Sariel wsciekle rzucila jakies przeklenstwo w strone czarnej postaci. Co za przekleta wyprawa jej sie znowu trafila. Czy chociaz raz jej zycie nie moglo by byc ciche i przyjemne. Najwyrazniej jednak los planowal cos innego. Probujac pokonac ociezalosc ciala jaka zafundowal jej nieznajomy, szczuropodobny, odziany czernia jegomosc zaczela sie podnosic. Jednoczesnie jednak jej umysl staral sie nawiazac kontakt z Abaddonem . Przeslanie brzmialo:
Abaddonie, dzielny towarzyszu wysluchaj mej prosby. Zagrozeniem dla ciebie zbyt duzym bylo by wlaczenie sie do tej walki. Lecz gdybys jedynie ukazal sie w bezpiecznej odleglosci rozpraszajac skupienie maga przysluge wielka bys mi wyswiadczyl. Pamietaj jednak aby siebie nie narazic.
Miala nadzieje ze zrozumie ja wystarczajaco aby przypadkiem sie nie narazic. Byl jej zbyt drogi jednak innego pomyslu obecnie nie miala.
__________________ [B]poza tym minął już jakiś czas, odkąd ludzie wierzyli w Diabła na tyle mocno, by mu zaprzedawać dusze[/B] |