Najstarszym i najsilniejszym uczuciem znanym ludzkości jest strach, a najstarszym i najsilniejszym rodzajem strachu jest strach przed nieznanym - tym, co kryje się w mroku, poza zasięgiem rejestracji zmysłów. Tym, co zamieszkuje ciemne kąty pokoju podczas burzowej nocy. Tym, czego nie jest się w stanie do końca pojąć ograniczonymi i nie w pełni poznanymi funkcjami ludzkiego mózgu…
- Acheron do Nivi, Acheron do Nivi. Odbiór - głos Drake’a przerwał rozmyślania rudowłosej biolog. Drgnęła zaskoczona, dziękując opatrzności za nieważkość i hełm na głowie, dzięki czemu szło ukryć poczerwieniałe nagle policzki.
- Słucham cię, nigdzie… jestem tutaj - mruknęła speszona, prześlizgując wzrokiem ze ściany na sylwetkę w kombinezonie, zdawałoby się na wyciągnięcie ręki. Wokoło dryfowały drobiny martwej materii przeróżnej faktury i rodzaju. Oni zaś głowili się nad głowicą, a raczej jej wyciągnięciem.
- Słuchasz? - kanonier spytał i coś nie wydawał się przekonany. W jego głosie dało się wyczuć ironię bez konieczności zaglądania pod szklaną maskę kasku, prosto na krzywy, zbójecki uśmieszek.
- To co mówiłem przed chwilą? - zamrugał, na moment przerywając pracę nad grzebaniem w torpedzie. Nie było sensu nieść całej, potrzebowali sam czubek…
Larsen zawahała się przez jeden, długi oddech, by finalnie wypuścić ze świstem powietrze i pochylić kark w geście pokonania.
- Touche… - odpowiedziała i zaraz dodała pojednawczo - Mógłbyś powtórzyć, proszę? Chyba… zamyśliłam się, Leo. Przepraszam.
- Nic się nie stało… po prostu zostań ze mną, ok? I pilnuj mi pleców - Drake wysilił się na pokrzepiający ton i uśmiech którego ruda kobieta i tak nie mogła dostrzec. Wrócił do pracy nad głowicą, woląc nie zastanawiać się dłużej nad tym, że jego plecy robią za całkiem niezłą tarczę.
- Szybciej będzie, jeżeli oboje się tym zajmiemy - głos Nivi doleciał mu zza pleców gdzieś po lewej stronie. Musiała się przemieścić w próżni, czyli wróciła umysłem do ciała. Dobrze.
- Pracując razem oboje będziemy wystawieni na atak z zaskoczenia - były gliniarz wyjaśnił prosto i bez owijania w bawełnę. Zdziwił się, kiedy w odpowiedzi otrzymał wesoły chichot.
- Niekoniecznie. Zawsze jest jakaś alternatywa. Choćby zmiana życia przesiąkniętego dramatem w komedie pomyłek. - biolog uruchomiła naręczny panel, budząc do życia coraz to nowe aplikacje, aż wreszcie gotowa do pracy połączyła się z SI statku.
- Alex. Bądź tak dobra i podeślij mi najbliższe Oczy. Potrzebujemy ich w torpedowni. Jak najszybciej.