Wątek: [SF] Parchy
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-08-2018, 02:41   #366
Proxy
 
Reputacja: 1 Proxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputację
[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=UrJYeTFGBn4[/MEDIA]

Fush również zajmował się jednoręką kamerzystką z coraz większym zaangażowaniem. Jackson w końcu jęcząc i dysząc coraz wyraźniej oparła się o skrzynki wciąż trzymając w sprawnej dłoni holo czarnowłosej. Grenadier zaś zdołał już dobrać się do jej majtek które obecnie były gdzieś w okolicach jej kostek i sam zajmował się samym centrum jej ciała na przemian to ustami to palcami i chyba obojgu ta zabawa bardzo odpowiadała.

W zwycięskim trójkącie też zabawa trwała w najlepsze. Sądząc po reakcji Douglas właśnie była u szczytu rozkoszy. Oddech zaczął jej się uspokajać i wreszcie otworzyła oczy które ostatnio częściej miała zamknięte niż otwarte. Popatrzyła na pozostałą dwójką gdzie mężczyzna wciąż pracowicie i z zaangażowaniem obrabiał drugą kobietę która z kolei tak wdzięcznie obrabiała ją. - I co? - wysapała Tami patrząc w górę na twarz siedzącej na skrzynkach kobiety.

- Zajebiście… - wysapała zdyszana pilot uśmiechając się wreszcie ze szczęścia. Nagle przygryzła wargę i zastanowiła się nad czymś. - A obrobiłabyś mnie też od tyłu? Tak jak na filmach? - zapytała z taką samą ciekawością z jaką wcześniej pytała się o obrabianie od przodu.

- No pewnie. Dawaj. - Tami znów zgodziła się tak samo chętnie i radośnie jak poprzednim razem. Wykonała dłonią gest obracania się i Grey 86 zeskoczyła zwinnie ze skrzynek, zaszurała ciągniętymi po ziemi ubraniami i odwróciła się tyłem do posuwanej przez Grey 35 dziewczyny. Ta lekko popchnęła jej plecy tak, że ta w końcu oparła się o te skrzynki a czarnulka bez wahania przystąpiła do swojej części wypłacania nagrody ustnej. Gdy już obie nieźle zagłębiły się ten etap Tami nagle przerwała swoją część zabawy i znów odwróciła się do Blondasa. Przyzwała go gestem i pozwoliła sobie wyśliznąć się z jego objęć ale w zamian stanęła przy kasztanowłosej prezentując mu jej wdzięki.

Brak tlenu podnosił piromance i tak wysokie ciśnienie. Pociemniało jej w oczach, śmiech zamarł wyduszony z gardła stalowym uściskiem paluchów na krtani, zmieniając się w chrapliwy jęk, wizgający tymi wątłymi haustami powietrza jaki w ferworze posuwania facet popuszczał, a im ciemniej przed oczami, tym bliżej Black 2 było do dogonienia go gdzieś tam na szczycie wspólnych działań. Nadal wbijała mu pazury w ciało, nogami ścisnęła gdzieś na wysokości brzucha. Było zacnie, normalnie jak za starych dobrych czasów. Brakowało tylko rozbitej wagi, ale taka posiniała też była całkiem zacna.


Dwójka ubranych kobiet, gdzie silniejsza uciskała mniejszą, rozkręcała się podobnie jak cała reszta ferajny.
- Nienawidzisz...? - rzuciła w pasywnym niezadowoleniu technik. - Jebie mnie to - zawyrokowała, po czym mocniej wierzgnęła jej ciałem, by poprawić jej dopasowanie.
Jedno ramię Kurson zmniejszyło swoją wysokość i obejmując dziewczynę w biodrach przycisnęła ją mocno do siebie. Druga ręka sunęła bardzo stanowczo pod jej ubraniem. Dłoń mocno wpijała się od obojczyków, pod gardłem, po dekolt, piersi i brzuch. Kurson przylgnęła twarzą do brunetki.
- Jak tak się wyrywasz, to cię zerżniemy - zapowiedziała przygryzając jej ucho i ściskając jej pierś.
Niewielkie ukąszenia zębami schodziły od ucha, po kości policzkowe i kończywszy na szyi, gdzie nieznacznie nasiliły się. Biodra gotki były cały czas dociskane do bioder silniejszej, a wolna ręka synchronicznie ściskała jej piersi, gdy zęby zatapiały się w rozgrzanej skórze szyi. Tempo narzucane przez Kurson nacierało na tą, która się szarogęsiła. Ręka zajmująca się piersiami na chwilę uwolniła się od nich. Palce chwyciły ubranie dziewczyny i zadarły całość do góry, uwalniając jej biust na wolne powietrze i na oczy części obecnych w partyzanckiej saperowni. Rozbrajająca ręka zamieniła się miejscami z drugą. Zamiast bioder dłoń ściskała piersi, zamiast ściskania piersi dłoń pomknęła w dół i zanurzyła się między jej udami. Kurson wierzgnęła dziewczyną, by ułatwić sobie dostęp do głębszych obszarów. Dłoń naparła mocno na materiał spodni, nie szczędziła ruchów, a te celowo miały być wyczuwalne. Po paru razach zostało zaatakowane zapięcie a poły materiału rozchyliły się. Nie przerywając pracy zębami na szyi jak i pracy przy piersiach, dłoń powtórzyła poprzednie czynności między udami, z tymże z diametralnie mniejszą barierą materiału. Dłoń zagarniała miękką i rozgrzaną skórę i nie szczędziła właścicielki. Nie była przewidziana przerwa na złapanie tchu. Dłoń napierała między udami, aż w końcu podjechała do podbrzusza, by opaść intensywnie w dół wsuwając się pod materiał bielizny. Bezpośredni dotyk nie przewidywał dawania żadnych forów, a przykładana siła, była pożytkowana na intensywność doznań niżeli na brutalność. Nie mniej palce nie zagłębiały się w środek ciała dziewczyny, a brylowały na jego obrzeżach. W końcu i to uległo zmianie, choć nie bezpośrednio. Dłoń sięgająca najniżej wzbiła się do góry, a palce Kurson wilgotne od rozpalonego ciała sięgnęły do ust brunetki, by jej własną śliną zwilżyć to, co było już nieuniknione. Mokre palce jednym zdecydowanym ruchem znalazły się na dole i dostały do rozpalonego wnętrza. Pozycja trzymanej w dwóch punktach została ponownie poprawiona, choć brak powierzchni, o którą można było się oprzeć doskwierał. Siła Kurson pozwoliła na oderwanie się od szyi gotki i uniesienie ją nieco by postawić przed regałem z półkami zastawionymi gratami. Wolne ręce i nogi dziewuchy w końcu nie mogły się szarpać, jeśli musiały kontrować docisk ciała wygolonej blond. Zakusy na większą walkę były intensywnie rozpraszane przez ciągłe intensywne pieszczoty.

W głowie Sandersa pojawiła się głupia myśl, gdy na kolanach przeparadował te parę kroków między jedna dupą a drugą, szykując się do dalszej ciężkiej pracy, dla dobra pacjenta oczywiście. W przeciwieństwie do załadowania kurewki, w parcha wszedł powoli i ostrożnie, żeby nie sprawić więcej bólu niż cała zabawa mogła być warta. W uszach dźwięczał mu wykład na temat przenoszenia się chorób wenerycznych, wyjątkowym braku higieny, który właśnie odpierdalali we trójkę, tylko jakoś przejąć się nie umiał. Nie gdy ilość godzin do końca swojego życia mógł policzyć na palcach rąk.
- Uśmiechnij się - szarpnął tułów skazańca do pionu, przyciągając do siebie ramieniem i szepcząc jej do ucha, gdy dalej się pieprzyli, a jego skóra kleiła się do jej pleców. - Do kamery.

Towarzystwo zostawiło Ósemkę w towarzystwie paczki fajek i świętego spokoju, co wydawało się jej odpowiadać. Wstała zza stołu na chwilę, wypinając się z ciężkiego pancerza, choć nie w celu prokreacji, a wygody. Szybko wróciła na blat, opierając plecy o ścianę i prostując nogi, których stopy spoczęły na oparciu stojącego obok blatu krzesła. Zaciągała się od serca, kręcąc co pewien czas głową albo parskając krótko przez nos, a między palcami o zdartych kostkach, kręciłą się niewielka, złota moneta. Rozbawione spojrzenie skazańca przeczesywało wnętrzne pomieszczenia, rozsądek zamknął się na cztery spusty w piwnicy i nie wychodził… dobrze.
Dobrze było zrobić coś nierozsądnego, tak raz na jakiś czas. Integracja w grupie wchodziła na nowe poziomy i figury, zaś Nash paliła fajka za fajkiem, kiepując je na ścianie.

Facet od ckm nie zwalniał tempa ani na moment i pompował Latynoskę bez chwili przerwy czy zwalniania tempa. Przy tak rozbuzowanych hormonach, sokach i emocjach dość szybko musiało dojść do momentu kulminacyjnego. Kai złapał nagle Diaz bardziej kurczowo, trochę bezwładnie i wreszczie poczuła jak przy wtórze sapnięć, jęków i zgrzytania zębów oddaje jej to co kryje w sobie. Na chwilę oboje znieruchomieli gdy dwa wyprężone ciała leżały na sobie, jedno na drugim, ona na nim a on wsparty tylko o własne barki i stopy. W końcu mogli sobie pozwolić na oddech ulgi i poczucie dobrze spełnionego obowiązku integracyjnego. Złapać i uregulować oddech i dać chwilę by odpocząć spoconym i rozgrzanym ciałom. - No, nie pamiętam kiedy ostatni raz coś posuwałem… - mruknął półprzytomnie cekaemista w chwili błogiej słabości i poczucia miłości do chyba wszystkich naokoło a zwłaszcza do kobiety leżącej tuż obok. Zaczął machinalnie grzebać w kieszeni już trochę za bardzo ściągniętych spodni i wyjął z nich paczkę fajek z włożoną do środka zapalniczką częstując z nich i ją i siebie.

Czarnowłosa, krótko ostrzyżona dziewczyna poddawała się dość biernie zabiegom drugiej krótkowłosej tyle, że z białymi włosami. Zaciskała zęby, oddychała coraz szybciej i starała się dać odczuć Kurson jak bardzo nią gardzi i ma za nic swoim biernym lekceważeniem. Prychnęła ze złością gdy dłoń Parcha pozbyła się jej koszulki i stęknęła gdy druga dłoń zawędrowała do złączenia jej ud a potem jeszcze głębiej. W tym momencie Kurson już miała najważniejsze detale anatomii gotki do swojej dyspozycji. Okazało się, że ta też ma sporo tatuaży i prezentuje raczej bladolicy typ urody, szczupłej dziewczyny o niezbyt dorodnych piersiach. I mimo, że zdawała się okazywać na każdym kroku, stęknięciu, oddechu czy grymasie twarzy, że to Kurson jest winna temu wszystkiemu to jednak zdradzała wszelkie typowe objawy kobiecego podniecenia. Chociaż jeszcze temperowane przez jej pogardliwe zachowanie. Prawdopodobnie w końcu Kurson udałoby się ją wystarczająco zmiękczyć albo po prostu zdominować by sprawy układały się po jej myśli ale w końcu na scenę wkroczył nowy czynnik.

Zajęta Alex Kurson nie usłyszała go póki nie poczuła szarpnięcia. Leeman korzystając ze swojej siły i masy no i przewagi zaskoczenia bez większych trudności popchnął je obie na stół tak, że najpierw zaległa na nim zaskoczona Alex, na nią niemniej zaskoczona Kurson. Zanim zdążyły coś zrobić operator miotacza ognia dopadł do nich i bez ceregieli wsadził łapy między biodra obydwu kobiet by rozpiąć zapięcie spodni Grey 32. Chwilę potem jeden ruch jego łapy i jej spodnie powędrowały w dół obnażając jej dolne wdzięki i wywołując pomruk satysfakcji i podniecenia u łysego olbrzyma.

Douglas pod wpływem manewrów pozostałej dwójki wydawała się trochę i zaciekawiona, podekscytowana i wykazywała też nieco obaw. Ale chyba mimo wszystko ciekawość i buzujące podniecenie przezwyciężyły nad innymi czynnikami bo dziewczyna zacisnęła szczęki, zmrużyła oczy i cicho stękała gdy Blondas w nią wchodził. Po chwili gdy znaleźli wspólny rytm sytuacja wydawała się opanowana gdy oboje znowu zdawali się czerpać przyjemność z tego co właśnie robili. Dość szybko oswoili się z tym doświadczeniem i w końcu Grey 86 wyprostowała się i odchyliła do tyłu by objąć głowę Blondasa i go pocałować. Widząc, że pozostała dwójka już znalazła wspólny rytm i czuje się z tym już całkiem swobodnie do gry wróciła też Tami. Wyładowała się na skrzynki na jakich dotąd opierała się lub siedziała Ellie i przypomniała jej o sobie trącając ją stopą. - Hej, a chcesz się zamienić? - zapytała czarnowłosa dziewczyna tą kasztanowłosą. To mówiąc zapraszająco rozchyliła własne uda i kasztanka roześmiała się po czym skorzystała z zaproszenia rewanżując się Tami za jej wcześniejsze dobroci.

Siedząca na swoich saperskich włościach Black 8 miała całkiem przyzwoity widok na wszystkie pomniejsze i dziejące się na raz sceny. Najbliżej był chyba trójkąt Alex - Kurson - Leeman gdzie ten ostatni chyba poukładał sobie coś pod łysą kopułką i przystąpił do działania atakując obydwie dziewczyny naraz. A na pierwszy ogień poszła Kurson a raczej jej tyłek. Diaz i en cekaemista Greyów chyba właśnie skończyli swoje zabawy i byli na etapie zapalania papierosa a trójkąt zwycięzców nieco się przemeblował w swoich układach ale dalej wydawał się bardzo zajęty sobą. Do tego jeszcze Fush był bardzo zaangażowany w bliższe poznanie się z kamerzystką. I to chyba szło im nieźle ale niekoniecznie chyba mogło pomóc w nagrywaniu wszystkiego. Grenadier bowie już wyłuskał cały dół ubrania kaskaderki i właśnie brał ją na stojaka od tyłu gdzie od czasu do czasu jego ręce wędrowały pod górą jej ubrania po jej przodzie, zwłaszcza górnym przodzie. Jackson nie stawiała oporu i mimo tych trudności z jakimś dzikim uporem trzymała wciąż holo Tami przed sobą próbując nagrywać co się dało. A w kącie wciąż stukało krzesło na jakie Gomes osadziła Roya i wydawało się, że tą podscenke zdecydowanie zdominowała właśnie ona. Roy siedział na krześle a ona go dosiadała regulując rytm tej zabawy chociaż chyba oboje byli z tego powodu całkiem zadowoleni.

Właśnie gdzieś na tą chwilę bez ostrzeżenia drzwi na korytarz otworzyły się i stanął w nich podglolony marine. Stanął i dobrą chwilę chyba zbaraniał sądząc po tym jak się rozglądał po wszystkich tych podscenkach dookoła. W końcu zobaczył siedzącą na stole Nash więc machnął do niej głową, wszedł, zamknął drzwi i przeszedł powoli przez pomieszczenie omijając te wszystkie pary i trójkąty jakie się tutaj porobiły. - Aha. To taki cyrk? Okey. Myślałem, że znowu coś się stało. Ale no… chyba nie… - powiedział w ramach przywitania rozglądając się dookoła nieco jeszcze rozkojarzonym wzrokiem.

W odpowiedzi Ósemka zarechotała krótko, robiąc mu miejsce na stole. Poklepała blat zachęcająco, a potem kantem dłoni parokrotnie uderzyła o szyję w uniwersalnym geście kojarzącym się od wieków z piciem. Marine zareagował szybko i bezbłędnie. Ledwo obły przedmiot pojawił się w przesyconym papierosowym dymem powietrzu, saper porwała go chciwie, odkręcając korek i przytulając szyjkę do ust. Napiła się, przełykając raz, drugi i czwarty, a potem nabrała z sykiem powietrza, i zrobiła powolny wydech aż mrużąc oczy z przyjemności… albo ulgi, ciężko szło zdecydować.
- Młoda przysłała nam paczkę - wystukała na holoklawiaturze, by wraz z butelka podać trepowi wkład do panelu technika. - Przyda ci się, nie będziesz musiał żydzić - parsknęła przekrzywiając kark aż zachrupały kręgi.

Gdzieś w rogu, leżąc na operatorze ciężkiej broni, dochodziła do siebie Black 2, a pomagał w tym fajek i możliwość wyciągnięcia kości na płasko, gdyż walnęli się oboje na glebę aby odciążyć mięśnie po intensywnej zabawie.
- Nooo… w chuj dawno - Diaz mruknęła zadumana, smyrając zakrwawionymi paluchami po klacie ostatniego ruchadełka. - Faktycznie… dawno już niczego nie obracałam. Tak z kwadrans albo i lepiej. Prawie dwa… skandal - westchnęła, biorąc solidny wdech dymu, a potem pocałowała gada pod i przy sobie. - Was dopiero jebli z orbity, nie mieliście okazji. Nie sraj ogniem jak tamta puta estupida z gratisem, idzie nadrobić - pokiwała głową jakby zgadzała się świece z własną opinią i obserwacją.

Rzut kamieniem dalej Grey 35 kontynuował zabawę. Laski mu się zmieniały i gibały, a on miał swoją niszę którą intensywnie zapełniał a potem opuszczał tylko po to żeby znowu do niej wrócić. Jechali bez gumy, bez niczego co przypominałoby rozsądek, ale kurwa! Dawno się tak nie bawił, bez durnych zasad. Przyjemnie, co kumulowało się razem ze zwiększeniem tempa posuwania przy końcu którego przygięło go do ziemi. Opadł na Douglas, przygniatając ją do skrzynek i pchnął parę ostatnich razów, nim znieruchomiał z błogim uśmiechem na gębie. Dyszał ze zmęczenia obejmując laskę ramieniem i całując w skroń bo jeszcze nie dało się zebrać aby powiedzieć coś słowami.

- Dzięki - kapral marine ucieszył się biorąc do ręki zasobnik multitoola i wymieniając pusty na pełny w urządzeniu na swoim ramieniu. Black 8 mogła obserwować i słuchać te ciche kliknięcia i trzaski gdy podoficer wymieniał te wkłady. Wyglądało to podobnie do wymiany magazynków w broni. Tylko by tego używać trzeba było już wiedzieć co i jak. - No. Dzwoniłem do niej. Ale zajęta. Zalewają kanały parą by potopić to cholerstwo - kapral trochę zmarkotniał oddając się chwilę myślą o tej która została na lotnisku. Po chwili milczenia po prostu sięgnął po butelką którą przyniósł i upił z niej łyk. Westchnął czy odetchnął, otarł usta rękawem i popatrzył dookoła. - Integracja widzę w pełni - powiedział kwitując to co widział, że się działo dookoła w różnych częściach sali.

W tym czasie parka która właśnie zakończyła swoje zabawy i oddawała sie konteplacji otoczenia też mogła się nacieszyć chwilą spokoju. Facet zaciągnął się papierosem wkładając sobie jedną rękę pod potylicę niczym zaimprowizowaną poduszkę a drugą przyciągając do siebie, drobniejsze, latynoskie ciało. - To da się tu zamoczyć? No, no, to życie może być nawet nie takie parszywe - roześmiał się cicho Kay obserwując manewry pozostałych grupek. - Zobacz jak jej się ręka trzęsie. Myślisz, że ona tam w ogóle coś nagra? - roześmiał się nieco głośniej wskazując na jednoręką kamerzystkę. No i rzeczywiście sądząc po ruchach jej ręki trzymającej kamerę to zapowiadało się na bardzo “skoczny” filmik. Jasnowłosa kaskaderka nie była jednak temu winna osobiście i miała współwinnego w postaci łysiejącego grenadiera z bródką który brał ją od tyłu i na stojaka co wprowadzało jej ciało a więc i rękę trzymającą holo, w rytmiczne ruchy.

Na skrzynkach cała trójka też zdawała się uspokajać. I mężczyzna i dwie kobiety władowali się na te skrzynki i wsparli o siebie i na sobie by nacieszyć się w spokoju właśnie zakończonymi zabawami. Ciała łapały oddech, uspokajały się i pozwalały by wytracić nadmiar skumulowanej podczas wspólnych zabaw gorączki. - O rany… Ale to było super… - Douglas wyglądała na przeszczęśliwą i gdy wreszcie mogła coś powiedzieć to właśnie chciała się podzielić wrażeniami z pozostałą dwójką. Pocałowała miękko i delikatnie w usta i ją i jego. - No nie ma sprawy - powiedziała wesoło czarnowłosa dziewczyna z klubu też chyba zadowolona z takiego numeru. - Coś chyba reszta zwycięskiej drużyny jest trochę zajęta - powiedziała wesoło Tami rozglądając się po pozostałych grupkach rozsianych po sali. Właściwie następny w kolejce powinien być Roy ale nim skutecznie zajmowała się Leticia dosiadając go na krześle tak, że widzieli głównie jej plecy, podskakujące włosy i kolana studenta. Nie wyglądali na to by potrzebowali jakiejś pomocy czy by im ktoś miał przeszkadzać. Latynoskę i cekaemistę bardziej słyszeli niż widzieli i sądząc z rozmowy byli już też chyba na etapie palenia papierosa. Gdzieś na podłodze chociaż nikt z trójki na skrzynkach nie zarejestrował kiedy się przenieśli ze stołu na tą podłogę. Fush i Jackson też chyba doszli właśnie do finału. Bo kobieta opadła na stół podpierając się kikutem okaleczonej ręki a zaraz potem po chwili zgrzytów i sapnięć brodaty grenadier opadł na jej plecy. Oboje ciężko dyszeli po dobrze skonsumowanym akcie integracyjnym a kaskaderka wciąż trzymała w ocalałym ręku holo Tami nagrywając cały czas to co się działo dookoła. Jedynymi którzy nie przyłączyli się do imprezy integracyjnej była Nash i kapral Mahler który wziął się nie wiadomo skąd, kiedy i od jakiego czasu tu był.

Miedzy ostatnia dwójką krążyła butelka, przekazywana sprawiedliwie po dwóch łykach z każdej strony. Przy nowej wymianie Ósemka dorzuciła lektorem, łypiąc z ukosa na wygolonego żołnierza i uśmiechając się krzywo.
- Integracja pełną gębą, dupą. Czym tam chcesz - parsknęła, mocząc usta w wódce i westchnęła przeciągle. - Już wiesz. Czemu poprosiłam żebyś przylazł - wzięła drugi łyk, po czym oddała szkło. - Wolałam nie rozsiewać pesymizmu sama. Stetryczenia. Braku umiejętności zabawy - zakrakała, co było jej wersja chichotu i machnąwszy łapą, wskazała na orgię skazańców oraz okolicy. - Ale jak chcesz to leć, sami swoi - dodała już poważniej, trącając trepa barkiem jakby na zachętę, choć wątpiła aby poszedł. Tak samo jak nie polazła ona - oboje byli głupi.


Black 2 zarechotała widząc finał zmagań kamerzystki i ich szaraka. Ułożyła się wygodniej, wbijając łokieć w klatę swojego aktualnego Greya na najbliższe parę minut, aby móc się rozwalić po pańsku.
- Też możesz zrobić bajeczkę - puknęła kciukiem jego obrożę - w kolorze i w HD, co tam ci pod kopułą się urodzi. - Dopaliła, kiepa pstryknęła w stronę drzwi i przegibała się, siadając okrakiem nad nowym kolegą. Popatrzyłą na niego uwaznie, mrużąc oczęta i marszcząc brwi.
- Będziesz Świstak. Musisz mieć ksywę - pokiwała głową zgadzając się z opinią własna i spostrzeżeniami. Pokazała na ławkę jaśnie państwa co się alkoholizowali ciągle w ciuchach. - Tam siedzi Latarenka z Kudłatym, 20 to Magister, a 27 Kruszynka. 35 Blondas… albo Księżniczek. Tu każdy ma ksywę[/i] - wzruszyła ramionami. - No dobra kurwa. Ten kto zasłuży, claró?

- Świstak? Bez sensu! Dlaczego świstak? - Kai zaoponował przeciwko przezwisku wymyślonemu przez siedzącą na nim partnerkę. Wcześniej popatrzył kolejno na osoby jakie kolejno wskazywała i przedstawiała Black 2 kiwając głową ale jednak własna wymyślona dla niego ksywa coś widocznie niezbyt mu podpasowała.

- Ech, mierda. Que… - Latynoska pokręciłą głową, tym razem z naganą i wyjaśniła dobitnie, pokazując tupa palcem. - Jak się śmiejesz, to ci el viento pokurwia między lewą dwójką a trójką - postukała paluchem w zęby. - Ale nie przejmuj się, mam na to metodę - wymruczała, pochylając się i zatykając drugiemu parchowi morde własną mordą i językiem.

- No - kapral pokiwał podgoloną głową zerkając znowu na rozruszane towarzystwo ale jak przewidywała Nash coś nie kwapił się by do nich dołączyć. - Ich zdrowie. Nasze też - powiedział cicho i unosząc butelkę z mocnymi promilami do ust w toaście. Upił znowu łyk i oddał z powrotem czerwonowłosej saper. Ostatnia para, Gomes i Roy, wydawała się właśnie zakończyć swoją część zabawy. Gomes wyrzuciła głowę daleko do tyłu tak, że włosy częściowo zasłaniały jej plecy i dla trójki na skrzynkach czy dwójki na podłodze widzieli głównie właśnie to. Dla dwójki obserwatorów zaś ta parka na krześle była widoczna z profilu więc widzieli i ją i jego. Gdy minął szczytowy moment tego siedząco - skocznego numeru Kruszynka jak ją nazywała Diaz, wróciła do pionu, pochyliła się nad Royem i pocałowali się jeszcze. W końcu chyba zaczęli coś rozmawiać bo Gomes przesiadła siadając na udach młodego mężczyzny bokiem i obejmując jego szyję ramionami. Fush i Jackson też już się rozdzielili z wzajemnego uścisku i po prostu łapali oddech siedząc na jakimś stole. Ostatnią trójką w akcji była Alex - Kurson - Leeman.

Nieprzygotowana technik naparta orężem Leemana aż zaniemówiła na chwilę. Falą opadła mocniej na wpół leżącą pod nią Alex, a ręce mimowolnie poleciały do przodu, by kontrować poczynania wielkoluda. Kurson nie taki miała plan. To nie ona miała brać udział w ciśnieniu Grey 20, a gotka. Miało nastąpić jej przygotowanie, a następnie związanie jej własnymi ubraniami do regałów i "podanie do stołu". Kurson nie miała być daniem, a jedynie nakrywającym. Nie taka też była deklaracja wcześniejsza. Wielkolud w typie nie był, a się zabrał do roboty mimo sprzeciwu. Nie była to współpraca, co rozdrażniło technik. Próby siłowania się z Leemanem, by jego wielkości były marną próbą. Tak samo jak Alex mogłaby siłować się z Kurson, tak Kurson mogła siłować się z Leemanem. Nie było takiej możliwości. Była to druga rzecz, która rozdrażniła technik. Sposób, w jaki Kurson realizowała sprawy intymne również nie odpowiadał. Nigdy nie robiła tego tak, by nie mieć własnego zdania. Zawsze musiała mieć przynajmniej na równym poziomie, jak nie górować nad drugą osobą. Przy sile Leemana była na samym dole. Była to trzecia rzecz, która rozdrażniła technik i przelała czarę goryczy.
- Wypierdalaj ode mnie, kurwa - warknęła wściekła siłując się bez żadnego skutku.
Własnymi rękoma nie mogła nic zdziałać. Polegała tylko na widzimisię Grey 20. Człowiek też nie miał szans z Xeno gdyby miał walczyć z nimi gołymi rękoma. Dlatego każdy żołnierz ma pancerz, broń i masę wspomagającego sprzętu. Inaczej nie ma szans. Kurson też nie miała szans w starciu na gołe ręce. Problem można było rozwiązać narzędziem. Takowe narzędzie było na wyposażeniu. Wystarczyło je sięgnąć i miast ostrzem noża, dziabnąć wielkoluda oszołamiającym dodatkiem, którego dobrała podczas odprawy.

Alex stęknęła i zdawała się trzeszczeć w szwach gdy właściwie wylądowały na niej dwa większe i cięższe ciała. Podobnie zachybotał się stół na jakim z kolei wylądowało całe trio. Uwięziona między nagimi plecami gotki a sztywnym pancerzem Leemana, Kurson miała minimalne pole do manewrów. Zwłaszcza, że facet za nią zdążył jej częściowo ściągnąć spodnie co dodatkowo blokowało swobodę jej ruchów. Sięgnęła po nóż mając nadzieję oswobodzić się od podstępnego ataku wielkoluda ale ten miał największe pole manewru z całej ich trójki. Ledwo zdążyła sięgnąć do pochwy i wyjąć ostrze na jej rękę spadł stalowy uścisk łysego giganta. - A co to?! Stawiasz się!? Mi się stawiasz!? - wrzasnął operator miotacza przejmując nadgarstek kobiety i boleśnie wykręcając go do tyłu aż wypuściła nóż na podłogę. Chwyt niejako wymusił by przygięła się jeszcze bardziej w dół i trochę w bok. Sytuację wykorzystała ciemnowłosa gotka która wyślizgnęła się spod Kurson i teraz Leeman właśnie ją przygniatał do stołu podobnie jak przed chwilą ona robiła to z Alex.

- Wypierdalaj powiedziałam! - stęknęła Kurson w wykrzywionym grymasem na twarzy. Zarówno w złości, jak i z bólu. Technik była uparta. Cholernie uparta. Strata noża i większe przyszpilenie spowodowało tylko jeszcze zacieklejszą walkę. Leeman był co prawda w przytłaczającej przewadze, lecz jednocześnie jego najsłabszy punkt był na dosłownym wierzchu. Ostatnią ręką zrezygnowała z kontrowania naparcia wielkiego jak dąb kloca, co przypłaciła większym szorowaniem twarzą o bat. Sięgnęła nią w dół, między swoje nogi. Klejnoty rodowe samców, nieważne jak wielkich, zawsze były ich słabym punktem.

Gotka po wyśliznięcia się z udziału w scenie załatwiła sobie miejsce w widowni w pierwszym rzędzie. Właściwie to stała może z krok od szamoczącej się dwójki, wciąż z opusczonymi do kolan spodniami i odkrytym ciałem od tych kolan w górę. Stała i obserwowała z fascynacją dziejący się na żywo spektakl. Reszta par, trójek i grupek w tej saperowni też już albo skończyła albo kończyła swoje zabawy więc zmaganie trójki czy raczej dwójki przy stole przyciągały zaciekawione spojrzenia ale raczej chyba nikt w tej chwili nie kwapił się do interwencji.

- Robimy kolejną turę zakładów? Kto kogo w końcu puknie? - zaproponowała wesoło Gomes siedząca na kolanach Roy’a, który z kolei siedział na krześle.

- Ja stawiam na dużego - zawołał od razu leżący na podłodze z “czarną” Latynoską Kai.

- No ciekawe, ciekawe… - Fush siedząc na stole obok Jackson która trzymała wciąż holo i obecnie koncentrowała jej oko kamery właśnie na tą ostatnią nierozstrzygnietą jeszcze grupkę spóźnialskich. Towarzystwo zaczynało się chyba na poważnie zabierać do tego pomysłu z nowymi zakładami gdy nastąpiła dość gwałtowna zmiana sceny.

- Chodź tu! - Leeman syknął wyciągając nagle wolną rękę w stronę gotki. Ruch chyba całkiem ją zaskoczył a dalej jak zwykle wzięła górę siła i masa łysego olbrzyma. Szarpnął nią tak, że wylądowała na kolanach tuż przy boku pozostałej dwójki. Gdzieś w tym momencie Grey 32 właśnie zdążyła wśliznąć się między swoje a jego biodra i ścisnąć w słabiznę. Olbrzym wrzasnął boleśnie ugodzony i puścił ją przyklękając na jedno kolano. Stękał boleśnie trzymając się za te nagle zaatakowane miejsce.

Chwila słabości była wykorzystana od razu. Technik, gdy została uwoniona od bioder Leemana odwróciła się od stołu. Oczy obserwowały sytuację a dalsze kroki mogły być bardziej dopasowane do zmienności wydarzeń. Leżący nóż z dodatkiem oszałamiającym został pochwycony, a Kurson z wciąż opuszczonymi gaciami nie szczędziła wielkoluda i bez namysłu zdzieliła chłopa dodatkiem do broni białej.

Uderzony nożem Grey 20 po chwilę wcześniejszym ciosie zachwiał się i upadł. Podtrzymał się jednak wolną ręką więc w końcu wylądował na czworakach. Wzrok miał trochę mętny ale przebijała się przez niego złość. Wciąż klęcząca Alex roześmiała się pogardliwie widząc upadek olbrzyma który na parę chwil zdominował całą trzyosobową scenę. Z reszty sali też dobiegły mniej lub bardziej otwarte śmiechy podszyte ironią, szyderstwem i złośliwością.

- Ej, ale jakby co to nie było otwarcia zakładów nie? - zapytał wesoło cekaemista o kodzie wywoławczym Grey 84.

- No. Za wolno się grzebaliście - skrzywiła się trochę Gomes widząc, że sytuacja już raczej niezbyt sprzyja dalszemu obstawianiu.

- Mówiłam, kurwa, że nie jesteś w moim typie - warknęła Kurson, choć zrzucając wielkoluda z siebie wyraźnie się uspokoiła i nie planowała dalszej eskalacji. Nóż wciąż dzierżyła w dłoni i wpatrywała się w Leemana i jego chwili słabości. Nieomieszkała tego skomentować Alex, która najwidoczniej za nic miała wszystkich z obrożami. Zirytowany wzrok Kurson padł na krótkowłosą.

- I co mi zrobisz tym nożem, śmieciu? - odpyskowała Alex. - Zrób mi coś, to cię zabije, śmieciu - wywyższała się ponad parchów mimo swojej częściowej nagości i klęczenia na podłodze. Kurson zerkając kontrolnie na Grey 20, podciągnęła własne spodnie do góry, schowała nóż na miejsce i zbliżyła się do smarkuli. Jej wywyższająca mina zadrżała nieco, gdy została złapana za włosy, a jej głowa odgięta do tyłu. Twarz skierowana do sufitu spotkała się z obliczem górującej technik.

- Ciebie trzeba, kurwa, wytresować - warknęła Grey 32.

Nie szczędziła dziewczyny. Bardzo szorstko i siłowo obchodziła się z tym, co uznała za odpowiedni sposób nauczenia jej odpowiedniego podejścia. Praca zespołowa. Praca zespołowa i jeszcze raz praca zespołowa. Jak ktoś nie potrafił, to trzeba było go zmusić. Leeman przegiął, bo za bardzo się uwziął, trzeba było go odsunąć. Alex przeginała, bo za bardzo miała wyjebane... trzeba było nauczyć ją pokory. Plan, którego realizację przerwał Grey 20, mógł zostać przywrócony. Kurson uwijała się szybko i zabrała się za ściąganie ubrań z cwaniary, a ta gdy się sprzeciwiała została sprowadzona do parteru i przyparta kolanem. Zniknęły z niej wszystkie ubrania. Na werbalne obelgi odpowiedzią było zapchanie jadaczki ściągniętymi właśnie majtkami. Alex została postawiona do pionu i przyparta ponownie przodem do zagraconych regałów. Plany przywiązania jej rąk do pionowych dźwigarów musiały być asekurowane intensywnym penetrowaniem jej ciała dla odwrócenia uwagi. Tak w końcu została przywiązana własnymi ubraniami do regału, z zakneblowanymi ustami własnymi majtkami.

- Dobra, zjeby - odezwała się Kurson do zebranych w pomieszczeniu. - Chcecie zakładów, to kurwa macie. Kto więcej razy ją posunie, wygrywa - ogłosiła po czym przed oddaniem niewielkiego ciała gawiedzi, prostolinijnie zrobiła między nogami Alex wszystko, by tylko otworzyć konkurs jej pierwszym uniesieniem.
 

Ostatnio edytowane przez Proxy : 06-08-2018 o 02:46.
Proxy jest offline