| - No to pytaj. - rzekła Nys uśmiechając się słodko.
- A może RavenCrove, Whitewoood? Nie… Ravenwood. Ale Mordechaj jest przeczulony i naiwny, on nawet w Cheliax widzi monarchię mroku - Gregan pokręcił głową. „Bo powszechnie wiadomo, że konszachty z czartami oraz czczenie Asmodeusza i jego popleczników nie jest uznawane za coś “mrocznego” w większości cywilizowanych państw.” - czarodziejka skomentowała w duchu wywód Gregana, po czym przeniosła swą uwagę na pochwyconego stwora.
- Nie wiem może go jakoś związać, bo czarować umie no i jakoś ostrożnie go ocucić, bo zapewne będzie gryzł jak się zorientuje, że go złapaliśmy a czarować nie może.
- Sugeruję wziąć kij i go dźgnąć. - zaproponował Airyd rozglądając się za wspomnianym przedmiotem. - Może się wtedy obudzi. Aa jak się obudzi i będzie sprawiać problem… To najpierw oberwie się kijowi.
Eryk związał ręce pokracznej istoty i wtedy Elphira go szturchnęła długim kijem. Stwór natychmiast się obudził i usiłował ugryźć kij. Potem popatrzył z triumfem w oczach na zebranych.
- Czyli zdecydowaliście się poddać i błagać o miłosierdzie? - zawołała, ale wtedy Nys zaczęła dźgać go swoim kijem.
- Ale fajna zabawa .
Vermitrax zanurkował w brzuchu jednego z większych potworków i wynurzył się cały we wnętrznościach.
- Nys, ty się lepiej zajmij swoim zwierzakiem… Zwłaszcza, że dzielnie walczył -zaproponował Airyd starając się zapanować nad wyrazem obrzydzenia zanim na dobre zagości na jego twarzy. - Ej kolego, jak masz na imię? - zwrócił się do impa.
Elphi mogła tylko westchnąć mogła się spodziewać, że przesłuchanie będzie dla Nys “świetną zabawą” przy okazji cała sytuacja przypominała pojmanie derro w krypcie, przeczuwała, że może skończyć się tak samo no może poza czystą dekapitacją będzie odgryzienie głowy…
- Czyli jesteś sługą “Wielkiego” Impa Eratora, czemu więc napadasz ludzi na drogach zwłaszcza kapłanów w celu udzielenia ożenku? Przy tym, co słyszałam to spodziewałam się, że ma lepsze rzeczy do robienia niż to.... - zważając na wyraźne przekonanie stwora o swej przewadze i potędze postanowiła dołączyć do tej “gry”, zakładała, że łatwiej będzie im się czegoś dowiedzieć, gdy stwór w swej arogancji się wygada niż miałby iść w zaparte.
Imp wypiął poranioną pierś, że aż się był skrzywił z bólu.
- Jam jest Imptus Megatus Magnifakcjus! Jam jest najprawsze renka z najprwawszychvh renk Impa Eratora, wszechwładcy piekieł, miszcza wszelakie występności, samoozwyciężonego władcę potencjapnych hord dziesiętnastego i głównego kręgu piekieł - zaśmiał się, a Gregan patrząc nań spode łba mruknął.
- To herezja
- Ja ze swym niezwyciężonym legonenem siarczystych wyzwisk udaliśmy się na poszukiwanie bogactw i ewentualnej żywności, choć oczywiście jeno na przekąski, albowiem wszyscy co rozpowszechniali kłamliwe kłamstwa zostali skonsumowaniu w celu udowodnienia, że nie panuje u nas głód. Choć zdradziecko wpadliśmy na grupę służek otchłani zwanych druidkami i smoków niezbyt udolnie udających koboldy, wreszcie trafiliśmy na prawdziwą sługę piekieł, który mógłby udzielić naszemu władcy ślubu z jedną z impich księżniczek piekieł - Impus aż się zapluł, a potem krzyknął z bólu, gdy Rachenerys wetknęła mu kijek w oko.
- To herezja - znowu rzekł Gregan. Tymczasem Vermitrax beknął, owinął się wokół nóg Nys.
- Ja tam lubię wesela, ale tego nie chciałabym widzieć. Czy owa księżniczka jest przynajmniej dziewczyną? Nie to, żeby to miało znaczenie, ale kwestie dynastyczne i takie tam - zapytała Raimiel
- Jak imp Erator uważa, że jesteś jego dziewczyną i urodzisz mu dzieci, to tak będzie nawet jak jesteś piećdziesięcioletnim facetem! - Potworak się osmarkał.
- Ale jak się wtedy maluszki rodzą? Na kamień nerkowy nie podziała - Sisi była skonfundowana.
- To… Nie wiem, ale chyba przypomina herezję - Gregan wyraźnie pobladł.
- Rozumiem, że w grę wchodzi magia impów, które nasze umysły… I fizjologia nie są w stanie pojąć - skwitował Airyd.- Dobrze mówię o jaśnie oświecony Magnifakcjuszu?
Kitsune wolał nie dodawać, że jak na jego gust ciągłe nawoływanie “To herezja!” Gregor może łatwo stać się ofiarą impich czarów. Osobiście obstawiał, że opowieści o ich mocach są mocno przesadzone- zwłaszcza patrząc na obsmarkańca przed nim- ale też i słyszał wiele historii o klątwach przez które ludzie zmienili płeć.
- Znaczy się, że trafiliście na druidki koboldki? - Airyd uniósł brew próbując odsączyć z wysłuchanej opowieści Impa sens lub jakieś konkretniejsze odpowiedzi. Otrząsnąwszy się jeszcze od wielkiego “ŻE CO?!” spróbował nadawać w podobnym stylu co stwór:-[i] I że się jaśnie oświecony odłączył lub został rozdzielony od swojej grupy, czy tak?
Elphira zamierzała podpuścić impa ale nie przypuszczała że ten połknie przysłowiową przynętę w całości razem z haczykiem, żyłką, wędką i wędkarzem. No ale skoro sam tak beztrosko paplał to trzeba było skorzystać, rzuciła tylko mordercze spojrzenie Nys gdy ta dziabnęła stwora kijem w oko.
-Mogłabyś się wstrzymać ? - rzuciła chłodno po czym zwróciła się do Airyda już cieplejszym tonem.
- Chyba wpadł na druidki najpierw a potem na koboldy chociaż… Czy w twoim plemieniu były jakieś druidki lub szamanki ? - skierowała się w stronę Sabriny po czym kontynuowała przesłuchanie.
-Co się stało z tymi druidkami i koboldami po tym jak się na nich natknęliście, zgaduję że byliście równie uprzejmi” jak w przypadku tego tutaj sługi piekieł.
Sabrina wzruszyła ramionami.
- Koboldy i druidki oddzielnie. Jedni i drudzy mieli nieuczyciwą przewagą liczebną i pomoc mrocznej magii, ale mimo to wygraliśmy i potem goniliśmy je póki nie zgubili tropu,
- Ale jak po zgubieniu tropu trafiliście tutaj? -spytał Airyd.
- Myślisz że się zgubili ? Ich szef chyba nie będzie zadowolony że tak długo nie wracają a musieli się trochę oddalić od siedliska po tych wszystkich “przygodach”. - ponownie postanowiła sprowokować impa do gadania może uda im się dowiedzieć gdzie zagnieździł się imp wraz ze swymi poplecznikami.
- Nie zgubiliśmy się, po prostu używając całego naszego nieogarnialnego dla was umsłu i i zaczeliśmy noesferyczną wędrówkę, aby szukać zamiennych interplanarnych skrótów w rzeczywistości, które ze względu na swoje przenicawalne właściwości uniemożliwiają nam w w tempurowym czasie tymczasowym powrót do naszego dominium. - potwór się opluł, a ramiel notowała.
Airyd oparł dłonią brodę, by powstrzymać otępiającą senność jaka go naszła przy słuchaniu tej skomplikowanej opowieści, którą można by skrócić jako “Zgubiliśmy się, pomożecie znaleźć drogę?”. W umyśle spróbował przetrawić co usłyszał, by spróbować wyciagnąć coś jeszcze od impa:
- Hmmm…. Czyli, że wam… “spowalnia drogę”, czy tak? W którym etapie, to może będziemy mogli wam jakoś pomóc nastawić drogę na odpowiednią szybkość? O jaśnie oświecony?
Elphira wysłuchała wywodu impa który wyraźnie nie chciał przyznać się a raczej zaakceptować faktu że zgubił drogę i próbował to maskować pseudointelektualnym wywodem sama zastanawiała się czy wie co papla czy też sam się pogubił ale wolał zachować pozory wyższości intelektualnej. Zresztą Airyd już zaczął urabiać go w tym kierunku więc sama postanowiła dołożyć coś od siebie.
-Niestety nie dysponujemy tak zaawansowanymi metodami podróży interplanarnej więc triumfalny powrót do siedliska będzie się musiał odbyć normalnymi metodami, gdybyśmy tylko wiedzieli gdzie i czego szukać…
Airyd spojrzał na czarodziejkę próbując przetrawić to co powiedziała. Nie był pewien czy to mu wyszło, gdy powiedział:
- No słyszy jaśnie pan, mamy znawcę w tej dziedzinie. Dajcie szczegóły byśmy mogli wam ewentualnie pomóc -wskazał kciukiem na Elphirę.
- No musicie trafić do Doliny Mroku, potem udać się na przełaj przez puszczę nikczemnej jaskółki gdzie rozrasta się wieża Zgagi i dalej… No w dół
Spojrzała się na Ramiel która z zapałem coś notowała więc szepnęła do niej.
- Co tam skrobiesz ?
- To co mówił. To brzmi strasznie poważnie i no… Nałkowo, co nie… Tak, abyś mi potem nieco opowiedzieć o tych niesferach… - elfka się zaczerwieniła.
Tymczasem Nys zaczęła czegoś szukać
- O szyszka! - wzięła i rzuciłą w Impa. Jej słudzy zaczęli rechotać.
- Ho, ho, ho… - Grzmotozad wylazł z krzaczorów całkowicie w innym miejscu, zupełnie jakby wojownik wlazł jednymi chaszczami… obszedł świat wokoło i wylazł drugimi.
- Same kleszcze i robaki… nic ciekawego, to co… idziemy dalej? Dnia nam jeszcze styknie na parę godzin marszu. - Najwyraźniej mężczyzna nie tylko nie miał cierpliwości do gadatliwych towarzyszy, ale i to zbyt długiego stania w jednym miejscu… zwłaszcza, że misja wzywała, a smok niechybnie czaił się po krasnoludzkie złoto!
- Cóż sama jestem trochę zainteresowana tematyką sfer i innych planów, w końcu jak by mi przyszło kiedyś coś przywołać to dobrze byłoby wiedzieć z czym mam do czynienia. Chociaż na razie wiem niewiele zamierzałam się spytać Geriona o jakieś lekcje lub Nys… tutaj spojrzała na szlachciankę i widząc jej poczynania dodała - Po zastanowieniu to chyba opowiem ci tyle co wiem a po powrocie spróbuję się dokształcić.
Czarodziejka wątpiła czy zdołają wydobyć jakąś przydatną lub sensowną odpowiedź ze stwora.
- Chyba już nie mam więcej pytań a wy ? No i co z nim zrobimy, bierzemy na zakładnika ?
- Nakarmmy nim Wermitarxa! - rzekła Nys.
- Utnijmy mu głowę i nabijmy ją na pal ! - rzekł Pyke.
- Sprzedajmy w niewolę i pijmy trzy dni ! - zawołał Codd.
- Tyle pomysłów, a tylko jeden jeniec. - mruknęła Ramiel.
-Ta i wszystkie są takie oryginalne… Samopas go puścić nie możemy ale też nie ma sensu go ubijać skoro jest unieszkodliwiony choć może czegoś próbować po drodze. - rzekła Elphira spoglądając się na resztę czekając na ich opinie.
- To może jakoś go podrzućmy do KRainy Szczęścia, albo do piwnicy Hope? -zaproponował Airyd.
-Już wsadziliśmy diablice do magicznej izolatki, no i wciąż mam wrażenie że cała ta kraina nie najlepiej działa na głowę. Żadnego kontaktu z kimkolwiek poza “opiekunem” no i jakby nie patrzeć to miało być więzienie… - odparła czarodziejka -[i] No i Hope chyba nie ucieszy się jak zaczniemy jej zwozić do piwnicy wszystkie stwory i łotrów którzy się poddadzą lub których pochwycimy. |