Los, można by rzec, niezbyt im sprzyjał. Bo jak można było inaczej określić to, że nieznajomi uciekli im dosłownie sprzed nosa?
Axel opłacił uliczników (w końcu to nie ich było winą, że tamci uciekli), a potem udał się do stajni by się dowiedzieć, czy poszukiwani przez niego ludzie 'w purpurze' nie podzielili się z kimś planami co do dalszej podróży |