Wątek: [SF] Parchy
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-08-2018, 08:48   #367
Pipboy79
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 58 - Impreza integracyjna (38:45)

“-Alarm?
- Wyłączony. I nie mieli czasu wyłączyć nadawania na żywo. Ale kiedy wejdziemy na antenę będziemy mieli jakieś cztery minuty, zanim pojawi się FedSec“
- “Szczury Blasku” s.5





Miejsce: zach obrzeża krateru Max; klubu “H&H”; schron cywilny; 32 620 m do Blackpoint 4; 4 220 m od CH Grey 301;
Czas: dzień 1; g 38:45; 315 + 60 min do Blackpoint 4
Czas: dzień 1; g 38:45; 75 + 60 min do Greypoint 301




Black 2, 8; Grey 32, 35; saperownia



Spojrzenie jaki chwilowo powalony Leeman obdarzył stojącą nad nim Kurson jasno wskazywało, że nie zapomni jej tego numeru i raczej nie ma co liczyć, że zostaną przyjaciółmi. Chwilowo jednak przedstawienie jakie urządziła specjalistka od pułapek z rozbieraniem i wiązaniem czarnowłosej, wytatuowanej dziewczyny chyba przykuło uwagę wszystkich w pomieszczeniu. Ludzie reagowali różnie ale w większości chyba się pomysł spodobał co wyrażali mniej lub bardziej otwarcie. Zwłaszcza, że Alex raczej zrezygnowała ze stawiania oporu. Czy był to efekt zdecydowanych działań białowłosej kobiety, zastraszenia czy czegoś innego nie było do końca wiadomo. Ale widać było, że w końcu skończyła przywiązana i zakneblowana własnymi ubraniami i bielizną wystawiona bladym, szczupłym wytatuowanym tyłem do reszty towarzystwa.

Widząc ten tył, zwłaszcza już nieco oporządzonym przez Grey 32, Leeman nie mógł dłużej oprzeć się pokusie. Doszedł już do siebie i intensywnie obserwował manewry jakie ze sobą toczyły dwie wydziarane kobiety. I teraz ruszył do szturmu bez ceregieli odtrącając Kurson tak, że ta zatrzymała się dopiero na stole. Ale tym razem olbrzym o impecie i temperamencie rozjuszonego buhaja ruszył szturmować tylne uroki Alex. A ta o ile wcześniej nawet można było się zastanawiać czy jest bardziej wyniośle ponad degenerackie zabawy skazańców czy może na odwrót jej ciche jęki i zduszone majtkami sapnięcia można było brać za jęki niekoniecznie niechęci i pogardy. To teraz czując szarżującego Leemana tuż za swojego plecami krzyknęła naprawdę przestraszona na tyle na ile pozwalał jej knebel z własnej bielizny.

- Grey 20! Dyscyplinarka I stopnia! - przez pomieszczenie rozległ się rozkazujący głos kaprala marine. Efekt był natychmiastowy. Buhaj który już prawie dopadał nagiej ofiary zawył boleśnie gdy wyładowania Obroży objęły go we władanie. Upadł na kolana, syczał, klął coś i w końcu zogniskował wściekłe spojrzenie na kapralu który również podniósł się ze stołu na jakim dotąd siedział. Wyładowania w końcu ustały a olbrzym podniósł się na nogi patrząc wściekle na podchodzącego do niego i uwiązanej Alex. Zupełnie jakby chciał sprowokować Leemana do kolejnego ataku. - Spływaj. Nikt jej tu nie ruszy. Żadnych gwałtów. Tylko to co kto zechce. - warknął marine wskazując podgoloną głową na resztę pomieszczenia i towarzystwa.

- Jakby nie to gówno zgniótłbym cię jak robaka! -
wycharczał rozwścieczony operator miotacza nachylając się by zbliżyć swoją twarz do mahlerowej. Wskazał ze złością kciukiem na swoją Obrożę.

- Kazałem ci spływać. - kapral marine też wyglądał na wkurzonego i nie cofnął twarzy ani na jotę. Wskazał bokie głowy na resztę pomieszczenia. Przez chwilę wydawało się, że Leeman jest tak wściekły, że zaatakuje marine lub zrobi coś równie głupiego. Ale w dyskusję wtrąciła się Black 8 a raczej jej lektor.

- Leeman. Bzyknij za mnie Tami. - rzucił sztuczny głos elektronicznego lektora. To spowodowało, że na moment chyba wszyscy spojrzeli na złotooką saper a potem na czarnowłosą krupierkę jaka wciąż leżała na skrzynkach z Blondasem i Douglas. Czarnulka wydawała się zaskoczona, że nagle padło jej imię i wszyscy się na nią popatrzyli z rozwścieczonym Leemanem włącznie. Ale szybko uśmiechnęła się zachęcająco i rozłożyła ramiona w geście “no co ja mogę?”.

- No jak oddajesz swoją kolejkę to pewnie. - Tami powiedziała wesoło zeskakując ze skrzynek na podłogę. Odwróciła się do nich przodem czyli tyłem do Leemana i większości towarzystwa po czym kusząco wygięła się opierając się o te skrzynki. Jej krótka kiecka była gdzieś zawinięta wokół jej brzucha jak szeroki pas ciemnego materiału i odsłaniając całkowicie i górne i dolne wdzięki. Dziewczyna posłała Leemanowi buziaka przez całą długość niezbyt wielkiej sali i na deser trzepnęła się w nagi, zgrabny i kusząco wypięty pośladek. To widocznie przeważyło szalę bo operator miotacza runął z powrotem przez całą salę i dopadł czarnowłosej bez chwili wahania. Prawie od razu dały się słyszeć kolejne fale jęków, przyśpieszonych oddechów tej dwójki oraz skrzypnięć i stukotów skrzynek.

- Ej, poczekaj chwilę. - wraz z rozwojem sytuacji emocje i hormony które zdołały już nieco odpocząć, odsapnąć, złapać oddech tak samo jak ciała w jakich buzowały znowu zaczęły wykazywać tendencję zwyżkową. Zwykle raczej bardziej rozebrane niż ubrane towarzystwo znowu zaczynało się interesować sobą nawzajem i wzajemną integracją. Marine zaś zabrał się za uwalnianie przywiązanej Alex ale zdążył tylko wyjąć jej majtki z ust gdy podeszła do niego Kruszyna. Odwrócił więc swoją głowę by spojrzeć na Leticię.

- Czego chcesz? Nikt tu nikogo nie będzie gwałcił. - odpowiedział marine wskazując najpierw na czarnowłosą gotkę a potem ogólnie na resztę sali. Spojrzał na brunetkę jaka do niego podeszła a która została obecnie w samym podkoszulku ale w ogóle tym nie wydawała się skrępowana.

- A kto tu mówi o jakiś gwałtach? Poza tym akurat jej by się knebel przydał. Niech tak sobie postoi może coś zmądrzeje. - Leticia zaproponowała uśmiechając się przyjacielsko do kaprala.

- Nienawidzę was. Róbcie co chcecie i tak wszyscy zdechniecie! - syknęła ze złością wciąż uwiązana gotka gdy kapral właśnie sięgał do jednego z jej nadgarstków by ją rozwiązać. Słysząc to pokręcił w zniechęceniu głową.

- No sam słyszysz. - Leticia wskazała z tym razem ironicznym uśmiechem na Alex bo ta zachowywała się jakby chciała udowodnić wszystko tylko nie to, że kapral ma rację. - A ty? Wyglądasz na całkiem milutkiego. - cekaemistka uśmiechnęła się jeszcze sympatyczniej i położyła dłoń na napierśniku marine. Ten spojrzał w dół na tą kobiecą dłoń na swoim podrapanym i postrzelanym pancerzu.

- Ja jestem zajęty. - powiedział patrząc na dłoń która w międzyczasie zaczęła sunąć po jego brzuchu pancerza.

- Tak? Bardzo? Jesteś pewien? Będzie 100% dyskrecji. Nikt się nie dowie. Nie spełniłbyś ostatniej prośby skazańca? - dłoń brunetki zeszła z dolnych krawędzi pancerza i zawędrowała w okolice zapięcia spodni marine. Atmosfera między tą dwójką, nawet od samego patrzenia wydawała się zagęszczać i podgrzewać z każdym, coraz szybszym oddechem.

- Ona też jest skazańcem. Jedną z was. Ona przysłała ten plecak. - Mahler walczył przez chwilę ze sobą ale w końcu się przełamał i wystękał ciężkim głosem. Wskazał kciukiem na leżący gdzieś przy Black 8 plecak ze skarbami.

- Ah. - Leticia jakby dopiero teraz załapała z kim i o kim mówią. Też zawahała się a dłoń już na zapięciu spodni kaprala zatrzymała się. W końcu westchnęła też z podobnym żalem cofając dłoń i w zamian łapiąc marine za szczękę po czym pocałowała go w policzek. - Lubię facetów z zasadami. - powiedziała uśmiechając się do niego ciepło. - Ale tym się nie przejmuj, zajmę się tym. I żadnych gwałtów nie będzie. - powiedziała wskazując głową na wciąż czekającą na wyrok Alex. Marine pokiwał głową ze zrozumieniem i wrócił z powrotem na miejsce które niedawno zajmował.

- Daj tą wódkę. - ponaglił Nash słowem i gestem gdy siadał obok niej nagle dziwnie ponury. Potem zapił ten ponury nastrój promilami z butelki. Po chwili wyjął holo i pogrzebał w nim przez chwilę. Black 8 siedziała na tyle blisko by widzieć jak zatrzymał się na zdjęciach na jakich była Maya albo oni oboje razem. Tak po samych zdjęciach to gdyby nie Obroża czarnowłosej dziewczyny na zdjęciu jak ulał pasowaliby do jakiejś szczęśliwej pary.

- A ty co? Chcesz coś zrobić ale żeby to inny odwalili za ciebie robotę? - Gomes odezwała się i popatrzyła ironicznie na Kurson która miała już znacznie więcej niż trzeba czasu by pozbierać się po tym jak Leeman cisnął ją na stół. W tej chwili miała go chyba z głowy bo był zajęty pompowaniem Tami w swój ulubiony otwór i ulubionej pozycji. A ta jakoś dawała radę mimo, że przy rozmiarach i agresywnej taktyce olbrzyma wydawało się, że powinien rozerwać każdego kogo by dorwał w ten sposób.

W tym czasie Leticia odwiązała Alex ale złapała ją za nadgarstek i zmusiła do klęknięcia przed sobą. Sama oparła jedną drogę o krzesło by ułatwić gotce robotę a potem złapała ją za jej krótkie, czarne włosy i przyszpiliła do siebie. Jeśli cywilna dziewczyna była tym zaskoczona to szybko odnalazła się w sytuacji. Po chwili Gomes ją puściła i w wymownym geście uniosła ręce do góry jakby dobitnie chciała pokazać, że już jej nie trzyma. A czarna głowa gotki pracowicie pracowała dalej między jej udami. - I żadnych gwałtów. - uśmiechnęła się cekaemistka ze spełnionej obietnicy.

Black 2 też na nudy nie narzekała. Podobnie jak wcześniej Kurson tak i Diaz udało się zrealizować przerwany przez okoliczności plan. A dokładniej zapoznać się bliżej nie tylko ze Świstakiem ale i z Blondasem. - Przecież to jakaś bzdura! Bzdura totalna! - Kaiowi chyba niezbyt podpasował przydomek wymyślony mu przez Latynoskę ale, że właśnie zaraz potem zaczęło się dziać na sali gdzie chyba powszechnie zaczynała się druga runda wzajemnych integracji i wymiany wszelakiej z wymianą partnerów na czele to i kwestia przydomku zeszła na dalszy plan.

- A temu co się stało? - Douglas podeszła do stołu na jakim siedziała i Nash z Mahlerem i nieco dalej opierał się Fush. Pytała o studenta. Ten siedział nadal na krześle ale tym razem z łokciami opartymi o swoje kolana i twarzą ukrytą w dłoniach. Przy nim stała jednoręka Jackson która chyba coś mówiła do niego. Ale zanim zdołał on jej odpowiedzieć sama mogła to usłyszeć z ust studenta.

- Jak… jak mogłaś to puścić… na żywo?!... jak mogłaś to nagrać… o matko brałem udział w pornuchu… zostałem aktorem porno… i wszyscy to zobaczą… na uczelni i moi starzy… o matko moi starzy… jak ja im w oczy spojrzę?...

Roy wyglądał na kompletnie załamanego. Jackson chyba niezbyt wiedziała co powiedzieć i przypatrywała się tylko trzymanemu holo którym widocznie jednak coś udało jej się nagrać a nawet wysłać. - A to serio poszło w świat? - zaciekawiła się szczupła brunetka i specjalistka od prowadzenia pojazdów i latających i naziemnych jednocześnie. Fush pokiwał swoją łysiejącą głową.

- Myślałem, że wie. Przecież było mówione na początku. - powiedział wskazując dłonią na studenta który wyglądał teraz jak siedem nieszczęść. - A ty co? Znudziło ci się? - zapytał grenadier wskazując na skrzynki z jakich właśnie zeskoczyła kierowca a na których Leeman zapinał Tami. Brunetka też tam spojrzała a w końcu wzruszyła ramionami.

- Próbowałam. No ale za bardzo tam się wszystko trzęsie. No nie da się podłączyć. - powiedziała wracając spojrzeniem do grenadiera i taksując go wzrokiem.

- Na mnie nie licz. Ja już swoje lata mam i nie ta kondycja jak u was młodych. - Fush roześmiał się ironicznie przyjmując ton starszego, doświadczonego wujka. Douglas zmarszczyła nosek gdy ta odpowiedź niezbyt przypadła jej do gustu. Popatrzyła na Roya, ale ten w tej chwili wyglądał na ruinę człowieka niezdolną do jakiejkolwiek akcji. Popatrzyła na Mahlera ale ten był zatopiony w swojej wódce i tęsknocie a po akcji z Leticią nie wyglądało by był skory do jakichś zabaw. Diaz zgarnęła obydwu ostatnich facetów a Leeman pompował Tami. Kasztanowłosa westchnęła robiąc reset po kobiecych postaciach. Leticia wydawała się uczyć moresu Alex i szło jej całkiem nieźle. Gotka się przymknęła i robiła co jej kazano i coś nawet bez większych scen, żali i oporu. Do Diaz i Tami raczej nie było co podchodzić więc zostawały Nash, Jackson i Kurson. Nash rozsiewała wokół siebie aurę nie przystępności i ledwo raczyła zdjąć pancerz czy buty nie integrując się z nikim. Nie wyglądało to zachęcająco. W końcu kasztanka westchnęła i podeszła do Mahlera.

- Dasz trochę? - zapytała marine wskazując na trzymaną przez niego butelkę. Ten bez słowa podał jej butelkę więc mogła się z niej napić. Potrzymała ją chwilę i popatrzyła na holo jakie ten oglądał. - Kto to jest? - zapytała wskazując palcem z trzymaną butelką na zdjęcia.

- Moja dziewczyna. Została na lotnisku. Maya. Po waszemu Brown 0. Cudowna dziewczyna. Po prostu cudowna. - kapral westchnął i pilot pod wpływem impulsu oddała mu butelkę.

- Kochasz ją? - zapytała kasztanowa dziewczyna idąc dalej tym tokiem rozumowania. Johan z zaskoczeniem spojrzał na stojącą przed nim młodą, nagą kobietę o kasztanowych włosach i z wciąż z wlokącymi się za nią spodniami, w jednym bucie i drugą nagą stopą. Ellie wydawała się, że przez chwilę żałowała, że zadała te pytanie ale już nie było jak się wycofać z tej wtopy.

- Tak. Tak kochamy się. Nie wiem jeszcze jak ale wyciągnę ją jakoś z tego. - kapral po dłuższej chwili pokiwał podgoloną głową jakby sam był zaskoczony własną odpowiedzią. Ale gdy powiedział już pierwsze “tak” to dalej poszło mu pewniej i bardziej zdecydowanie.

- No ale jak? Przecież ona jest parchem. Tak jak ja. I my tu wszyscy. - Douglas wydawała się zafascynowana tym co mówił siedzący po turecku na stole mężczyzna z holofonem i oglądającego zdjęciami innego parcha.

- Nie wiem jak. Ale coś wymyślę. Jakoś ją wyciągnę. Ona zasługuje na coś lepszego. Na coś najlepszego. - Mahler pokręcił głową machając do tego dłonią. Z głosu i postawy przebijała mu mieszanina twardego postanowienia i miękkości gdy mówił o osobie jaka została na lotnisku.

- O rany. - powiedziała cicho kasztanka i chyba była pod wrażeniem tego co to wszystko oznaczało. W końcu po chwili wahania usiadła z drugiej strony Johana i przez chwilę wpatrywała się w majtające na dole własne nogi które zamiatały spodniami podłogę. Wyjęła z jego dłoni butelkę i upiła łyk. - Rany. Chciałabym mieć takiego faceta co by za mnie tak świrował. Chociaż raz. - powiedziała tak cicho, że siedząca z drugiej strony Mahlera Nash ledwo ją usłyszała przez te wszystkie jęki, krzyki, stękania i muzykę. Ale nawet w tym ledwo słyszalnym głosie dało się słyszeć żal i tęsknotę.

- Pewnie sobie jeszcze kogoś znajdziesz. Śliczna z ciebie dziewczyna. - powiedział w końcu Johan gdy najpierw spojrzał zakłopotany na rudowłosą saper chyba zaskoczony takim obrotem rozmowy. Przez moment złapał jeszcze spojrzenie kaskaderki która też zdawała się bardziej słuchać o czym rozmawiali niż żali studenta.

- Daj spokój. Wiesz gdzie nas wysyłają. Daj trochę. - burknęła smętnie Douglas ocierając nadgarstkiem oczy. Potem wyciągnęła rękę i marine podał jej butelkę z której ta upiła łyk. A po chwili smętnego wpatrywania się w podłogę złożyła głowę na ramieniu Mahlera. Ten po chwili wahania objął ją przyciągając do siebie i na dłuższą chwilę oboje zamilkli.

- Masz szluga? - grenadier zwrócił się do siedzącej obok Nash widząc, że ta ćmi szlugi całkiem często a byli od siebie dość blisko. Na wyciągnięcie ręki. Facet chyba chciał przerwać milczenie jakie nastało albo jakoś inaczej przekierować uwagę nad tą zaskakującą i dziwną rozmową. - Może porobimy zakłady? Kto kogo i w jakiej pozycji? Gomes jest zajęta to odpada jej fucha wodziryja. - zaśmiał się cicho wskazując kciukiem za siebie gdzie rzeczona brunetka właśnie rozsiadła się wygodniej na krawędzi stołów by nacieszyć się nagle całkiem cichą i posłuszną Alex.

- No a ja może pójdę coś nagram. - powiedziała w końcu Jackson znowu ustawiając coś w holo klubowej krupierki. Też chyba wyczuwała, że lepiej będzie się zmyć z okolicy. Niespodziewanie w sukurs przyszła jej Douglas.

- Zatańczysz ze mną? - zapytała tak nagle i niespodziewanie jak nagle i niespodziewanie oderwała głowę od ramienia marine i popatrzyła na niego z wielką nadzieją. Ten wydawał się najbardziej ze wszystkich zaskoczony. Chwilę się wzbraniał tłumacząc, że nie umie ale w Ellie w końcu go uprosiła jakby wrócił jej młodzieńczy, dziewczęcy urok i radość życia. I w końcu zaczęli tańczyć a raczej on się trochę gibał od biedy można było uznać, że do rytmu a ona zgrabnie pląsała i nawet wciąż włóczące się za nią spodnie jakoś ani jej, ani jemu, nie przeszkadzały. Widok był tak pocieszny i tak kontrastowy jak to tylko możliwe. On prawie wygolony na zero ona z bujnymi, kasztanowymi włosami. On ubrany i wekwipowany jakby zaraz miał iść na akcję ona właściwie goła jeśli nie liczyć tych nie do końca ściągnietych spodni. Ona wiotka jak osika a on dość postawny. Nawet Jackson się roześmiała i już miała pomysł co zacząć nagrywać w pierwszej kolejności. Fushowi też chyba wrócił dobry humor i pomachał przypominająco do Nash żeby przypomnieć o pytaniu o papierosa. - To co? Zakładamy się kto prędzej dojdzie? - zapytał łobuzersko łysiejący grenadier patrząc na kolejne pary i zestawy jakie już zdążyły się porobić znowu w tej saperowni.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić

Ostatnio edytowane przez Pipboy79 : 06-08-2018 o 09:25.
Pipboy79 jest offline