Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-08-2018, 22:29   #2
Kelly
 
Kelly's Avatar
 
Reputacja: 1 Kelly ma wyłączoną reputację
Stare Miasto Wenecji stanowi bardzo dziwne miejsce. Wbrew opinii tłumów zachwyconych turystów Wenecjanie nie przepadają za owym kawałkiem ziemi otoczonej lagunami Morza Adriatyckiego. Masowo przeprowadzają się na ląd stały pozostawiając dawne dzielnice przybyszom, którzy przez dzień czy dwa wędrują wąskimi uliczkami otwierając usta pełne zachwytu. Tutaj maski, tam ozdoby, zaś nie ma gdzie kupić kilo kartofli, ponadto nie da się nigdzie wjechać samochodem, wszędzie hałas, skarżą się mieszkańcy. Jest pięknie, odpowiadają turyści: genialne budynki, cudowne dzieła sztuki oraz ta nieuchwytna nutka rozwiązłej dekadencji, która połączona ze wszechobecną tajemniczością historii … Włochy są wyjątkowe, zaś Wenecja należy do najcudowniejszych pereł italijskiej krainy. Niemożliwe wręcz, żeby ów niezwykły klimat nie przyciągał do siebie ludzi mających serca bardziej otwarte, niźli inni.

Błękitnooka, blondwłosa Angielka Amanda Sinclair potrafiła zręcznie łączyć zaspokajanie swoich osobistych pragnień oraz spraw praktycznych. Lubiła Włochy, szczególnie zaś świetną Wenecję, ale jako historyk architektury miała tutaj wspaniałe pole do wyjątkowego popisu. Dla architekta Wenecja stanowiła wielką ucztę oferującą bogactwa, którymi wręcz nie szło się nasycić. Amanda uwielbiała spacery po ulicach obserwując elementy budowlane, detale oraz inne szczegóły niedostrzegalne dla niefachowego oka. Ona fachowcem była! Potrafiła docenić nie tylko balustradę balkonową, czy wspaniały relief, ale też pilaster czy zwornik, rzadziej dostrzegane przez zwykłego turystę europejskiego, lub tym bardziej Amerykanina. Oczywiście przez ulice Wenecji przetaczał się cały świat strzelający tysiącem aparatów oraz nagrywający setką kamer wszystko, co tylko można było sfotografować oraz nagrać. Szczególnie latem. Późna jesień oraz wczesna wiosna stanowiły chwilę względnego odpoczynku, ale teraz nadchodziła zima wraz z Nowym Rokiem oraz karnawałem, czyli drugi szczyt sezonu. Po Rio było tu drugie miejsce na ziemi pod względem wyjątkowości obchodzenia karnawału. Tysiące masek weneckich, historyczne stroje, tańce oraz ciągle obecny słynny zapach weneckiej erotyki potrafiły przewyższyć jedynie wspaniałe dźwięki brazylijskiej samby oraz tysiące tańczących niemal nago kobiet. Poza tym południowoamerykańskim miastem drugie miejsce dzierżyła Wenecja. Nie oferowała swobody, jak Brazylia, ale przyciągała urokiem osobistego piękna, tajemnicy oraz dyskretnej alkowy.

Amanda spacerując ulicami zaczynała dostrzegać powolny wzrost liczby turystów. Zawsze było ich wielu, ale przed Nowym rokiem liczba gwałtownie się powiększała. Miasto zaś czyniło przygotowania, ażeby nie zawieść swoich gości. Wśród organizatorów najbardziej oczywiście błyszczała Gina Tizziani, starsza pani, której energii mogliby pozazdrościć profesjonalni karatecy. Przechadzając się Amanda słyszała wypowiedzi Giny dotyczące karnawału, zaproszenia oraz obietnicę wspaniałej imprezy. Jednak spacerując owego czwartkowego popołudnia myślała o czymś kompletnie innym, niż dobra karnawałowa gra. Przyjechała tutaj z wyraźnym zamiarem znalezienia stałego miejsca pobytu.
- Ostatecznie nie mogę mieszkać ciągle w hotelu, nawet jeśli jest bardzo dobry.
Novecento oczywiście należał do elity hotelowej, doskonale położony oraz oferujący bogatym gościom wszelkie wspaniałości, jednak nie zapewniał owego poczucia przytulności, które daje jedynie coś swojego własnego. Było ją stać na taką ekstrawagancję, jak posiadanie czegoś w starej części Wenecji, ale co innego mieć pieniądze, co innego znaleźć coś sensownego. Nawet bogaci deweloperzy, jak Basileo Novara, czy Giacomo Boganda mając za sobą całe zaplecze finansowe oraz sieć powiązań nie kupowali już nowych palazzo, bowiem po prostu ich nie było. Wenecjanie, którzy chcieli się wyprowadzić oraz sprzedać swoje domy, już to zrobili. Przeto na rynku pojawiały się okazje bardzo wyjątkowo oraz taki chętny sprzedawca otrzymywał kilka doskonałych ofert. Przeto Amanda liczyła przede wszystkim na fart oraz fakt, iż mogła podejmować samodzielnie decyzje. Spotykając jakieś ogłoszenie, zwyczajnie mogłaby podejść do danej osoby oraz przeprowadzić transakcję natychmiast. Takiej szansy nie mieli przedstawiciele developerów, którzy najpierw musieli sprawdzić, przedzwonić, uzyskać pozwolenie etc.

Było dosyć chłodno, jak na Wenecję, około 5-iu stopni. Dobrze jednak, że nie padało. Wczoraj lało silnie, zaś na dzisiaj prognozy wspominały coś na temat kontynuacji. Szczęśliwie nocą ulewy przeszły, rankiem jeszcze lekko siąpiło, ale później już wyszło chłodne słońce, przykrywane od czasu do czasu poduszeczką chmur. Cieszyła się mogąc oglądać Wenecję pokrytą słabymi, wprawdzie, ale jednak promieniami ciepła. Dochodziła właśnie do placu św., kiedy jednak ruszył deszcz. Ulica, może nie bardzo pełna, ale jednak normalna, ożywiona, gwałtownie opustoszała.

[MEDIA]http://dghilug.pxd.pl/gallery/pic349/v2018080817555366753829.jpg[/MEDIA]

Powoli zapadał zimowy wieczór. Ulice wyludniła zarówno pora, jak deszcz, ale korzystały na tym kawiarnie, które wypełniały się przyjezdnymi. Szczególnie takie super, jak „Florian”, które stanowczo omijali sami Wenecjanie. Gdzieś obok wynurzyła się jakaś amerykańska wycieczka okryta parasolami.
- Moi drodzy, jesteśmy na, jak to mówimy my, Włosi, Campo Santi Giovanni e Paolo – poznała głos swojego dawnego chłopaka Luciano Fermii. Byli kiedyś blisko ze sobą, kiedy jeszcze odwiedzała Wenecję w sprawach naukowych. Później rozeszły się ich drogi, zaś Amanda miała wobec italijskiego przystojniaka bardzo konkretne podejrzenia. Oczywiście odwiedzała Wenecję jeszcze nieraz, jednak los jakoś trzymał ich na odległość, aż do teraz właśnie. Chyba nie dostrzegł jej skupiony na turystach. - Tutaj, przed nami bazylika pod wezwaniem tego świętego, ale zobaczmy jeszcze wspaniały pomnik Bartolomeo Colleoniego.

[MEDIA]http://deskarati.com/wp-content/uploads/2015/01/colleoni.jpg[/MEDIA]

Turyści zadarli głowy do góry oglądając piętnastowieczne dzieło pokazujące kondotiera.
- Nasze amerykańskie są większe – wymruczał któryś. - Statua Wolności ...
- … Taaaa, choćmy już do jakiejś knajpy – odpowiedział inny przerywając tamtemu. - Zimno, co to za Włochy? Po to leciałem, żeby zobaczyć tutaj jakieś rozwalające się mury oraz starocie? - widać było niezadowolenie amerykańskiego turysty. - Nawet porządnych hot-dogów nie uświadczysz.
Luciano chyba usłyszał te głosy, bowiem nie trzymał tutaj wycieczki.
- Bellissima Wenecja zaprasza swoich gości teraz na najlepszą kawę świata.
- Pewnie najdroższą … - dorzucił któryś Amerykanin, ten który wcześniej narzekał na chłód oraz hotdogowe braki.
- To Wenecja – odpowiedział Lucciano. - Ja teraz państwu podziękuję. Widzimy się jutro. Będziemy zwiedzać słynne Murano, gdzie produkuje się doskonałe szło. Potem niedaleką Burano. Popłyniemy tam łodziami, proszę, nie spóźnijcie się po śniadaniu. Mój kolega Tomasso - wskazał na swojego kompana, który stał nieco dalej - zaprowadzi państwa na Plac św. Marka. To bardzo blisko. Wedle woli tam państwo będą mogli spędzić czas w najlepszych kawiarniach, bądź udać się do hotelu. Dziękuję oraz pozostawiam państwa Tomasso.

Mężczyzna wysunął się przed Lucciano. Stojąca dalej Angielka znała go, albo raczej, spotkała go już. Nawet chyba zamieniła z nim parę zdań, kiedy poszukiwała materiałów do pracy doktorskiej. Tomasso, dokładniej Tomasso Visconti, przewodnik oraz kumpel Lucciano. Ten obecnie sobie gdzieś szedł, tymczasem Visconti potrzebował pewnie jeszcze kwadransa, aby doprowadzić grupę na Plac św. Marka oraz wskazać, gdzie są kawiarnie oraz gdzie jest hotel turystów.
- Dobra, prowadź pan – mruknął Amerykanin przedtem wspominający Statuę. - Zimno, paskudnie, jak nie Włochy.
- Wie pan, we Włoszech także bywa zima.
- Nam o tym nie powiedzieli! - stwierdził dobitnie Amerykanin.
- Wobec tego zapraszam, kawa państwa rozgrzeje.
- Albo porządna whisky … - wymruczał tamten dodając coś na kształt, że co jak co, ale dobrej amerykańskiej whisky tutaj na pewno nie mają. Amerykańskiej? Cóż, dla niektórych nawet whisky to amerykański trunek, choćby na etykietce był jakiś inny kompletnie kraj.
 
Kelly jest offline