Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-08-2018, 10:43   #286
Alaron Elessedil
 
Alaron Elessedil's Avatar
 
Reputacja: 1 Alaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputację
Historyk spojrzał najpierw na Walkera, a następnie na Deborah jakby właśnie nastąpiła najlepsza odpowiedź na jej pytanie.
- Macie wyjście? – wskazał podbródkiem rannego brata. Sytuacja była oczywista i nie musiał jej tłumaczyć. Z jednej strony występowało bezpośrednie zagrożenie nie tylko ze strony Shagreena. Jeśli zostanie powstrzymany siłą, jego ludzie uderzą prędzej czy później. Jeśli zrezygnuje, Kompania Wilka ma własnego przywódcę dążącego do podobnego celu, co wyklęty brat.
- Albo to uczciwa oferta, albo nie, ale trumna nie ma kieszeni. Czym ryzykujecie? – zapytał cicho, po czym dodał:
- Czyny. Obserwuj.
Wyprostował się i odwrócił od Barnesów. Richard i Denis apelowali do moralności Walkera. Być może jeszcze gdzieś miał sumienie, ale głęboko zakopane. Trudno je wydobyć względem najbardziej znienawidzonych osób. Wybrali bardzo trudną drogę. Nic dziwnego, że nie osiągnęli powodzenia. Jacob miał zamiar zagrać tym, co było najsilniejsze, na wierzchu. Złością, nienawiścią, chęcią wymierzenia sprawiedliwości. Oczywiście pojętą jako najdotkliwsza kara. O to chodziło Walkerowi.
Ruszył wprost na napastnika z kartkami w jednej i opuszczoną kuszą w drugiej. Zatrzymał się kilka kroków od niego.
- Wtrącili cię do więzienia, zabili cię chorobą, wyeliminowali twojego prawdziwego przyjaciela, bez mrugnięcia okiem wyeliminowali własnych gości, a ty niesiesz łaskę szybkiej śmierci – wypluł z pogardą.
- Zabił ci przyjaciela! Odwróć się, a będą cierpieć.
Mówił cicho. Adresatem był wyłącznie Walker. Dlatego stanął względnie niedaleko. Dostosował odległość do oszacowanego bezpiecznego dystansu biorąc pod uwagę dodatkowe zabezpieczenie maski i materiału.
Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że Shagreen również będzie cierpiał. Sam przyznał się do tego. Oczywiście nie wprost, ale Cooper dostrzegał to bardzo wyraźnie. Uważał, że tylko on może wymierzać sprawiedliwość. Inne źródło nie przyniesie ukojenia, ale krzywdy, jakich doznał były ogromne i przytłaczające. Oba czynniki do tej pory szły ramię w ramię. Jacob chciał je przeciwstawić. Prawdziwa sprawiedliwość nie odnosiła się już do zabójstwa, a odwzajemnienia tego, co Walker otrzymał od rodzeństwa. Zasada „oko za oko” szczególnie przemawiała do osób po trudnych niezwykle trudnych przejściach.
Ponownie odwrócił się w kierunku upadłej, oficjalnej rodziny i dopisał fragment na każdym dokumencie.
- „Ja, niżej podpisana oświadczam ponadto, że zawarta umowa obejmuje także Gascota Barnes’a z uwagi poważne uszczerbki fizyczne i psychiczne wynikające z krytycznego stanu zdrowia wyżej wymienionego.” – odczytał.
Podetknął kobiecie dopisane fragmenty, by sama potwierdziła zgodność z jego słowami. Rzeczywistość sprawiła Cooperowi kolejny prezent. Dzięki niedyspozycji Gascota oraz dodatkowemu, potwierdzonemu naocznie zapisowi uwiarygadniał się. Podetknięte kartki rozrzucone były niedbale, przypadkowo. Tekst obu umów był niemal identyczny w całości oraz całkowicie identyczny w dolnej części, więc nie przejmował się ujawnieniem tych fragmentów. Potwierdzały tylko zgodność.
- On nie ma wiele czasu, lecz wciąż może być go wystarczająco na akcję ratunkową.
 
__________________
Drogi Współgraczu, zawsze traktuję Ciebie i Twoją postać jako dwie odrębne osoby. Proszę o rewanż. Wszystko, co powstało w sesji, w niej również zostaje.
Nie jestem moją postacią i vice versa.
Alaron Elessedil jest offline