Andrew "Andy" Morrison - pogodny szturmowiec ~ Mhm. Żeby za nudno i prosto nie było... ~ zżymał się w duchu szturman przymykając oczy co ukrył za gestem przysłoniętej dłoni pocierającej o skroń. Ale poruszające się z irytacji nozdrza i zaciśnięcie szczęk już mogło być widoczne. - Harvey. - zaczął mówić Morrison i opuścił dłoń składając obydwie dłonie na swoich biodrach. Popatrzył na Irlandczyka przez chwilę zastanawiając się w jaki ton uderzyć. - Jesteś mi potrzebny w ciężarówie. Kto nią pojedzie z tym gratem na pace jak nie ty? Cosmo weźmie BRAT-a, dziewczyny Wdowę. Tylko ty się nadajesz by podjechać z tą paczką gdzie trzeba. Nie rób nam pod górkę Harvey, brakuje nam ludzi, brakuje nam kierowców sam widzisz na czym stoimy. - postanowił uderzyć w koleżeński ton. - Wieczorem postawię ci kolejkie w barze. Wam wszystkim. Myślę, że odwaliliśmy tu niezłą robotę. Obaliliśmy szkodników na stołkach i rozwaliśmy gnojka co pociął Kate i nie wiadomo ile dziewczyn przed nią. Ale musimy dokończyć sprawę. Wrócić do miasta, zawieźć typa do identyfikacji i zbadać jego dom. Najlepiej w jak najkrótszym czasie. Dlatego musimy się rozdzielić. Z wolnych osób zostają dziewczyny i Wdowa. Resztę potrzebuję w szkole. Skończymy, wrócimy do Generała to będzie czas na gadanie. No to jak? Mogę na was liczyć? - zaczął mówić do Harvey'a ale właściwie w trakcie zorientował się, że wypada coś powiedzieć do wszystkich. Wcześniej nie było okazji, ostatni raz gadali jeszcze w pociągu przed wyjazdem do miasta. Wolał ich przekonać do swojego planu niż kazać w ciemno wykonywać rozkazy. Wierzył, że człowiekowi lepiej się coś robi jeśli wie po co ma to robić i dlaczego.
__________________ MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami
Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić |