samego pudła. Potem gestem zaprosiła członków zwycięskiej drużyny do kolejnego losowania.

- No to mamy pierwszego zwycięzcę! - Leticia ogłosiła wynik losowania podnosząc do góry rękę Grey 35. Potem puściła ją a Tami objęła swojego partnera w swoje zręczne rączki opromieniując przemiłym uśmiechem. Z losowania wyszło, że potem powinna być Grey 86 czyli kasztanowłosa Douglas, potem Roy, Jackson i Nash.

- Wiesz co? Oni chyba będą troszkę zajęci to może poznamy się lepiej co? - Kai coś wcale nie wydawał się nieszczęśliwy z takie wyniku kolejnego losowania bo złapał za biodra Diaz i przyciągnął ją do siebie tak, że opierała się plecami o jego napierśnik i miała swoje nogi między jego nogami gdy tak stali oparci o jakąś szafkę.

- Żenada - prychnęła pogardliwie Alex wściekając się właściwie nie wiadomo na kogo, do kogo i za co. Złożyła ręce na krzyż i patrzyła wrogo na całe towarzystwo.

- A ta kamera to konieczna? - Roy zapytał przełykając nieco ślinę w zdecydowanie nerwowym geście i robiąc się jeszcze bardziej czerwony na twarzy. Wydawało się, że z jednej strony jest przerażony jak nigdy w życiu i chciałby jak najszybciej stąd wyjść a z drugiej jakby właśnie przeżywał najfantastyczniejsza przygodę swojego życia.

- No tak, trzeba by znaleźć sobie jakieś zajęcie - Fush pokiwał łysiejącą głową zerkając po towarzystwie szacującym wzrokiem.

- Jej, i naprawdę zrobisz mi minetę? - Douglas popatrzyła z zafascynowaniem na Tami która na chwilę odwróciła się do niej i pokiwała twierdząco główką.

- Właściwie to mogłabym was obrobić oboje na raz. On z tyłu a ty z przodu - powiedziała niefrasobliwie wskazując kciukiem na Blondasa, siebie i pytającą.

- No mogłabyś - Sanders zgodził się łaskawie na propozycję, ściągając uwalany krwią podkoszulek, a potem rozpinając równie zachlapane krwią spodnie więziennego kombinezonu. Sam też wyciągnął rękę do rudej szarej, uśmiechając się czarująco. - Obrobię ją, a potem ciebie. Dam radę wam obu - parsknął autoreklamą.

Blondas poszedł w tango a jego "ulubienica" w końcu mogła zostać uwolniona od chomąta, do którego założenia doprowadziła jego wyrywność. Z przyłożoną siłą postawiłą się saperowi, by w końcu móc zmienić pozycję i odkleić się od blatu. Było nie było brak okrycia górnego zaprezentowało wszystkie tatuaże, jakie Kurson miała na tym obszarze ciała. Plecy, ramiona, szyja, nad cyckami, pod cyckami, na bokach, na brzuchu. Były wszędzie i z większych rozmiarów. Goła klata to zarówno goła sylwetka, która mimo pokrycia czarnym atramentem była bardzo dobrze wyrobiona. Mniej wyrobiona była jej twarz z pasywnie nieprzyjaznym wyrazem twarzy.

- Teraz się, kurwa, ode mnie odsuwasz. Zrobiłeś swoje - zakomunikowała bardziej stanowczo stojąc przed saperem, nie odczuwając problemów z uwagi niepełnej garderoby.

Dopalony papieros Ósemki wylądował na ziemi, gdzie przydeptał go ciężki bucior, a Parch wyjęła kolejną rakotwórczą pałeczkę, choć najchętniej by się upiła w sztok. Miast tego usiadła wygodniej na stole obok toreb ze szpejem, robiąc za milczącego sfinksa i tylko skurwysyńskie błyski tańczyły na dnie złotych oczu, skanujących wnętrze pomieszczenia wraz z coraz bardziej zajętymi sobą ludźmi.
- Masz jakąś wódę? - odpaliła komunikator i połączyła się z Mahlerem. - Jak masz to chodź. Tam gdzie Sven ogarnął salę saperów. Przyda mi się towarzystwo. I wóda. Jest cyrk, sam zobaczysz.

W tym czasie Latynoska była połowicznie zostawiona na pastwę losu do chwili, gdy ją tak bezczelnie złapano od dupy strony, ale jeszcze bez podtekstów. Obrócila się przez ramię, obcinając lambadziarza z ckmem powłóczystym spojrzeniem.
- Balle, przekonałeś mnie - w końcu wyszczerzyła się i wymacała guzik szybkiego wypięcia pancerza za plecami, okręcając się frontem do jego frontu. Nie traciła czasu, od razu stając na palcach i atakując ustami gadające usta.

Tami położyła dłoń na torsie Blondasa i wprawnym, przynoszącym przyjemność ruchem przesunęła w dół i w górę przesuwając dłoń po szyi w stronę twarzy by w końcu pocałować zwycięzce. - Proszę, poczekaj chwileczkę - szepnęła cicho przesuwając dłonią po jego policzku. Odwróciła się do niego tyłem w stronę podekscytowanej brunetki. - Oczywiście ale musisz mi trochę pomóc - powiedziała kuszącym głosem do drugiej kobiety przyzywając ją gestem jeszcze bliżej. Gdy ta stanęła tuż przed nią to raczej czarnowłosa pracownica klubu pocałowała ją a Douglas dość biernie przyjęła ten pocałunek. Wyglądała jednak na podekscytowaną całą sytuacją jak jasna cholera.

Tami następne zaczęła zsuwać się dłońmi po napierśniku Grey 86 coraz niżej, i niżej aż znalazła się przy zapięciu jej spodni. A przy okazji wygięła się w odwrócone “L” gdzie biodrami i pośladkami wciąż ocierała się o biodra Blondasa. - Oh, widzisz, z facetami jest prościej. Wystarczy ich rozpiąć z tego wszystkiego. Z dziewczynami się trzeba trochę nagrzebać - Tami powiedziała cicho jakby zdradzała jakiś wielki sekret. Ellie przygryzła wargę z ekscytacji i pokiwała brązową główką pozwalając by druga z dziewczyn rozpięła jej spodnie. Dłonie klubowej dziewczyny ściągnęły wprawnie spodnie Douglas od razu do kolan, razem z bielizną jaką miała na sobie. - A tutaj właśnie potrzebowałabym twojej pomocy. Zajmiesz się tym? - zapytała z udaną niewinnością wskazując na właśnie ściągnięte do połowy spodnie. Douglas energicznie pokiwała głową i schyliła się by jak na wyścigi zacząć ściągać nogawki ale, że miała wciąż na sobie ciężkie, wojskowe buciory to nie zapowiadało się, że szybko to jej pójdzie. Ale jednocześnie Tami drugą dłonią podwinęła swoją kusą kieckę do góry w ten sposób prezentując swoje zgrabne tylne wdzięki przede wszystkim Blondasowi. W jego kierunku też wykonała zapraszający ruch palcem odwracając się do niego i puszczając kuszące oczko.

- O kurwa… - Leeman widząc swój najbardziej fetyszowy kawałek anatomii i tak blisko sapnął kompletnie tracąc zainteresowanie całą resztą. Ruszył do przodu jak rozwścieczony, sprowokowany buhaj gotów do szarży.

- Stój! Stój Leeman! Do cholery umawialiśmy się! - drogę zagrodziła mu Gomes krzycząc na niego i zastawiajac sobą drogę.

- Właśnie Leeman, umawialiśmy się. Zgodziłeś się to teraz nie rób siary - grenadier też poparł cekaemistkę dołączając do niej i wzmacniajac żywą barierę.

- Właśnie kurwa weź chłopie wyluzuj. Mało masz dup dookoła? - Kai też poświecił temu zdarzeniu moment uwagi ale miał ręce pełne roboty więc więcej się w to angażować chyba nie zamierzał. Też ściągał z siebie pancerz i ubranie jak na wyścigi w przerwach krótko i mocno i w pośpiechu całując usta Diaz albo dłońmi i też ustami badając zachłannie jej piersi. W końcu zmiótł pudło wcześniej używane do losowania i posadził na tej szafce Diaz. Widocznie przymierzał się by wziąć ją właśnie tam.

- Ja, uważam, że umowy powinno się respektować - powiedział cichutko i nieśmiało Roy i trochę przesunął się bliżej w stronę Nash która wydawała się być względną osobą i oazą spokoju nie zaangażowaną w to co się tutaj działo.

- No śmiało, narób sobie siana przed widzami - Jackson obchodziła z wolna pomieszczenie trzymając przed sobą holo Tami i nagrywając całą akcję. Leeman spojrzał wściekle na nią jakby szacując czy zdzielić ją czy nie.

- A co się stało? Jaki cyrk? Dobra, zaraz tam będę. - w słuchawce Nash usłyszała odpowiedź Mahlera.

- Niezłe dziary - za sobą Kurson usłyszała głos tej krótkowłosej gotki która chyba jako jedyna przyjżała się w tym całym zamieszaniu jej tatuażom. Grey 32 zlustrowała ją wzrokiem.

- Co, napatrzyłaś się, i już ci mokro? - rzuciła od niechcenia zbierając górną część garderoby i naciągając ją na siebie. Tatuaże w większości zostały przykryte, choć ramiona i szyja wypływała atramentem jak wcześniej. - Dziary, jak każde inne - dodała lekceważąc zainteresowanie, lub właściwie... starając się zmienić temat. - Przylep się do innej i sobie ulżyj.

Zamiast dzielenia fantów nastało dzielenie płynów ustrojowych. Sanders nie narzekał, o nie. Nie miał najmniejszego zamiaru. Mając dwie zabawiające się ze sobą laski zaraz obok. Na dole na wyciągnięcie ręki i jeszcze zajęcie dla siebie miał. Tylko głupi by narzekał. Złapał tak chętnie podstawione biodra, przejeżdżając po nich dłońmi. Miękka, ciepła skóra uginała się pod mało subtelnym badaniem. Medyk skrócił je, wypinając się z resztek odzieży i gdy nic już nie stało na przeszkodzie znowu złapał mocno za biodra czarnowłosego kociaka. Po krótkiej rozkminie splunął w dół, roztarł ślinę gdzie trzeba i wbił się w mniejsze ciało od razu tak głęboko jak się dało. Stęknął przy tym, zacisnął szczęki i zaczął zabawę, gapiąc się na to co działo się na dole i trochę z przodu, między parchatą pilotką, a dziwką z klubu.

- Por tu puta madre… sama mam się wypakować? - Black 2 zajojczyła z pretensją, ściągając z grzbietu ostatnie paski. Zostały spodnie, więc położyła się płasko na szafce, zaczynając gmerać przy pasku. Gapiła się z głodem w oczach na padalca przed sobą. Nie taki zły. Chociaż do wujaszka było mu daleko, no ale nie każdy mógł być taki kochany i zajebisty jak Wujaszek.
- Bien… muy bien - chrypnęła, ściągając obcisłe spodnie z ud na wysokość kolan i dalej. Aby zdjąć je do kostek musiała unieść nogi i biodra ku górze, przy okazji całkowicie przypadkiem wystawiając się greyowi na widok.

Nieśmiałe błąkanie gdzieś z boku wywołało u Nash reakcję uniesienie lewej brwi ku górze. Bardzo powoli obróciła twarz w kierunku oponenta, wypuszczając dym aż jego sylwetka utonęła w siwej mgle, przynajmniej dla oczu saper. Młody, zagubiony i chyba nieśmiały chłopak. Jeszcze naiwny i głupi. Nieskażony.
- Jesteś warty tyle, ile twoje słowo - powiedziała lektorem, wyciągając ku niemu paczkę papierosów. - Masz na holo jakąś muzykę? Skoro to ostatnia nasza impreza. Muzyka. Musi być - skrzywiła się, zaciągając się od serca.

- Może się napatrzyłam a może nie - Alex wydęła wargi krzywiąc się ze złością w stronę Kurson. - I sama spierdalaj. Nie mów mi co mam robić! Nienawidzę cię! Nienawidzę was wszystkich! Wszyscy zginiemy! - wyszydziła ze zjadliwością czarnowłosa gotka zaciskając ze złości pięści.

W trójkącie skazaniec - dziwka - skazaniec też zapanował moment chaosu. W chwili gdy Grey 35 wszedł bez zawahania w Tami ta zajęczała jak marzenie. Trochę tak jakby ją bolało ale i też tak, jakby nie chciała by przestało. Szybkie ruchy sprawiały, że musiała jakoś złapać się czegoś by utrzymać równowagę. Najbliższym miejscem do chwytu okazały się biodra Douglas. Więc chwyciła się za nie podczas gdy rozgorączkowana Grey 86 akurat była na etapie walki o zdjęcie własnych spodni. Sapała i wściekała się na ten oporny materiał nogawek zakleszczony z butami bardzo podobnie jak posuwana od tyłu Tami. Dziewczyny na chwilę znalazły wspólny rytm i język gdy obydwie pochylone ku sobie i wsparte o siebie znów wymieniły się śliną. Tym razem jednak Ellie okazała się równorzędną partnerką dla Tami.

- Z-zostaw, jed-no wys-tarczy… - wysapała gdzieś w międzyczasie czarnowłosa gopsodyni klubu, gdy Douglas udało się jakimś cudem wyswobodzić z ubraniowej matni jedną nogę. Teraz wyglądała dość niesymetrycznie bo na jednej nodze miała wciąż wijący się komplet rozbebeszonej nogawki i buta a drugą miała kompletnie nagą gdy jakoś udało się jej ściągnąć but i całą resztę. Tami popchnęła ją nieco by ta usiadła na jakiś stole i zgodnie z obietnicą zanurzyła twarz w jej wnętrzu. Efekt był widoczny od razu i parchata pw wydawała się w siódmym niebie chwilowo zapominając o całej reszcie.

- Niezłe spodnie. Ale to pod nimi jednak lepsze - skwitował Kai widząc szybko postępujący proces synchronicznego rozbierania się. Grey 84 widać nie był samolubnym egoistą jak mogło się wydawać na pierwszy rzut oka i złapał za wystawione ku górze łydki i kostki Latynoski. W przeciwieństwie do koleżanki z grupy jaka musiała radzić sobie sama on miał znacznie lepsze możliwości w tej materii więc poradził sobie dość sprawnie. Najpierw jeden but, potem drugi a na końcu spodnie w ciekawe wzorki jakie miała na sobie Chelsey powędrowały gdzieś w przypadkowe zakamarki pomieszczenia. Gdy po tej bohaterskiej akcji uwalniania wdzięków kobiety z okowów ubrania Kai pokiwał z satysfakcją głową wydawał się być świadom dobrze spełnionego obowiązku. Sam też został już tylko w spodniach ale i te szybko rozpinał i ściągał z siebie.

- Dobra chodź tu! - powiedział niecierpliwie zbliżając się między udami Latynoski do jej trzewi, łapiąc za biodra i przesuwając po stole w swoją stronę. Nie zamierzał się bawić w zbędne ceregiele tylko zaspokoić jak najszybciej i jak najmocniej swoje rządze.

- Eee… Tak… Tak mam coś… - Roy wydawał się zagubiony w tym wszystkim kompletnie. Nawet trochę chyba zaskoczony, że ktoś w ogóle go widzi i odzywa się do niego. A jednak pulsujące i emocje widać było na czerwonej z wrażenia twarzy. Chyba nawet ucieszył się, że Nash znalazła mu jakieś zajęcie. Podszedł do panelu sterującego przy drzwiach i chwilę przy nim pogmerał wyciągając coś z kieszeni. Po chwili gdy się odwrócił próbując przejść przez ogarnięte coraz większym chaosem pomieszczenie z głośników w sali popłynęła muzyka a przy panelu był wpięty mały nośnik pamięci używany pewnie przez niego do słuchania muzyki właśnie.

- A ty taka samotna na swoim posterunku? - zapytał Fush podchodząc do Jackson. Kamerzystka zaś dzielnie nagrywała całą akcję ale sądząc z przygryzanych warg i przyspieszonego oddechu nie była widowisku obojętna. Kikut ręki trzymała gdzieś na wysokości swojego brzucha. Nie było trudno w wyobraźni poprowadzić linię jaką by tworzyła rękę gdyby była cała. I pewnie gdzieś kończyłaby się na wysokości zapięcia spodni.

- Odsuń się. Nie widzisz, że nagrywam? - jasnowłosa Jackson ofuknęła go nieco zerkając na Parcha jaki stanął przy jej boku z zaciekawieniem i złośliwym uśmieszkiem obserwując kikut jej dłoni.

- No to nie trzęś kamerą - podpowiedział jej grenadier przesuwając się nieco za jej plecy a potem dłonią po jej okaleczonym ramieniu.

- Co ty robisz?! - syknęła zaskoczona kaskaderka zerkając na niego trochę spłoszonym wzrokiem.

- Pomagam ci. Znasz te filmiki kręcone z ręki? - łysiejący facet uśmiechnął się gdy dłoń skończyła wędrówkę po kikucie ramienia i zaczęła sunąć po brzuchu dziewczyny zjeżdżając w końcu do guzików jej spodni.

- No to zostałyście wy dwie - Leeman namyślił się widocznie wystarczająco i widząc, że tylko dwie osoby jeszcze nie są niczym i nikim zajęte popatrzył i na Kurson i na Alex obliczając coś w swojej łysej głowie.

Drugi kiep wylądował na podłodze, przyduszony ciężkim, wojskowym butem. Jego miejsce zajął trzeci papieros, zaś złote oczy tkwiły zawieszone gdzieś ponad głowami tłumu - puste i niewidzące. Otoczona gwarem, dźwiękami i ruchem, Black 8 przypominała milowy kamień, zagubiony gdzieś na pustej, pylistej drodze. Tak oto zamiast bomb i materiałów wybuchowych, w niewielkiej pracowni Parchy zrobiły burdel. I to na kólkach. Jednak nie było to nic negatywnego, ot rozpaczliwe zrywy kończących się żywotów, do których Ósemka chętnie by dołączyła, gdyby nie paląca wnętrze kieszeni na piersi pieprzona moneta.
- Włącz cokolwiek. Chcesz dołączyć, idź do Diaz. Ona z tych otwartych - lektor podrapał plecy studenciaka, następna chmura siwego dymu zakotłowała w powietrzu na rudą głową.

- Sam się rusz i chodź, putana! - Diaz prychnęła, przyciągając do siebie parchaciznę skoro była taka miła i sama się jej pakowała pod łapy. Co prawda koleś z dużym działem nie był tak uroczy jak Promyczek, ani tak kochany jak Wujaszek, ani nie miał tak wielkiego działa jak Majster, ani takiej zajebistej dziary jak Condor… no ale był. I to całkiem namacalnie, intensywnie. Dało się wyczuć roznoszącą go chcicę, przyspieszającą pracę serca i te litry czerwonej salsy płynące szybko przez rurki z mięsa, żyły. Jeden chuj, wiadomo o co chodzi, si?
Piromanka poczekała aż typek na nią wlezie, a szafka zatrzeszczy pod podwójnym ciężarem. Dopiero wtedy, na mgnienie oka przed tym, gdy zadomowił się między jej nogami, zakleszczyła go udami w pasie i szarpnęła w bok, zrzucając ich oboje na podłogę. Szarpnęło, ktoś tam zasyczał i chyba nawet nie ona. Poderwała się i wykorzystując zaskoczenie wdrapała się na leżącego na plecach faceta, wskakując od razu na siodło żeby zacząć galop.

Sanders na ten mały pokaz też wydawał się wniebowzięty. A może miało to coś wspólnego z ciężką, sumienną i rytmiczną pracą, wykonywaną z całym zaangażowaniem i sercem na jakie było go w tej chwili stać? Gdzie się nie obejrzał, tam ktoś się do siebie dobierał, lizał, rozbierał, albo już pieprzył. Posuwał brunetkę coraz szybciej, coraz mocniej zaciskając palce na jej biodrach i jakoś nie umiał się przejąć że wbija je mocno w bladą skórę zostawiając na pewno ślady.

Temperatury większości żywego asortymentu saperskiej kanciapy wzrastały w oczach. Niedobitki miały nieprzyjemność konfrontacji z Leemanem... Będzie to ciężki orzech do zgryzienia, lub przyjęcia...

- Nie ma chuja, nie jesteś w moim typie - burknęła technik i wskazała brodą ostatnią krótkowłosą kruszynę. - Tą sobie bierz, ode mnie się odjeb - zaakcentowała równie stanowczo, co ostatnio. Po tym spojrzała na gotkę. - Ty laluniu fjuta nie masz, żaden z ciebie materiał. Łap ogiera.

Roy spojrzał w kierunku stanowiska zajmowanego przez wspomnianą Diaz i cekaemistę. No troszkę się tam przemodelowali w pionie i w poziomie ale nadal wydawali się sobą mocno zaangażowani. Potem spojrzał na kobietę z czerwonymi włosami i złotymi oczami. - A ty? Wiesz, pytam bo właściwie jesteś trochę po mnie i… - student zapytał i zaczął tłumaczyć ale trochę zgubił głos i słowa gdy machnął ręką w stronę czarnowłosej nagrody zwycięzców obecnie zajętej pierwszą ich parą jaka górowała nad nią z przodu i z tyłu. Tylko ta nagroda coś jakoś nie zachowywała się jakby była zdominowana.

- A powiedz Roy, chyba nie jesteś jakiś lewy co? Bawiłeś się już w takie rzeczy co? - zapytała Gomes podchodząc do nich i świdrując studenta kpiącym spojrzeniem.

- Noo… nie… znaczy tak! W ogóle tak! No ale nie tak… no w innych sytuacjach… - Raymond jeśli to w ogóle możliwe poczerwieniał jeszcze bardziej i otarł nerwowo pot z czoła. Mokre miał nawet końcówki włosów przy skórze chociaż właściwie nie wykonywał żadnej aktywności fizycznej w tej chwili.

- Rozumiem - powiedziała ze zrozumieniem cekaemistka patrząc ponad nagle zwieszoną głową młodzika na złote oczy Nash i wydawała się rzeczywiście rozumieć wszystko i bawić przy tym znakomicie.

W tym czasie przy już stole a nie na, też przeżywała rozterki i emocje zaskakującej zmiany ról. Kai chyba takiego numeru w ogóle się nie spodziewał. Jęknął coś zaskoczony gdy niespodziewanie zamiast stać przed gołą laską rozłożoną na stole zdzielił się z podłogą a ona razem z nim. Do tego szybko wpakowała się na niego do reszty zmieniając biegunowość ich układu. Ale operator ciężkiej broni szybko się otrząsnął z zaskoczenia i przystosował do nowej roli. Złapał za biodra ujeżdżającej go kobiety by pomóc utrzymać jej rytm. Czasem puszczał ją by złapać za jej trzęsące się w rytm podskoku piersi ale w końcu chyba nawet to mu się znudziło. - A chodź tu wreszcie! - syknął napędzany testosteronem i rozgrzaną żądzą łapiąc ją i pociągając na swój tors. Uniósł ich oboje nieco na własnych nogach i unieruchomił ją mocnym chwytem ramion a sam zaczął ją bezlitośnie pompować rewanżując się za rytm jaki wcześniej ona nadawała.

Sanders miał zdecydowanie gorsze pole do obserwacji na wdzięki i gracje dwóch kobiet przed sobą. I to pomimo, że cały czas był w jednej z nich jak najbardziej osobiście. Wszystko wydawało się trząść przez te coraz szybsze tempo jakie nadawał a jakie siłą rzeczy przenosiło się na dwa pozostałe ciała. Elle dyszała coraz mocniej i w końcu odchyliła się do tyłu na rękach pozwalając Tami buszować po sobie bez oporu. Musiało być jej nieco niewygodnie bo w końcu założyła nagą nogę na plecy czarnowłosej przyciskając ją nieco do siebie. Tami zaś pracowała jak sprawnie naoliwiona maszyna bezbłędnie zajmując się dwójką zwycięzców naraz. - Zdejmij to. Będzie lżej - zdołała szybko wysapać pukając pięścią w napierśnik Douglas jaki ta wciąż miała na sobie. Pilot i kierowca posłuchała i skorzystała z przycisku szybkiego wypięcia odrzucając swój pancerz który upadł na skrzynki a potem stuknął o podłogę. Potem znów jak na wyścigi zaczęła się rozbierać tym razem górę odsłaniając coraz więcej swojego ciała.

- Mówiłam ci spierdalaj. I się nie rządź - odpysknęła Alex prowokująco patrząc na Kurson. - Nic mi nie zrobicie! Inaczej Obroża was rozwali! A ja mogę z wami zrobić wszystko! - syknęła ze złością patrząc na obydwoje skazańców, i wielkiego, łysego mężczyznę i kobietę z podgolonymi białymi włosami. Leeman zmrużył oczy więc pewnie znów wszedł w etap myślenia i zastanawiania się. Zaś Alex podeszła do Kurson i popatrzyła na nią z bliska. Potem nagle złapała ją za ramiona i pociągnęła w dół. - Zrobisz co zechcę albo każę Obroży cię usmażyć! - syknęła do niej zjadliwie.

Fush zaś w tym czasie zaczął już “pomagać” Jackson na całego. Klęczał już przy niej i właśnie ściągał z niej spodnie. Choć ta jeszcze miała na sobie majtki. - No, nieźle, naprawdę nieźle, masz się czym pochwalić. - powiedział zadowolonym tonem a kaskaderka miała wyraźne trudności i z koncentracją i z utrzymaniem holo od Tami na którejś ze scen jaką nagrywała.

Co prawda rozmiarem działa aktualny przydupas Black 2 nie wyróżniał się niczym przyciągającym uwagę, ale po długiej odsiadce dało się odczuć że go nosi i roznosi. Radził sobie dobrze, tak dobrze że ramiona piromanki same oplotły się wokół jego karku, pomagając wybijać się do góry i opadać na naprężony, ciężko pracujący tłok. Znowu zrobiło się jej gorąco, oddech gdzieś tam zaczął się rwać i rozłazić w palcach, aż zrobiło się duszno.
- Rapidamente! - syknęła ostro, wbijając pazury w łopatkę operatora ciężkiej broni i szarpnęła ku dołowi, zostawiając na plecach cztery czerwony, zdarte do mięsa krechy. Tak na zachętę.

- O chuj ci chodzi, laluniu - burknęła Kurson do gotki. Nie podobało się jej takie traktowanie, a krótkościęta była znacznie wątlejsza. Nie taka była kolej rządzenia. Odbiła się do góry, łapiąc dziewczynę za ręce. Obróciła ją i objęła ciaśniej od tyłu. Przylgnęła twarzą do ucha krótko ściętej. - Jak taka jesteś zajebista, to dawaj trójeczkę. Ładunek jest wystarczająco duży, że wysadzi i twój łeb. Słabo wychodzi tobie to upuszczanie ciśnienia, ślicznotko. Za cholerę mi nie wyglądasz na dominę, więc stul dziób - rzuciła dość szorstko, po czym równie szorstko uwolniła jedną rękę bez rozluźniania uścisku i wcisnęła ją pod jej ubranie. - Rzucaj się, to będzie mniej przyjemnie - dodała odchylając głowę od jej ucha i spoglądając na wielkoluda. - Leeman, rozgrzewaj lalunię.

Gdzieś w międzyczasie Ósemka miała nieodparte wrażenie, że młody studenciak próbuje ją wyrwać, aby pozbyła się przed nim łachów i dała przelecieć w ferworze ogólnej radości, chwilowego zatracenia… albo rozpaczliwej tęsknoty za czymś normalnym u schyłku życia. Złote oczy skrzyżowały się ponad jego głową z oczami Gomes. Wróciły do chłopaka i znów przeskoczyły wymownie na kobietę naprzeciwko. Ich nic nie męczyło, ani nie paliło gdzieś w okolicach splotu słonecznego. Żaden kolorowy idiota nie będzie im mędził… jeśli się tylko obudzi, a ona dotrze na czas i sama nie zginie.
- Ja - powtórzyła lektorem za chłopakiem i naraz na chwilę opuściła maskę, ukazując zmęczone, obolałe oblicze o pustych, podkrążonych oczach. Mimo wyczerpania uśmiechała się półgębkiem, z cieniem ironii lśniącym w tęczówkach - Lecę tylko na mydło. Kradzione - parsknęła, by szybko odkaszlnąć i wrócić do powagi wody stojącej w bajorze. - Idźcie. Dobrej zabawy.

Cekaemista zawył gdy niespodziewany ból rozorał mu plecy.
- Wiedźma! - wrzasnął z bólu i zaskoczenia uderzając w Obrożę i łapiąc za szyję Diaz. Ścisnął ją mocno naciskając jednocześnie więc odchyliło jej głowę do mocno tyłu aż prawie poczuła na potylicy swoje plecy. Kai jednak odczuwał widocznie zbyt wielkie pożądanie którego był zbyt blisko do spełnienia by rezygnować z tej przyjemności. Za długo wiec nie stopował akcji na zbędne pierdoły. Wznowił sztukę poziomego pompowania zbliżając się do kulminacyjnego momentu co można było poznać po oddechu i zgrzytających zębach.

- Spierdalaj! Jesteś śmieciem! Wszyscy jesteście żałosnymi śmieciami! Nic nie znaczycie! - gotka szarpała się w uchwycie Grey 32 ale ta była wyraźnie od niej silniejsza więc próby spełzły na niczym. Przestała dopiero gdy dłoń drugiej kobiety zawędrowała pod jej podkoszulkę. Pod nią wyczuła poruszające się w rytm przyśpieszonego oddechu, żywe ciało brzucha, potem wyżej stanik i niezbyt dorodne piersi dziewczyny. Dziewczyna zacisnęła zęby ze złości ale przestała się przynajmniej chwilowo szarpać. - Nienawidzę cię! - szepnęła ze złością do stojącej za nią wyższej i silniejszej kobiety. Leeman chyba nadal był na etapie myślenia. Bo krytycznie przyglądał się obydwu kobietom chyba z zafascynowaniem. Chociaż z jego ubogą mimiką twarzy dość trudno było odczytać bardziej subtelne emocje. Wpatrywał się w swój ulubiony kawałek anatomii a z jego perspektywy ten kawałek anatomii należał do Kurson która swoją osobą dość skutecznie zasłaniała mu gotkę.

- Na co? Na mydło? Kradzione? - Roy chyba wziął jak najbardziej na poważnie odpowiedź Nash więc oczywiście nic z tego nie zrozumiał i to było widać na jego twarzy. Gomes może zrozumiała a może nie, może bardziej wyczuwała emocje i intencje Nash a może też chciała się po prostu zabawić. W każdym razie wybawiła ją z bezpośredniego sąsiedztwa studenta.

- To taki parchowy slang - powiedziała kładąc mu palce na brodzie i kierując jego twarz w swoją stronę. Roy zaczął wodzić wzrokiem po tej obecnie znacznie bliższej siebie twarzy i po chwili już się całowali. W końcu Leticia pociągnęła go gdzieś dalej by zostawić Black 8 w spokoju i oboje zaczęli się zajmować sobą znacznie bardziej śmielej i z większym zaangażowaniem.

 
__________________
A God Damn Rat Pack

Mam złe wieści. Świat się nigdy nie skończy...
Zuzu jest offline