Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-08-2018, 14:00   #389
Brilchan
 
Brilchan's Avatar
 
Reputacja: 1 Brilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputację
- No to pytaj. - rzekła Nys uśmiechając się słodko.
- A może RavenCrove, Whitewoood? Nie… Ravenwood. Ale Mordechaj jest przeczulony i naiwny, on nawet w Cheliax widzi monarchię mroku - Gregan pokręcił głową.
„Bo powszechnie wiadomo, że konszachty z czartami oraz czczenie Asmodeusza i jego popleczników nie jest uznawane za coś “mrocznego” w większości cywilizowanych państw.” - czarodziejka skomentowała w duchu wywód Gregana, po czym przeniosła swą uwagę na pochwyconego stwora.
- Nie wiem może go jakoś związać, bo czarować umie no i jakoś ostrożnie go ocucić, bo zapewne będzie gryzł jak się zorientuje, że go złapaliśmy a czarować nie może.
- Sugeruję wziąć kij i go dźgnąć. - zaproponował Airyd rozglądając się za wspomnianym przedmiotem. - Może się wtedy obudzi. Aa jak się obudzi i będzie sprawiać problem… To najpierw oberwie się kijowi.
Eryk związał ręce pokracznej istoty i wtedy Elphira go szturchnęła długim kijem. Stwór natychmiast się obudził i usiłował ugryźć kij. Potem popatrzył z triumfem w oczach na zebranych.
- Czyli zdecydowaliście się poddać i błagać o miłosierdzie? - zawołała, ale wtedy Nys zaczęła dźgać go swoim kijem.
- Ale fajna zabawa .
Vermitrax zanurkował w brzuchu jednego z większych potworków i wynurzył się cały we wnętrznościach.
- Nys, ty się lepiej zajmij swoim zwierzakiem… Zwłaszcza, że dzielnie walczył -zaproponował Airyd starając się zapanować nad wyrazem obrzydzenia zanim na dobre zagości na jego twarzy. - Ej kolego, jak masz na imię? - zwrócił się do impa.
Elphi mogła tylko westchnąć mogła się spodziewać, że przesłuchanie będzie dla Nys “świetną zabawą” przy okazji cała sytuacja przypominała pojmanie derro w krypcie, przeczuwała, że może skończyć się tak samo no może poza czystą dekapitacją będzie odgryzienie głowy…
- Czyli jesteś sługą “Wielkiego” Impa Eratora, czemu więc napadasz ludzi na drogach zwłaszcza kapłanów w celu udzielenia ożenku? Przy tym, co słyszałam to spodziewałam się, że ma lepsze rzeczy do robienia niż to.... - zważając na wyraźne przekonanie stwora o swej przewadze i potędze postanowiła dołączyć do tej “gry”, zakładała, że łatwiej będzie im się czegoś dowiedzieć, gdy stwór w swej arogancji się wygada niż miałby iść w zaparte.
Imp wypiął poranioną pierś, że aż się był skrzywił z bólu.
- Jam jest Imptus Megatus Magnifakcjus! Jam jest najprawsze renka z najprwawszychvh renk Impa Eratora, wszechwładcy piekieł, miszcza wszelakie występności, samoozwyciężonego władcę potencjapnych hord dziesiętnastego i głównego kręgu piekieł - zaśmiał się, a Gregan patrząc nań spode łba mruknął.
- To herezja
- Ja ze swym niezwyciężonym legonenem siarczystych wyzwisk udaliśmy się na poszukiwanie bogactw i ewentualnej żywności, choć oczywiście jeno na przekąski, albowiem wszyscy co rozpowszechniali kłamliwe kłamstwa zostali skonsumowaniu w celu udowodnienia, że nie panuje u nas głód. Choć zdradziecko wpadliśmy na grupę służek otchłani zwanych druidkami i smoków niezbyt udolnie udających koboldy, wreszcie trafiliśmy na prawdziwą sługę piekieł, który mógłby udzielić naszemu władcy ślubu z jedną z impich księżniczek piekieł - Impus aż się zapluł, a potem krzyknął z bólu, gdy Rachenerys wetknęła mu kijek w oko.
- To herezja - znowu rzekł Gregan. Tymczasem Vermitrax beknął, owinął się wokół nóg Nys.
- Ja tam lubię wesela, ale tego nie chciałabym widzieć. Czy owa księżniczka jest przynajmniej dziewczyną? Nie to, żeby to miało znaczenie, ale kwestie dynastyczne i takie tam - zapytała Raimiel
- Jak imp Erator uważa, że jesteś jego dziewczyną i urodzisz mu dzieci, to tak będzie nawet jak jesteś piećdziesięcioletnim facetem! - Potworak się osmarkał.
- Ale jak się wtedy maluszki rodzą? Na kamień nerkowy nie podziała - Sisi była skonfundowana.
- To… Nie wiem, ale chyba przypomina herezję - Gregan wyraźnie pobladł.
- Rozumiem, że w grę wchodzi magia impów, które nasze umysły… I fizjologia nie są w stanie pojąć - skwitował Airyd.- Dobrze mówię o jaśnie oświecony Magnifakcjuszu?
Kitsune wolał nie dodawać, że jak na jego gust ciągłe nawoływanie “To herezja!” Gregor może łatwo stać się ofiarą impich czarów. Osobiście obstawiał, że opowieści o ich mocach są mocno przesadzone- zwłaszcza patrząc na obsmarkańca przed nim- ale też i słyszał wiele historii o klątwach przez które ludzie zmienili płeć.
- Znaczy się, że trafiliście na druidki koboldki? - Airyd uniósł brew próbując odsączyć z wysłuchanej opowieści Impa sens lub jakieś konkretniejsze odpowiedzi. Otrząsnąwszy się jeszcze od wielkiego “ŻE CO?!” spróbował nadawać w podobnym stylu co stwór:-[i] I że się jaśnie oświecony odłączył lub został rozdzielony od swojej grupy, czy tak?
Elphira zamierzała podpuścić impa ale nie przypuszczała że ten połknie przysłowiową przynętę w całości razem z haczykiem, żyłką, wędką i wędkarzem. No ale skoro sam tak beztrosko paplał to trzeba było skorzystać, rzuciła tylko mordercze spojrzenie Nys gdy ta dziabnęła stwora kijem w oko.
-Mogłabyś się wstrzymać ? - rzuciła chłodno po czym zwróciła się do Airyda już cieplejszym tonem.
- Chyba wpadł na druidki najpierw a potem na koboldy chociaż… Czy w twoim plemieniu były jakieś druidki lub szamanki ? - skierowała się w stronę Sabriny po czym kontynuowała przesłuchanie.
-Co się stało z tymi druidkami i koboldami po tym jak się na nich natknęliście, zgaduję że byliście równie uprzejmi” jak w przypadku tego tutaj sługi piekieł.
Sabrina wzruszyła ramionami.
- Koboldy i druidki oddzielnie. Jedni i drudzy mieli nieuczyciwą przewagą liczebną i pomoc mrocznej magii, ale mimo to wygraliśmy i potem goniliśmy je póki nie zgubili tropu,
- Ale jak po zgubieniu tropu trafiliście tutaj? -spytał Airyd.
- Myślisz że się zgubili ? Ich szef chyba nie będzie zadowolony że tak długo nie wracają a musieli się trochę oddalić od siedliska po tych wszystkich “przygodach”. - ponownie postanowiła sprowokować impa do gadania może uda im się dowiedzieć gdzie zagnieździł się imp wraz ze swymi poplecznikami.
- Nie zgubiliśmy się, po prostu używając całego naszego nieogarnialnego dla was umsłu i i zaczeliśmy noesferyczną wędrówkę, aby szukać zamiennych interplanarnych skrótów w rzeczywistości, które ze względu na swoje przenicawalne właściwości uniemożliwiają nam w w tempurowym czasie tymczasowym powrót do naszego dominium. - potwór się opluł, a ramiel notowała.
Airyd oparł dłonią brodę, by powstrzymać otępiającą senność jaka go naszła przy słuchaniu tej skomplikowanej opowieści, którą można by skrócić jako “Zgubiliśmy się, pomożecie znaleźć drogę?”. W umyśle spróbował przetrawić co usłyszał, by spróbować wyciagnąć coś jeszcze od impa:
- Hmmm…. Czyli, że wam… “spowalnia drogę”, czy tak? W którym etapie, to może będziemy mogli wam jakoś pomóc nastawić drogę na odpowiednią szybkość? O jaśnie oświecony?
Elphira wysłuchała wywodu impa który wyraźnie nie chciał przyznać się a raczej zaakceptować faktu że zgubił drogę i próbował to maskować pseudointelektualnym wywodem sama zastanawiała się czy wie co papla czy też sam się pogubił ale wolał zachować pozory wyższości intelektualnej. Zresztą Airyd już zaczął urabiać go w tym kierunku więc sama postanowiła dołożyć coś od siebie.
-Niestety nie dysponujemy tak zaawansowanymi metodami podróży interplanarnej więc triumfalny powrót do siedliska będzie się musiał odbyć normalnymi metodami, gdybyśmy tylko wiedzieli gdzie i czego szukać…
Airyd spojrzał na czarodziejkę próbując przetrawić to co powiedziała. Nie był pewien czy to mu wyszło, gdy powiedział:
- No słyszy jaśnie pan, mamy znawcę w tej dziedzinie. Dajcie szczegóły byśmy mogli wam ewentualnie pomóc -wskazał kciukiem na Elphirę.
- No musicie trafić do Doliny Mroku, potem udać się na przełaj przez puszczę nikczemnej jaskółki gdzie rozrasta się wieża Zgagi i dalej… No w dół
Spojrzała się na Ramiel która z zapałem coś notowała więc szepnęła do niej.
- Co tam skrobiesz ?
- To co mówił. To brzmi strasznie poważnie i no… Nałkowo, co nie… Tak, abyś mi potem nieco opowiedzieć o tych niesferach… - elfka się zaczerwieniła.
Tymczasem Nys zaczęła czegoś szukać
- O szyszka! - wzięła i rzuciłą w Impa. Jej słudzy zaczęli rechotać.
- Ho, ho, ho… - Grzmotozad wylazł z krzaczorów całkowicie w innym miejscu, zupełnie jakby wojownik wlazł jednymi chaszczami… obszedł świat wokoło i wylazł drugimi.
- Same kleszcze i robaki… nic ciekawego, to co… idziemy dalej? Dnia nam jeszcze styknie na parę godzin marszu. - Najwyraźniej mężczyzna nie tylko nie miał cierpliwości do gadatliwych towarzyszy, ale i to zbyt długiego stania w jednym miejscu… zwłaszcza, że misja wzywała, a smok niechybnie czaił się po krasnoludzkie złoto!
- Cóż sama jestem trochę zainteresowana tematyką sfer i innych planów, w końcu jak by mi przyszło kiedyś coś przywołać to dobrze byłoby wiedzieć z czym mam do czynienia. Chociaż na razie wiem niewiele zamierzałam się spytać Geriona o jakieś lekcje lub Nys… tutaj spojrzała na szlachciankę i widząc jej poczynania dodała - Po zastanowieniu to chyba opowiem ci tyle co wiem a po powrocie spróbuję się dokształcić.
Czarodziejka wątpiła czy zdołają wydobyć jakąś przydatną lub sensowną odpowiedź ze stwora.
- Chyba już nie mam więcej pytań a wy ? No i co z nim zrobimy, bierzemy na zakładnika ?
- Nakarmmy nim Wermitarxa! - rzekła Nys.
- Utnijmy mu głowę i nabijmy ją na pal ! - rzekł Pyke.
- Sprzedajmy w niewolę i pijmy trzy dni ! - zawołał Codd.
- Tyle pomysłów, a tylko jeden jeniec. - mruknęła Ramiel.
-Ta i wszystkie są takie oryginalne… Samopas go puścić nie możemy ale też nie ma sensu go ubijać skoro jest unieszkodliwiony choć może czegoś próbować po drodze. - rzekła Elphira spoglądając się na resztę czekając na ich opinie.
- To może jakoś go podrzućmy do KRainy Szczęścia, albo do piwnicy Hope? -zaproponował Airyd.
-Już wsadziliśmy diablice do magicznej izolatki, no i wciąż mam wrażenie że cała ta kraina nie najlepiej działa na głowę. Żadnego kontaktu z kimkolwiek poza “opiekunem” no i jakby nie patrzeć to miało być więzienie… - odparła czarodziejka -[i] No i Hope chyba nie ucieszy się jak zaczniemy jej zwozić do piwnicy wszystkie stwory i łotrów którzy się poddadzą lub których pochwycimy.
 
Brilchan jest offline