Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-08-2018, 01:42   #285
Icarius
 
Icarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Icarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputację
Witold wyszedł z domku Olchy i podszedł do czerwonych braci. Ukłonił się do Mistrza Eberharda i do Bogumysła.
- Siostra Klara miała wizję. Otworzyły jej się rany na stopach i dłoniach. Olcha pomaga jej dojść do siebie.
Młody inkwizytor zamyślił się chwilę. Jego wzrok spoczął na wieży kościelnej. Dzwony ucichły równie nagle jak się odezwały.
- Olcha jest w gruncie rzeczy dobrą dziewką. Przyznała się do otrucia męża. Po śmierci matki ją katował. Połamał jej obie ręce.
Witold zacisnął zęby. Wyznanie Olchy zostawiło rysy w jego umyśle. Liczył na starcie z potworami, tymczasem okazało się, że największymi z potworów byli ludzie.
- Rozumiem jej dramat. Mogła jednak zrobić wiele rzeczy by uniknąć morderstwa. Za zbrodnie jest kara. Motywacja i sytuacja powinny ją tylko złagodzić. Nie odpuścić. Chętnie jednak wysłucham waszych sugestii. - Eberhard postanowił na sprawie ugrać jeszcze jedna rzecz. Po zaproponowanych rozwiązaniach, lepiej poznać naturę Witolda i Bogumysła.

- Za pozwoleniem zatem, bracie - odezwał po krótkiej chwili ciszy Bogumysł.
- Ma wiedza jeśli chodzi o prawo tych ziem jest uboga i odważyłbym się dokonać sądu jedynie na podstawie prawa boskiego, które zabójczynię nakazuje ukarać śmiercią zwłaszcza, gdy chodzi o zabójstwo męża dokonane przez kobietę. Jednakże, uważam za niezupełnie właściwy udział Inkwizycji w sprawie zwykłego zabójstwa. To nie ma nic wspólnego z herezją. Wyrok w jej sprawie powinien wydać właściwy justycjariusz, na pewno mają tu sąd grodzki. Jeśli zaś taki się nie znajdzie winną zabierzemy ze sobą do Płocka, by osądził ją kasztelan.

Młody inkwizytor przysłuchiwał się słowom Bogumysła.
- W mej ocenie nie zasłużyła na śmierć. Widzieliście jak pomagała Klarze. I jak bez mrugnięcia okiem pomagała naszemu medykowi z raną nogi. Nie pisnęła słowem o zapłacie. Nie sprzeciwiła się. Spodziewała się z naszej ręki kaźni, jednak przyjęła nas w swych progach. Częstowała herbatą. Nie znaleźliśmy dowodu na jej czarostwo. Tedy rzeknijmy to proboszczowi. Niechże na mszy niedzielnej powie, że Inkwizycja z nadania papieskiego dowiodła, iż Olcha nie jest czarownicą. To zatka usta ludziom. A kwestia jej męża… cóż, każdego Pan osądzi wedle jego czynów gdy przyjdzie nań czas. - powiedział w końcu młodzik, choć unikał wzroku obydwu braci zakonnych.

Stopy bolały, dłonie piekły, a każda z ran pulsowała bólem, a mimo to Klara wstała z posłania. Upewniwszy się, że blodn włose kosmyki są schowane pod materiałem, a materiał jej habitu, wygładzony pod jej dłońmi ruszyła do wyjścia. Stanęła w progu domu Olchy przysłuchując się rozmowie, to nie było jej miejsce by zabierać głos. Jednak było coś, co jeszcze powinno być powiedziane i chęć pomoc wygrała wewnętrzną walkę młodej zakonnicy.
- Mąż ją katował, bił, połamał ręcę i.. Narzucał się jej w taki sposób w jaki tylko mężczyzna może kobiecie. Siłą, dużą siłą. - niewidome oczy w starym nawyku rozglądały się, ale tak naprawdę to jej nos kierował jej krokami, kiedy powoli, ostrożnie, zbliżyła się w kierunku kwiatu jaśminu.
Witold gdy tylko zauważył zachowanie siostry Klary natychmiast się do niej zbliżył i podsunął swe ramię. Wszak jego służbą było pomagać tej dziewczynie, a ona zaś była prawie całkowicie zależna od niego.
- I jak widzicie mamy dylemat. Między literą prawa. Sprawiedliwością dla zmarłego i miłosierdziem oraz zrozumieniem dla Olchy. Klaro podjęłaś się pewnej roli więc sytuacja wygląda następująco. Oczyścimy Olchę z zarzutów czarostwa. Sisto to człek bardzo zaangażowany i fanatyczny zapewne. Jemu przekaże to indywidualnie. Jednak śmierć to śmierć. Powiedz naszej zielarce, że ma wybór. Przyjąć z woli Boga i mojej ręki pokutę za grzechy. Wszak zgrzeszyła w jednym z głównych przykazań lub możemy oddać ją pod sąd doczesny w Płocku. W jednym i drugim przypadku odwrotu nie będzie. - Eberhard dla Olchy zrobił w tych słowach dwie rzeczy. Dał wybór którego często w życiu nie miała i szansę na Boże miłosierdzie.
Czy to będzie naprawdę wola Boga - przez myśl młodej zakonnicy przemknęła wątpliwość. Słyszała już o woli Boga i jej interpretacji przez Eberharda. Wdzieranie się ludziom do umysłów, napastowanie Witolda i zarzucanie jej kłamstwa było również z woli Boga. Klara zupełnie inaczej widziała Boskie działania w świecie śmiertelnych. Jednak mimo wątpliwości co do słuszności decyzji i prawości działań Czerwonego Brata, jego osąd był lepszy dla Olczy niźli ludzka sprawiedliwość, która w niczym nie widziałaby powodów do złagodzenia kary. Dlatego też siostra zakonna skinęła powoli głową, mocniej zaciskając dłoń na przedramieniu Witolda, niby to, by się na nim wesprzeć i odrobinę choć odciążyć rozkrwawione stopy.
- Powiem jej o wyborze i wrócę z decyzją. - rzekła, czystym, spokojnym głosem i odwróciła się w kierunku Domostwa, zapach ziół był zbyt intensywny by pomyliła kierunki. Ruszyła do wnętrza domu, a jeśli młody Inkwizytor zechciał jej towarzyszyć, nie protestowała.
- Na mnie również pora, bracie. Z bogiem - pozdrowił Bogumysł pozostałych inkwizytorów i wrócił do popasających rycerzy.
 
Icarius jest offline