Ocelia wrzasnęła przeraźliwie. Nie czuła jeszcze bólu - była za mocno naładowania adrenaliną - ale zdała sobie sprawę, że za moment spadnie, prosto na tych psycholi na dole. A oni ją zabiją. Nie będą się patyczkować, potraktują ją jak śmiertelne zagrożenie...jak mutanta. Nie zdąży im wytłumaczyć, że się mylą. A może nie? Może serio jest mutantem? Ta myśl przeraziła ją jeszcze bardziej. Spojrzała w dół. Może lepiej odpuścić? Pozwolić, żeby stało się to, co nieuniknione? To było... kuszące. Odpuścić. Przestać się chować, uciekać i szamotać.
Przymknęła oczy z zamiarem rozluźnienia drętwiejących palców.
I wtedy usłyszała wrzaski tego przerośniętego chłopaka z helikoptera. Richarda. Otrząsnęła się z odrętwienia. Zaczęła szukać wzrokiem gałęzi, której mogła by się uchwycić.
__________________ A poza tym sądzę, że Reputację należy przywrócić. |