Harpia osłoniła się własnymi skrzydłami przez wybuchem rozwalającym naturalną przeszkodę na ich drodze. Gdy zaś było już po wszystkim, a paru z grupy rzuciło się na "huuura" do przodu, potrząsnęła głową.
- Fujary - Parsknęła pod nosem.
Spojrzała na Bardkę, po czym do niej mrugnęła. Następnie wzbiła się znowu w powietrze, by po chwili osiąść na roślinnym murze. Stamtąd powinna mieć dobry wgląd na spory kawałek okolicy, i ewentualne, nadchodzące kłopoty. W dłonie pochwyciła łuk, a na cięciwę nałożyła strzałę.
Niech więc wrogowie nadchodzą.
Była gotowa.
__________________ "Nawet nie można umrzeć w spokoju..." - by Lechu xD |